Poradniki i mechanikaBezkolizyjny skręt w lewo. Co oznacza taki znak i czy trzeba go przestrzegać?

Bezkolizyjny skręt w lewo. Co oznacza taki znak i czy trzeba go przestrzegać?

Zgodnie z prawem taki znak po prostu nie istnieje. Mimo to lepiej go nie ignorować
Zgodnie z prawem taki znak po prostu nie istnieje. Mimo to lepiej go nie ignorować
Źródło zdjęć: © fot. Szymon Jasina
Aleksander Ruciński
20.10.2021 08:52, aktualizacja: 14.03.2023 14:42

Nietypowy znak stojący przy niektórych skrzyżowaniach w Polsce. Co oznacza? Jak się do niego stosować? Nie wszyscy kierowcy znają odpowiedzi na te pytania. Trudno im się dziwić, gdyż oficjalnie taki znak po prostu nie istnieje.

Z uwagi na prawostronną organizację ruchu skręt w lewo jest jednym z najbardziej kolizyjnych manewrów wykonywanych przez polskich kierowców. Zazwyczaj bowiem wiąże się z koniecznością przepuszczenia aut jadących z naprzeciwka. Mogłoby się zdawać, że ten powszechny manewr nie budzi wątpliwości co do kwestii pierwszeństwa i trajektorii przejazdu. Problem pojawia się jednak na większych skrzyżowaniach, gdy dwóch kierowców jadących naprzeciw siebie zamierza skręcić w lewo.

Minąć się prawymi stronami pojazdów, skręcając przed sobą, czy też skręcić na zakładkę, mając drugie auto po lewej stronie? Wszystko zależy od kształtu i wielkości skrzyżowania, lecz jeśli jest taka możliwość, logiczną i wygodniejszą opcją wydaje się skręt bezkolizyjny. Rzecz w tym, że przepisy nie regulują tej kwestii, co może prowadzić do problemów w przypadku, gdy każdy z kierowców obierze inny tor jazdy.

Z pomocą przychodzi oznakowanie, jakie możemy spotkać na niektórych skrzyżowaniach. Mowa o tablicy przedstawiającej bezkolizyjny tor jazdy. To przydatne rozwiązanie, które rozwiewa wątpliwości co do sposobu wykonania manewru. Warto jednak wiedzieć, że — w świetle obowiązujących przepisów — nie jest żaden sposób wiążące. Zignorowanie takiego znaku nie grozi więc mandatem.

Wszystko dlatego, że znak sugerujący bezkolizyjny tor jazdy tak naprawdę nie jest znakiem. — Oznaczenie to nie stanowi znaku drogowego w myśl rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych, które określa znaki drogowe, ich znaczenie i zakres obowiązywania — informuje Szymon Huptyś, rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury. Mówiąc prościej — nie znajdziecie go na oficjalnej liście znaków drogowych obowiązujących w Polsce.

Taki znak to jedynie sugestia
Taki znak to jedynie sugestia© fot. Szymon Jasina

Niestosowanie się do takich oznaczeń nie jest więc wykroczeniem. — Nie może być złamaniem przepisów zachowanie się inaczej, niż wskazuje coś, co nie jest znakiem drogowym, czyli nie jest przepisem — stwierdza Jakub Dybalski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie.

Jak wynika z informacji uzyskanych w ZDM Warszawa, takie oznakowanie, choć spotykane na ulicach, nie ma obecnie szans na zatwierdzenie przez Biuro Organizacji Ruchu. —To oznakowanie poziome na skrzyżowaniu ma jasno wskazywać kierowcy, jak jechać — dodaje Dybalski.

Tu warto zaznaczyć, że zarządcy dróg nierzadko projektują pasy w taki sposób, by wymusić bezkolizyjną organizację ruchu. Co więcej, oznakowanie poziome — w przeciwieństwie do opisywanych tablic — ma swoje prawne uzasadnienie i należy go bezwzględnie przestrzegać.

Znak przedstawiający bezkolizyjny tor jazdy stanowi natomiast sugestię, a nie nakaz, którego złamanie skończy się mandatem. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy tę sugestię ignorować, gdyż mijanie się "pod prąd" jest po prostu wygodniejszą i szybszą opcją na pokonanie wielu skrzyżowań.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)