Kodiaq Laurin & Klement - na spotkanie z TOPR

Kodiaq Laurin & Klement - na spotkanie z TOPR

Błażej Żuławski
11 marca 2019

Skodą Kodiaq Sportline, w śnieżycy, przejechałem Polskę z góry na dół, wzdłuż tzw. "Ściany Wschodniej". W tym czasie w warunkach bojowych Mateusz Żuchowski testował Kodiaqa Scout na Autodromie Poznań. Wszystko po to, by sprawdzić czy napęd 4x4, jaki oferuje marka, naprawdę działa. Teraz pozostał ostateczny sprawdzian...

Właściwie to sprawdzian, który z góry wiadomo było, że jest już zdany. W pewne zimowe, choć już pachnące wiosną popołudnie, wsiadłem do Škody Kodiaq Laurin & Klement i skierowałem jej przód... znów na południe. W kierunku przeciążonego od turystów w okresie ferii Zakopanego. Brak przezorności i masochizm spowodowany upodobaniem do stania w korkach? Nie. Przyczyna była inna. Miałem spotkać się z dwoma ratownikami z Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego - bo to właśnie TOPR wybrał takie samochody, jak ten, którym podróżowałem, jako swoje "auta służbowe". Musi w tych Škodach 4x4 coś być, skoro tak się stało.

Historie rodzinne

Stefania Grodzieńska i Wawrzyniec Żuławski przy puszce szczytowej
Stefania Grodzieńska i Wawrzyniec Żuławski przy puszce szczytowej© Archiwum Rodzinny Żuławskich

Zupełnym przypadkiem moja rodzina ma historycznie z Zakopanem wiele wspólnego. Brat mojego pradziadka Sławomira Żuławskiego, Jerzy Żuławski - autor trylogii "Na Srebrnym Globie", jednej z pierwszych książek Sci-Fi na świecie - posiadał w tym mieście dom. Willa "Łada" projektu Stanisława Witkiewicza była takim młodopolskim "domem otwartym", w którym spotykali się najwybitniejsi artyści tamtego pokolenia: Jan Kasprowicz, Władysław Orkan, Leopold Staff i syn architekta, czyli genialny Witkacy.

Niestety Jerzy zmarł na tyfus a willa, ku nieszczęściu prababki moich kuzynów, spaliła się. W Zakopanem po Żuławskich nie pozostał ślad... a przynajmniej tak mogłoby się zdawać. Jerzy współzakładał bowiem TOPR i był jednym z jego pierwszych ratowników. Zdjęcie jego TOPR-owskiej legitymacji oraz fotografię wykonaną przed wyjściem na jedną z akcji ratunkowych można znaleźć w książce pt. "Z Domu" autorstwa jednego z jego zakochanych w górach synów - Juliusza Żuławskiego.

Jerzy Żuławski (z brodą w kapeluszu i okularach - w tle rynna) przed wyjściem na akcje ratunkową
Jerzy Żuławski (z brodą w kapeluszu i okularach - w tle rynna) przed wyjściem na akcje ratunkową© Archiwum Rodziny Żuławskich

Drugi z synów Jerzego - Wawrzyniec Żuławski - pisarz, kompozytor i bohater wojenny (uhonorowany odznaczeniem "Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata" za ratowanie Żydów podczas II Wojny Światowej, uczestnik walk w Powstaniu Warszawskim pod przybranym nazwiskiem Jerzy Koryciński) ratownictwu wysokogórskiemu poświęcił trzy książki własnych zapisków z przeróżnych tatrzańskich akcji, w których niósł pomoc wraz z innymi wspinaczami, takimi jak Tadeusz Orłowski. Obecnie wydawane są one razem pod wspólnym tytułem "Trylogia Tatrzańska".

Chociaż Wawrzyniec Żuławski nigdy nie był formalnie członkiem TOPR (przewodniczył za to kilku innym wysokogórskim organizacjom), należał do najofiarniejszych i najwytrwalszych ratowników - sam zginął nieszczęśliwie w akcji ratunkowej na masywie Mont Blanc, pod lawiną lodową, gdy wbrew rozsądkowi starał się znaleźć zaginionych kolegów. Bohater wojenny. Ratownik. Kompozytor. Działacz. Pisarz. Takich ludzi już nie robią...

Wygodnie i bezpiecznie

Wnętrze Kodiaqa - niezależnie od wersji - to miłe miejsce do spędzania czasu
Wnętrze Kodiaqa - niezależnie od wersji - to miłe miejsce do spędzania czasu© Fot. Tomasz Kret

Tak właśnie sobie myślałem zmierzając w stronę Zakopanego. Ja, który z górami mam tyle wspólnego, co nic. Oprócz tego, że od dziecka jeżdżę na nartach i desce, czyli ze względną gracją umiem zejść z wyciągu krzesełkowego. Co to właściwie jest ten TOPR i jak on działa? Jak to jest, że ratownictwo jest "ochotnicze"? Nie ma pracowników etatowych? Każdy może się zgłosić? Dlaczego ludzie z własnej woli wychodzą w góry po to, by ratować innych? Jak radzą sobie dwie kobiety, które po 30 latach przyjęto w szeregi pogotowia?

Te wszystkie myśli zajmowały mnie, podczas gdy "moja" Škoda Kodiaq Laurin & Klement połykała kolejne kilometry trasy w stronę Krakowa. Chociaż znam tę drogę, poniekąd by zobaczyć na którą dotrę, a także ze względu na prostą obsługę aplikacji Spotify, z poziomu głównego ekranu dotykowego bez konieczności sięgania po telefon - zsynchronizowałem swój smartfon z pokładowym systemem rozrywki za pomocą Apple CarPlay.

DSG - działa tak szybko i sprawnie, że skrzynia ręczna wydaje się zbędna
DSG - działa tak szybko i sprawnie, że skrzynia ręczna wydaje się zbędna© Fot. Tomasz Kret

W sumie, by być całkiem szczerym, przyznam, że korzystałem z nawigacji Google a jednocześnie, co jakiś czas, podglądałem mapę fabrycznej nawigacji w Kodiaqu, która dzięki modemowi umieszczonemu w samochodzie też ma ogląd sytuacji na drodze (np. korków) "na żywo" - ale jakoś siłą przyzwyczajenia jechałem z Googlem, a na pokładowej nawigacji sprawdzałem tylko w nieco oddalonym widoku mapy "gdzie ja właściwie teraz jestem".

To o tyle istotne, że jeśli jeszcze nie jechaliście tą drogą z Warszawy, musicie wiedzieć, że dodano do niej sporo kawałków dwupasmowej ekspresówki (m.in obwodnicę Radomia), dzięki którym jedzie się szybciej i przyjemniej, ale człowiek czasem nie wie, gdzie właściwie jest. Podobnie jest na samej (fragmentarycznej) obwodnicy Krakowa - a ponieważ ja lubię wiedzieć, więc sprawdzałem to na ładnej i czytelnej mapie z fabrycznej nawigacji Škody, którą wyświetlałem sobie na zastępującym tradycyjne, analogowe zegary ekranie cyfrowego zestawu wskaźników "Virtual Cockpit".

Cepr rusza w góry! Na szczęście jest dobrze wyposażony!
Cepr rusza w góry! Na szczęście jest dobrze wyposażony!© Fot. Tomasz Kret

Jechałem więc wygodnie - przy wyższych prędkościach Kodiaq jest wyjątkowo cichy jak na SUV'a - i bezpiecznie. Oddając się rozmyślaniom, a samochód we władanie aktywnych systemów bezpieczeństwa, takich jak utrzymujący pas ruchu Lane Assist, sprawdzające moje zmęczenie i ogólną przytomność Driver Alert i Emergency Assist (w razie braku reakcji z mojej strony zatrzymuje samochód i włącza światła awaryjne - np. gdybym zasnął) czy aktywnego tempomatu z funkcjami automatycznego hamowania w razie wykrycia zagrożenia (inny pojazd) lub niewidocznego gołym okiem pieszego, który pomimo aktywnych świateł LED, także doświetlających wnętrze zakrętu, został przez nas niezauważony.

Z głośników marki Canton sączyły się kompozycje F.S, Blumma i Nilsa Frahma. Nastawiłem sobie idealne podgrzewanie fotela i kierownicy (poziom 1 z 3 - fotele są też wentylowane) i w zapadającą noc jechałem przez województwa Mazowieckie, Świętokrzyskie i Małopolskę, by w końcu pokonać zupełnie pustą "Zakopiankę".

Podobnego Kodiaqa - w wersji Scout - wybrało Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe
Podobnego Kodiaqa - w wersji Scout - wybrało Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe© Fot. Tomasz Kret

Na jej zakrętach doceniłem zalety 190-konnego silnika diesla i niezmiennie szybkiej, 7-biegowej skrzyni DSG, którą mogłem sterować za pomocą łopatek za kierownicą. Kodiaq oczywiście nie jest samochodem sportowym, daleko mu do takich ambicji, ale na wilgotnej nawierzchni, dzięki wystarczającej ilości informacji płynących z układu kierowniczego oraz stabilnego podwozia (w jego zestrojeniu zarówno przy wysokich prędkościach, jak i przy tego typu jeździe czuć wspólną, solidną rękę grupy VAG), a także dzięki niezauważalnej pracy napędu 4x4, czułem się pewnie i dojechałem do celu wyjątkowo szybko.

Tatry. Nie należy ich lekceważyć

Następny dzień zacząłem od ucieczki z zakorkowanego miasta - do spotkań z ratownikami TOPR miałem jeszcze pół dnia - postanowiłem zobaczyć oddaloną od miasta bacówkę, którą ostatnio nabyli moi kuzyni - po to by Żuławscy mogli wreszcie "powrócić w góry". By się do niej dostać musiałem przejechać przez niewielki potok (żaden problem, nawet dla cywilnego auta) a potem wąską zaśnieżoną drogą pokonać około 2-3 kilometry.

Szkoda było, ją brudzić ale dla efektu na zdjęciu było warto...
Szkoda było, ją brudzić ale dla efektu na zdjęciu było warto...© Fot. Tomasz Kret

W głębokich, śnieżnych koleinach brnąłem naprzód. Nagle z przeciwka pojawił się samochód terenowy. Bez zastanowienia obydwaj przytuliliśmy się do okalających ścieżkę band - najeżdżając na nie prawymi kołami, po to żeby móc się minąć. On podwyższony, z zamontowaną na przednim zderzaku wyciągarką, na oponach terenowych i moja Škoda... z kremową skórą we wnętrzu, podłączeniem do internetu, które pozwalało mi wcześniej sprawdzić prognozę pogody (słońce) i wiadomości ze świata. Jadąca na zwykłych zimówkach, w które obuto 19-calowe felgi. Minęliśmy się bez problemu. Byłem dumny.

W chwilę później kolejne wyzwanie - by zjechać z drogi i podjechać pod chatkę, musiałem pokonać kawałek kompletnie nieodśnieżonej polany. Nie chciałem zostawiać samochodu na drodze, którą ktoś jednak czasem jeździł a moje auto kompletnie by ją zablokowało. Z przyzwyczajenia wrzuciłem kierunkowskaz i w tym momencie usłyszałem krzyk "Nie wjeżdżaj tu!"

Widok zza okna - warty o wiele więcej niż jakiekolwiek auto...
Widok zza okna - warty o wiele więcej niż jakiekolwiek auto...© Fot. Tomasz Kret

Okazało się, że nie zauważyłem, że tuż obok zatrzymały się sanie zaprzężone w psy Husky. "Tu jest pół metra śniegu" - ostrzegł mnie powożący tym zestawem Góral. "Ciężkiego śniegu, bo już nadtopionego" - pomyślałem. Postanowiłem jednak zaryzykować. Najpierw włączyłem tryb snow, a potem zmieniłem zdanie i wdusiłem przycisk trybu offroad i... powoli wczołgałem się na polanę...

Samochód natychmiast lekko się zapadł, ale powoli, nie szarpiąc się z kierownicą czy gazem poruszałem się do przodu. Tylko spod podłogi słyszałem otarcia różnych elementów podwozia o śnieżną skorupę. Miałem do sforsowania lekką górkę. Zawahałem się na chwile, bojąc się, że dodanie gazu tylko mnie zakopie, po czym postanowiłem przejechać przez nią z większym rozpędem. Kilka otarć spodem, jedno niepokojące spowolnienie, podczas którego myślałem, że to jednak "koniec" i 16 kontr kierownicą później parkowałem pod domkiem. Wow – pomyślałem.

W drodze do "bacówki"
W drodze do "bacówki"© Fot. Tomasz Kret

Pierwsza rzecz, której dowiecie się z książek i którą potwierdzili potem moi rozmówcy z TOPR to, że warunków w Tatrach nie należy lekceważyć. Te góry mogą wydawać się niskie, ale zmieniająca się pogoda i zagrożenia lawinowe związane z wysoką wilgocią, jaka w nich panuje, sprawia, że Tatry są wyjątkowo niebezpieczne dla przeceniających swoje umiejętności i przygotowanie turystów. Zmrok zapada szybko a słoneczny dzień równie błyskawicznie może zamienić się w burzę z gradobiciem. Pisał o tym mój przodek i potwierdzili to w późniejszej rozmowie ze mną ratownik Rafał Kote i ratownik Ewelina Zwijacz-Kozica.

Dlatego byłem pod wrażeniem faktu, że przekazywane przez sprzęgło wielopłytkowe i wsparte elektroniką rozwiązanie 4x4 Škody naprawdę daje radę - bo przecież zlekceważyłem ostrzeżenie autochtona na saniach i wjechałem w śnieg, z którego mogłem samodzielnie nie wyjechać. A jednak udało się. Spod domku z powrotem na drogę przebijałem się przez polanę z jeszcze większą łatwością i pewnością. I myślę, że to zasługa nie tylko napędu (i moich umiejętności - wiadomo), ale tego, że Kodiaq, jak na SUV'a nie waży wiele - ok. 1800 kg.

Rafał Kote - w TOPR pracuje jako ratownik medyczny, za nim jego główne narzędzie pracy śmigłowiec PZL W-3 Sokół
Rafał Kote - w TOPR pracuje jako ratownik medyczny, za nim jego główne narzędzie pracy śmigłowiec PZL W-3 Sokół

Dużo? No nie wiem... podobną wagę mają niektóre samochody uznawane za sportowe (np. pewien popularny, bawarski kabriolet z literką "M" poprzedzającą oznaczenie modelowe). A tu mamy przecież do czynienia z siedmioosobowym SUV'em, z elektrycznie regulowanymi fotelami, parasolkami w drzwiach, modularną przestrzenią bagażową (siatki, haczyki i inne takie), latarką (to na te nagłe ciemności) i pozostałymi gadżetami Simply Clever, takimi jak ukryta pod klapką wlewu paliwa skrobaczka. Niska waga Kodiaqa to naprawdę osiągnięcie inżynieryjne. Jeśli nie wierzycie, sprawdźcie ile ważą porównywalne SUV'y konkurencji z Korei i Ameryki (czyli Niemiec).

Ponieważ zrobiło się późno, przez zaśnieżoną drogę wiodącą mnie z powrotem do miasta, omijającą częściowo stojące w korku Zakopane, pędziłem już bez większych zmartwień. Napęd zdał ostateczny test. W siedzibie TOPR czekał na mnie już mój rozmówca. Po spotkaniu z nim w Kościelisku, skąd rozciąga się przepiękny widok na Tatry z Giewontem w pierwszym planie, miałem zobaczyć się z pierwszą od 30 lat kobietą ratownikiem. Cieszyłem się, że ich poznam - szczególnie, że Wawrzyniec "pracował" w Tatrach z Zofią Radwańską-Paryską, żoną jego kolegi Witolda Henryka Paryskiego, pierwszą ratownik TOPR spośród przedstawicielek płci pięknej.

I choć nie sądzę bym - tak, jak moi rozmówcy czy przodkowie - kiedykolwiek sam wpisał się w historię tego pięknego miejsca, jakim są Tatry, mogę jedynie przekazać to, co z mojej rozmowy z nimi wyniknęło, a co można zobaczyć w powyższym filmie, który nakręciliśmy przy okazji. Wiem, że o tajemnicach naszych gór nadal wiem niewiele, ale jako "cepr", mieszczuch i samochodziarz mogę z pełną powagą powiedzieć, że warto w nie jechać samochodem z napędem na cztery koła. Na przykład takim, jak Škoda Kodiaq.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/88]

Artykuł powstał we współpracy z marką Škoda

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (0)