Zmiany widoczne są od razu.© fot. Mateusz Lubczański

Pierwsza jazda: Opel Grandland po liftingu - z dodatkiem Mokki

Mateusz Lubczański
26 sierpnia 2021

Opel Grandland doczekał się większego liftingu. Producent chce ujednolicić wygląd swojej gamy, stąd też pojawienie się pasa przedniego znanego z Mokki. Sporo zmieniło się też we wnętrzu - do dyspozycji kierowcy jest nawet kamera termowizyjna!

Opel Grandland po liftingu - zmiany, wyposażenie

Nie ma co ukrywać, że Mokka to jeden z najodważniejszych projektów z Russelheim ostatnich lat. Ciepłe przyjęcie sprawiło, że panel przedni – zwany Visor – znalazł się też w Oplu Grandlandzie. Dzięki temu nawet w bazowej wersji mamy LED-owe oświetlenie, a w topowej – reflektory z 84 segmentami na każdym świetle. Szczerze mówiąc to jedna z lepszych – stylistycznie – decyzji względem Grandlanda.

Opel Grandland - już bez X w nazwie
Opel Grandland - już bez X w nazwie© fot. Mateusz Lubczański

Jazda w nocy będzie łatwiejsza nie tylko dzięki LED-om, ale kamerze termowizyjnej, która wykrywa ludzi i zwierzęta przed pojazdem z odległości 100 metrów. Obraz z niej prezentowany jest na ekranach, które Opel nazywa Pure Panel. To ukryte w plastiku piano black wyświetlacze panoramiczne. O ile ten zastępujący zegary charakteryzuje się w miarę czystym designem, tak ten od multimediów prezentuje niskiej jakości obraz z kamery cofania czy układu kamer "z góry". Dalej do dyspozycji mamy wygodne fotele z atestem AGR (to niemiecka kampania na rzecz zdrowych pleców).

Pod maską bez zmian – startujemy z poziomu 3-cylindrowego silnika benzynowego o pojemności 1,2 l i mocy 130 KM. Alternatywą jest 4-cylindrowa jednostka Diesla o pojemności 1,5 l (ma francuskie korzenie). Generuje 130 KM i 300 Nm momentu obrotowego. To idealna opcja na dalekie trasy.

Opel Grandland - wnętrze
Opel Grandland - wnętrze© fot. Mateusz Lubczański

Nie mogło zabraknąć hybryd, a w Grandlandzie otrzymamy wydanie plug-in, czyli ładowane z gniazdka. Oparte są na silniku benzynowym o pojemności 1,6 l i w zależności od mocy mają jeden motor elektryczny (224 KM) lub dwa, co zapewnia napęd na cztery koła (300 KM). Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że moc "na papierze" to jedno, a rzeczywiste zachowanie na drodze – drugie. Bazowa hybryda przyspiesza do setki w 8,9 sekundy, przez co nie jest to mistrz sprintu spod świateł.

Wzrosną oczywiście ceny (wraz z bogatszym wyposażeniem). Przedstawiciele importera wspomnieli, że kwota otwierająca cennik wyniesie ok. 124 tys. zł, a aut z jednostkami hybrydowymi – nawet 180 tys. zł. Nic dziwnego, auta drożeją. Pełny cennik pojawi się w połowie września.

Układ zegarów przejęty został z mniejszej Mokki. Na co dzień sprawują się całkiem nieźle
Układ zegarów przejęty został z mniejszej Mokki. Na co dzień sprawują się całkiem nieźle© fot. Mateusz Lubczański

Opel coraz lepiej radzi sobie zarówno w Niemczech, jak i Zjednoczonym Królestwie, ale to nie koniec! Ma bowiem w planach wejście na rynek chiński jako marka typowo elektryczna, a w 2028 roku będzie sprzedawał w Europie wyłącznie pojazdy na prąd. Można kręcić nosem, ale już wiadomo, że do oferty powróci Manta. Oby tylko nie jako kolejny, elektryczny SUV.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/22]
Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (5)