Dodge Charger '73 Jack's Custom [cz. 1]. Renowacja legendy

Dodge Charger '73 Jack's Custom [cz. 1]. Renowacja legendy

Dodge Charger '73 Jack's Custom [cz. 1]. Renowacja legendy
Kamil Kobeszko
20.06.2013 15:00, aktualizacja: 13.10.2022 14:07

Bywają momenty, które dla miłośników motoryzacji są jednocześnie szczęśliwe i smutne. Dokładnie tak było, gdy ekipa Jack’s Custom zobaczyła po raz pierwszy amerykańskiego krążownika szos. Z jednej strony samo spotkanie takiego egzotyka jest czymś niezwykłym, z drugiej - serce się kroi, gdy patrzy się na jego ówczesny stan.

Ale to ma być historia niczym z amerykańskiej hollywoodzkiej produkcji. Pełna zwrotów akcji, załamań głównych bohaterów, ale z happy endem. Jedno jest pewne: nie pozwolono, żeby ten muscle car dłużej niszczał w zapomnieniu. Nie zasługuje na to, żeby stać w opuszczonej szklarni w towarzystwie innych, równie smutnych i zapomnianych żelaznych przyjaciół.

Obraz

Od tej pory nikt nie będzie liczył kolejnych kilometrów, tylko godziny spędzone przy renowacji. Cel jest jeden: przywrócić Chargerowi należną mu świetność i sprawić, by jego chromy błyszczały jak 40 lat temu przed kasynem w Las Vegas. Dźwięk potężnej V8 z mocą ponad 300 koni ma znów straszyć przechodniów i wywoływać dreszcze na skórze każdego fana motoryzacji. Silnik sprzężono z typowo amerykańską, automatyczną trzybiegową skrzynką przekładniową, która zadba o to, by z gracją toczyć się po bulwarze przy akompaniamencie każdego dzikiego rumaka spod maski.

Prezentowany bohater to trzecia generacja Chargera, rocznik 1973, z silnikiem 7,2 V8 pod maską. Auto, które projektowano w czasach, gdy nikt nie martwił się o normy emisji spalin, normy bezpieczeństwa, a samochodem rządziła czysta mechanika. W tych pięknych czasach benzyna była znacznie tańsza od innych płynów, więc pewnie dlatego o zużycie paliwa pytać nie warto. Nikt nawet nie chce tego wiedzieć.

Obraz

Warto natomiast pytać o piękny bulgot ośmiocylindrowego silnika. Szkoda jedynie, że ten egzemplarz jeszcze nie potrafi porozmawiać ze swoim właścicielem, ale w tym cały urok takiej renowacji. Chodzi właśnie o tę radość z pierwszego odpalenia silnika.

Właśnie w tym celu ekipa Jack’s Custom przetransportowała amerykańskiego klasyka do swojej siedziby – domu, w którym Charger zamieszkał z zadowoleniem i szybko wraca do swojej pierwotnej formy.

Jeśli śledziliście naszą renowację Mercedesa 190 W201, to wiecie, ile pracy wymaga odnawianie takiego samochodu. W przypadku Chargera zadanie jest dużo trudniejsze, bo to samochód dwukrotnie starszy, nieodpalający i z jeszcze bardziej zardzewiałą karoserią. Dawno temu ktoś przywiózł go zza wielkiej wody, ale nigdy nie zarejestrował i nie uruchomił. Auto stało i czekało na lepsze czasy.

Obraz

Ale to również zupełnie inne podejście – renowacja Chargera to inna skala projektu, w który zaangażowanych jest wiele osób, a koszt prowadzonych prac zwaliłby z nóg niejednego. Jak zapewniają osoby pracujące przy projekcie, nie ma w tym aucie śrubki, która nie zostałaby wykręcona i poddana odnowieniu.

Dziś, po 16 tygodniach prac, można powiedzieć, że widać już światełko w tunelu. Początki oczywiście były trudne i jak zawsze przy takich projektach mało motywujące. Trudno bowiem patrzeć na demontaż poszczególnych elementów, który zmienia auto w stertę części. Dodatkowo na każdym kroku niespodzianka w postaci nowych ognisk korozji.

Obraz

Ale tutaj korozja to nie problem – blacha jest tak gruba, że z łatwością można ją odczyścić. Co ważne, cała karoseria została w pełni wypiaskowana, co usunęło wszystkie nawet najdrobniejsze ogniska korozji. W wielu miejscach trzeba było dokonać napraw blacharskich, ale i to zostało wykonane.

Najmniej problemów było z wnętrzem. Z jednego prostego powodu – prawie go nie było. Z biegiem lat straciło na kompletności, a to, co było, zostało zniszczone przez czas i inne czynniki. Samochód w ogóle nie miał podłogi, dzięki czemu nie gromadziła się w nim woda. Dlatego jednym z elementów renowacji jest wstawienie nowej podłogi.

Obraz

Ale nikt przecież nie mówił, że będzie łatwo. Ten projekt z założenia był ambitny i skomplikowany. Nikt nie chciał kupić dobrego egzemplarza w Stanach i w prosty sposób odnowić go w Polsce. W tym przypadku chodzi o to, żeby ocalić kolejny egzemplarz tego bezcennego klasyka. Będzie on jednym z niewielu takich w Polsce i na pewno ubarwi nasze ulice pełne szarych samochodów. To auto, które z pewnością zauważycie na drodze, nawet jeśli nie jesteście fanami motoryzacji.

Dodge’owi poświęcono ponad 16 tygodni prac, a obecnie renowacja jest na etapie pomalowanego na nowo nadwozia, oczywiście bez zamontowanej jakiejkolwiek innej części. Najgorsze bez wątpienia za nim. Teraz następuje to, co najprzyjemniejsze, czyli montowanie elementów i powolne przywracanie go do właściwej formy.

Obraz

Patrząc na warsztat Jack’s Custom, ich wiedzę i doświadczenie w realizacji podobnych projektów, można śmiało powiedzieć, że ten Charger nie mógł trafić w lepsze ręce. Przed nim długa droga, pełna zakrętów. Ale jedno jest pewne: za którymś z nich na pewno jest długa prosta, na której ten muscle car będzie mógł pokazać, na co go stać.

Będziemy przyglądać się procesowi renowacji i zdawać relację, jak ten amerykański krążownik wraca do życia. W następnym artykule pokażemy Wam dokładnie jego obecny stan.

Obraz
Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)