Kierowcy będą musieli prowadzić ewidencję jazd samochodem?

Policja przy współpracy z rządem robi, co może, żeby zadbać o nasze bezpieczeństwo na drodze. Mamy już fotoradary i nieoznakowane radiowozy, których nikt nie jest już w stanie policzyć. Do tego co chwila w życie wchodzą nowe, lepsze przepisy. Najnowszy pomysł parlamentarzystów to już chyba szczyt możliwości ich fantazji.

Policja przy współpracy z rządem robi, co może, żeby zadbać o nasze bezpieczeństwo na drodze. Mamy już fotoradary i nieoznakowane radiowozy, których nikt nie jest już w stanie policzyć. Do tego co chwila w życie wchodzą nowe, lepsze przepisy. Najnowszy pomysł parlamentarzystów to już chyba szczyt możliwości ich fantazji.

Posłowie wpadli na pomysł, który ma ukrócić proceder unikania przyjmowania punktów przez kierowców. Obecnie osoba, która przekroczyła prędkość, po otrzymaniu zdjęcia z fotoradaru może odmówić wskazania tego, kto kierował wtedy pojazdem, ze względu na lukę w pamięci. Często może to być prawdą, bo fotografie przychodzą do 180 dni od zarejestrowania wykroczenia. Nierzadko zdarza się jednak, że kierowcy składają fałszywe zeznania. Jest to oczywiście karalne, ale bardzo trudne do udowodnienia.

By uniknąć otrzymania punktów karnych, stosowana jest jeszcze jedna, również nielegalna metoda. Jest to tak zwany handel punktami. Do popełnienia wykroczenia przyznaje się wtedy inny kierowca, któremu nie grozi utrata prawa jazdy. Według internetowych ogłoszeń cena przejęcia jednego punktu waha się od 100 do 200 zł.

Rozwiązanie zaproponowane przez posłów, zapobiegające tego typu oszustwom, jest bardzo proste. Każdy kierowca musiałby prowadzić ewidencję wykorzystania pojazdu. Każdemu, kto popiera ten pomysł, proponuję osobiście sprawdzić, jak to rozwiązanie sprawuje się na co dzień. Ja to zrobiłem i muszę przyznać, że było to niezwykle uciążliwe. Do tego posłowie sugerują, że ewidencję należałoby archiwizować przez 2 lata. Jak Wam się podoba ten pomysł?

Źródło: Regiomoto