Poradniki i mechanikaFotelik oddany do reklamacji. Jak mamy wozić dziecko?

Fotelik oddany do reklamacji. Jak mamy wozić dziecko?

Każdy fotelik może się popsuć lub mieć wadę. Problem w tym, że na czas reklamacji zostajemy bez fotelika.
Każdy fotelik może się popsuć lub mieć wadę. Problem w tym, że na czas reklamacji zostajemy bez fotelika.
Źródło zdjęć: © fot. Marcin Łobodziński
Marcin Łobodziński
16.08.2021 13:12, aktualizacja: 14.03.2023 15:30

Kupiliście fotelik, a ten się popsuł. Oddajecie go do reklamacji, ale trzeba czekać. Jak wtedy będziecie wozić swoje dziecko? Sklep nie zawsze może zapewnić wam fotelik zastępczy, a nie w każdym mieście są wypożyczalnie takiego sprzętu. Zapytałem prawnika, jak sobie radzić. Sprawa nie jest prosta.

Kiedy trzeba reklamować fotelik samochodowy ze względu na usterkę czy wadę, zaczyna się problem. Błahy, ale jakże kłopotliwy. Wszak wożenie dziecka w foteliku jest nie tylko zabezpieczeniem go w razie wypadku, ale i obowiązkiem kierowcy. W razie braku takiego urządzenia w aucie można otrzymać mandat.

Reklamacja = brak fotelika

Podobnie jak z odzieżą, smartfonem czy telewizorem, w razie usterki trzeba oddać fotelik do sklepu lub wysłać do dystrybutora celem rozpatrzenia gwarancji. Z reguły gwarant ma na to 14 dni. Sprawa oczywista. Jednak o ile niemal każdy ma więcej niż jedną parę butów lub spodni, przeżyje bez telewizora, a telefon zastępczy zazwyczaj otrzyma, o tyle z fotelikiem nie jest już tak dobrze.

Mało kto ma w domu więcej fotelików niż dzieci, a zakup kolejnego na zmianę jest nonsensem. Raczej nie przyda się na inną okazję. Co więcej, koszt dobrego sprzętu to ponad 1000 zł. A dzieci jakoś wozić trzeba. Tymczasem sklepy nie zawsze mają możliwość zapewnienia klientowi fotelika zastępczego.

Zadzwoniłem do kilku dużych sklepów z takim pytaniem: czy dla klienta, który zakupi u was fotelik i odda go do naprawy w ramach gwarancji, zapewniają państwo fotelik na czas naprawy?

Z reguły sklepy nie zamykały się na tak postawione pytanie oferując pewne rozwiązania. Niektóre miały jeden fotelik dla klientów na czas reklamacji. Sklepy proponowały by zgłosić reklamację po uprzednim upewnieniu się, że fotelik zastępczy jest wolny. Niestety najczęściej jest to fotelik grupy I lub II.

Zepsuł się fotelik i co mam zrobić?

Jest kilka rozwiązań, ale nie zawsze dobrych i żadne z nich nie jest bezpłatne. Można bowiem kupić markowy fotelik używany, ale nigdy nie wiadomo czy dobrze pasuje do dziecka i czy nie jest uszkodzony. Ceny to z reguły ok. 200-400 zł. Plusem jest możliwość późniejszej odsprzedaży za podobne pieniądze.

Podobnie kosztują nowe tanie marketowe foteliki. Takie trudniej odsprzedać, a jeśli już, to po bardzo niskiej cenie i to zwykle lokalnie.

Jest też polskie urządzenie zastępcze za niespełna 100 zł do kupienia na stacji benzynowej, które fotelikiem nie jest, ale przewożąc dziecko z takim niedużym paskiem mandatu nie otrzymacie. Tylko pytanie brzmi: czy kupując dobrej klasy fotelik zrobiliście to po to, by w razie jego awarii chronić swoje dziecko w taki sposób?

Niestety autoryzowane serwisy producentów fotelików też nie są w stanie zapewnić urządzenia zastępczego, a idealnym rozwiązaniem byłby fotelik dobrze dopasowany do dziecka. W jednym z materiałów wyjaśniałem, dlaczego jest to tak istotne, by nie kupować przypadkowego fotelika.

Jest tylko jedno dobre i sensowne rozwiązanie: wypożyczenie fotelika na czas naprawy. Problem w tym, że takie wypożyczalnie zwykle znajdują się w dużych miastach, a co więcej, nie ma pewności dopasowania fotelika do dziecka. Może to być więc rozwiązanie podobne do zakupu fotelika używanego. Koszt to ok. 25-50 zł za dobę, zależnie od długości użyczenia. Jedno jest pewne – wypożyczając taki fotelik na czas naprawy poniesiecie koszt, z którego później nie będziecie mieli żadnych korzyści, a więc są to pieniądze, które musicie starać się odzyskać od sprzedawcy lub producenta.

Zapytałem prawnika, jak sobie radzić w sytuacji, gdy sprzedawca nie chce współpracować i nie zapewnia żadnych rozwiązań.

Rękojmia lepsza od gwarancji

– Wady fotelika uprawniają kupującego do skorzystania z gwarancji lub rękojmi – wyjaśnia Oskar Możdżyń, specjalista prawa samochodowego. – Ta pierwsza to dobrowolna umowa ze strony producenta. W przypadku firm dbających o klienta może umożliwiać to szybką wymianę towaru bez szczegółowej weryfikacji przyczyn wady lub też możliwość wniesienia reklamacji w terminie dłuższym niż przy rękojmi (np. 3-4 lata). Jednak w większości przypadków dla kupującego opłacalne będzie zawiadomienie o wadach na podstawie przepisów o rękojmi – proponuje prawnik.

Łatwiej jest skorzystać z rękojmi z dwóch powodów. Po pierwsze, to sprzedawca, a nie producent, odpowiada z tego tytułu, więc można oddać wadliwy fotelik do sklepu, w którym się go kupiło. Po drugie, skraca się drogę postępowania z wadliwym fotelikiem. W przypadku gwarancji sprzedawca i tak odeśle go do producenta, a dopiero ten będzie rozpatrywał reklamacje.

W przypadku rękojmi sprzedawca jest zobowiązany do niezwłocznego usunięcia wady i to bez nadmiernych niedogodności. Taką jest brak możliwości przewożenia dziecka ze względu na brak fotelika.

– Prawie każda osoba kupująca fotelik dziecięcy zrobi to jako konsument, a to oznacza, że jeśli wada została stwierdzona w terminie 1 roku od daty kupna (a dokładnie od daty otrzymania fotelika, co ma znaczenie np. przy sprzedaży wysyłkowej) to zgodnie z art. 5562 Kodeksu cywilnego, przyjmuje się domniemanie, że wada lub jej przyczyna istniała w momencie sprzedaży – wyjaśnia prawnik. – Oznacza to, że kupujący nie musi udowadniać, że fotelik miał np. wadę materiałową (pękające elementy, przecierający się materiał) lub montażową (złe spasowanie, pękanie, odkręcanie elementów). To sprzedawca musi udowadniać, że wada lub jej przyczyna w momencie sprzedaży nie istniały – mówi Oskar Możdżyń.

Jeśli jesteście pewni swoich racji, to możecie odstąpić od umowy i zażądać zwrotu ceny fotelika. Za zwrócone pieniądze można kupić nowy. Sprzedawca może natomiast:

  • Rozpatrzyć reklamację pozytywnie i zwrócić nam pieniądze.
  • Odmówić uznania roszczenia. Wtedy pozostaje nam sąd lub próba naciskania na sprzedawcę w inny sposób np. za pośrednictwem miejskiego rzecznika konsumentów.
  • Potwierdzić istnienie wady i swojej odpowiedzialności za nią, ale równocześnie naprawić lub wymienić fotelik.

– W praktyce bardzo częsty będzie trzeci przypadek – zaznacza prawnik. – Pamiętajmy jednak, że sprzedawca może "unieważnić" nasze odstąpienie od umowy jedynie wtedy, gdy zgodnie z art. 560 § 1 Kodeksu cywilnego "niezwłocznie i bez nadmiernych niedogodności dla kupującego wymieni rzecz wadliwą na wolną od wad albo wadę usunie". Zatem jego prawo do naprawy lub wymiany zależy od tego, czy zrobi to niezwłocznie i bez nadmiernych niedogodności – dodaje.

Na pewno należy poinformować sklep o tym, że fotelik jest dla was niezbędny w życiu codziennym, ponieważ np. musicie wozić dzieci do szkoły czy inne zajęcia. Jeśli sklep nie zapewni wam rozwiązania, które sprawi, że nie będziecie musieli rezygnować z codziennych obowiązków lub nie będziecie ponosić kosztów, to macie prawo sami znaleźć rozwiązanie na koszt sprzedawcy.

Każdy dodatkowy koszt, jaki poniesiecie w związku z brakiem fotelika, będzie waszą szkodą, a sprzedawca powinien tę szkodę naprawić, a więc zwrócić pieniądze związane z brakiem fotelika.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)