Podróbki z oryginalnymi znaczkami - szczyt chińskiej bezczelności?

Za każdym razem, kiedy w prasie pojawiają się artykuły dotyczące chińskich samochodów, punktem wyjścia są podróbki europejskich modeli, bardzo popularne w Chinach. Teraz przemysł podróbek aut wszedł na jeszcze wyższy pułap - Chińczycy sprzedają pakiety przerabiające podróbki na oryginalne samochody.

Za każdym razem, kiedy w prasie pojawiają się artykuły dotyczące chińskich samochodów, punktem wyjścia są podróbki europejskich modeli, bardzo popularne w Chinach. Teraz przemysł podróbek aut wszedł na jeszcze wyższy pułap - Chińczycy sprzedają pakiety przerabiające podróbki na oryginalne samochody.

Sytuacja jest całkowicie absurdalna, ale wróćmy do początku. Kiedy widzimy bezczelne chińskie kopie europejskich aut, jak np. Audi A4, jesteśmy ciekawi, ile tysięcy pozwów do sądu dostanie producent takiego pojazdu od koncernu Volkswagena. To samo dotyczy Mercedesa czy BMW.

Później okazuje się jednak, że paradoksalnie, europejscy producenci współpracują z właśnie tymi firmami w ramach spółek joint-venture, których zawarcie jest niezbędne do wejścia na chiński rynek motoryzacyjny. Wygląda więc na to, że Chińczycy są świetnymi negocjatorami, skoro BAIC, współpracujący z Daimlerem, produkuje jednocześnie chamską kopię Klasy B.

Teraz idziemy o poziom wyżej. Jedna z chińskich firm wprowadziła do swojej oferty akcesoriów pakiety zmieniające podróbki w oryginalne auta. Wystarczy wydać równowartość 400 juanów, czyli 49 euro, a w zamian dostaniemy, w zależności od modelu, przedni grill z logo producenta, felgi oraz dodatkowe emblematy modelu na pokrywę bagażnika.

Czy się opłaca? Biorąc pod uwagę, że za Brilliance HB30 trzeba w Chinach zapłacić od 9800 euro, a BMW 523Li kosztuje od 52 900 euro w górę, ma to sens. Ciekawe, kiedy i czy w ogóle europejscy producenci zrobią coś z bezprawnym wykorzystywaniem ich znaczków. W galerii zebrałem najbardziej bezczelne przykłady takiego procederu.

Źródło: Carscoops