Poradniki i mechanikaIm lepszy olej tym… gorzej? Czasami lepiej nie przedobrzyć

Im lepszy olej tym… gorzej? Czasami lepiej nie przedobrzyć

Im lepszy olej tym… gorzej? Czasami lepiej nie przedobrzyć
Źródło zdjęć: © fot. Marcin Łobodziński
Marcin Łobodziński
20.08.2022 21:34, aktualizacja: 13.03.2023 16:05

Przez lata powtarzana zasada "im lepszy olej wlewasz do silnika, tym lepiej" powoli przestaje być aktualna wraz z rozwojem środków smarnych nowoczesnych jednostek napędowych. Oto trzy przykłady, kiedy zbyt dobry olej może zaszkodzić.

W temacie olejowym powszechne są dwie teorie. Pierwsza, bardziej popularna, to ta mówiąca, by wraz z rosnącym przebiegiem stosować oleje o wyższej lepkości. Druga szkoła mówi, że należy przez cały cykl życia silnika stosować olej o lepkości zalecanej przez producenta, możliwie najlepszej jakości. Obie niekoniecznie są dobre. Najlepsza jest znana, choć niekoniecznie lubiana – przez cały czas należy stosować olej zalecany przez producenta. Postawioną tu kropkę aż chce się podkreślić!

Oto trzy przykłady, kiedy zastosowanie "lepszego" oleju może zaszkodzić silnikowi. Z używaniem oleju "możliwie najlepszej jakości" czy też "najwyższej klasy" trzeba bardzo uważać.

Przesada z lepkością

Jeśli producent silnika zaleca olej mineralny (tak, wciąż takie są), a po latach użytkowania na takim oleju zaczniemy lać wysokiej klasy olej półsyntetyczny lub co gorsza syntetyczny, może to doprowadzić do wymycia zanieczyszczeń, które jeszcze przed kolejną wymianą zapchają filtr oleju. To może z kolei poskutkować spadkami ciśnienia w układzie czy nawet nagłą przerwą w smarowaniu, co ostatecznie może doprowadzić do przytarcia lub zatarcia jednostki.

Nie ma niczego złego w tym, by po latach pracy na oleju półsyntetycznym wymienić olej na syntetyczny, jeśli taki zaleca producent, ale nie należy przesadzać z lepkością i tym bardziej jakością. Klasy jakości powinny być możliwie zbliżone, a lepkość zalecana przy takiej zmianie to 5W-40. Dobrze jest też po takiej zmianie wcześniej niż zwykle wymienić olej ponownie (np. po 5000 km).

Ostrożnie trzeba natomiast podchodzić do wymiany oleju na półsyntetyczny, kiedy przed wiele kilometrów motor pracował na mineralnym i absolutnie nie powinno się stosować półsyntetyka, kiedy producent jednostki zaleca wyłącznie olej mineralny. Taka zmiana może powodować te "mityczne" rozszczelnienia, ale nie z powodu wymycia osadów, lecz z powodu materiałów, z jakich wykonano uszczelnienia.

Przesada z jakością

Równie ryzykowna i skutkująca tym samym może być zmiana klasy jakości oleju na zbyt wysoką. Nie każdy silnik produkowany np. na przełomie wieków zniesie dobrze pracę na oleju przeznaczonym do nowoczesnych konstrukcji energooszczędnych. Tu nie tylko chodzi o wymywanie zanieczyszczeń, bo motor może być pod tym względem w dobrym stanie, ale też o ochronę przed tarciem - do tego nie będzie przystosowany.

Jednym z gorszych posunięć może być wlanie do silnika oleju niskopopiołowego (low saps), z obniżoną zawartością dodatków tworzących popioły, kiedy silnik wymaga oleju typu full saps. Oleje full saps oznaczone są literą C przy normie jakości ACEA i nie chronią dostatecznie silników starszego typu. Mogą w krótkim czasie doprowadzić do uszkodzenia. Jednak realne zagrożenie stanowią dopiero oleje C4, ponieważ niższe klasy to mid saps, które dopracowano do starszych konstrukcji.

Przesada ze "sportem"

Wielu miłośników motoryzacji ceni sobie produkty pseudosportowe, a nawet sportowe. Dotyczy to w szczególności fanów niektórych marek i kierowców aut o ponadprzeciętnych osiągach. Jednak należy tu rozróżnić prawdziwe przeznaczenie od marketingowego, choć wcale nie fałszywego pochodzenia pewnych technologii rodem z motorsportu.

Oleje, podobnie jak np. opony, elementy układu hamulcowego czy zawieszenia, rozwijają się w motorsporcie, ale podobnie jak wymienione podzespoły, zawsze gdzieś leży granica pomiędzy ulicą, nawet jazdą sportową a prawdziwym sportem.

Określenie typu "olej zapewniający najlepszą ochronę silnika w najtrudniejszych, ekstremalnych warunkach" to jeszcze nie olej sportowy, ale może być wysokiej jakości produktem, idealnym na track daye czy do stosowania w silnikach po tuningu.

Prawdziwe oleje do motorsportu mają zupełnie inne przeznaczenie niż oleje do samochodów drogowych. A konkretnie, nie spełniają niektórych funkcji, jak na przykład… długotrwała ochrona silnika przed zużyciem.

Jedne chronią silnik bardziej przed temperaturą i obciążeniem niż zużyciem w wyniku przebiegu, bo i tak po niedużym, określonym dystansie silnik trzeba będzie wymienić, niezależnie od jego stanu. Inne mają na celu uzyskanie możliwie najwyższej mocy i najniższego zużycia paliwa, czyli maksymalne obniżenie oporów. Wyczynowe oleje nie czyszczą silników i nie dbają o układy oczyszczania spalin, a do tego szybko się starzeją. Nigdy nie stosujcie olejów prawdziwie sportowych do silników aut drogowych.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (46)