Kuba już wkrótce otworzy się na import samochodów. Jak zmieni się krajobraz Hawany?
Motoryzację na Kubie przedstawiał w jednej ze swoich książek Jeremy Clarkson. Cała wyspa na południe od Stanów Zjednoczonych jest jak motoryzacyjny skansen dla amerykańskich samochodów z lat 40. i 50. ubiegłego wieku.
Niestety pod gigantycznymi maskami nie pracują już amerykańskie V8, ale coraz więcej w nich silników od rosyjskich Ład, ponieważ tylko one przetrwały próbę czasu. Zamiast oleju stosuje się tutaj mieszankę mydła i płynu do mycia naczyń. Jak się jednak okazuje, po wielu latach tkwienia 60 czy 70 lat wstecz, Kuba wreszcie może się otworzyć.
Dwa lata temu władze na Kubie poluzowano trochę przepisy dotyczące sprzedaży pojazdów, jednak dopiero teraz mówi się o zniesieniu zakazu importu samochodów na wyspę.
Wcześniej żeby importować używane auto na Kubę trzeba było być posiadaczem "autoryzowanej karty". Jak się jednak okazało rozwiązanie to zupełnie się nie sprawdziło, a handel kartami stał się dobrym interesem. Teraz rząd chce wyeliminować szarą strefę z tego procederu i dać każdemu obywatelowi prawo do sprowadzenia sobie własnego auta.
Kuba się otwiera. Ciekawe kiedy przyjdzie czas na Koreę Północą. Tam sytuacja jest zupełnie inna, jednak kiedyś ten dzień wreszcie nastąpi.
