Volkswagen Taigo to trzeci już miejski crossover marki. Ten jednak jest "inny niż wszystkie"

Volkswagen Taigo to trzeci już miejski crossover marki. Ten jednak jest "inny niż wszystkie"

Volkswagen Taigo
Volkswagen Taigo
Źródło zdjęć: © fot. mat. prasowe/Volkswagen
Filip Buliński
29.07.2021 04:59, aktualizacja: 14.03.2023 15:43

Volkswagen zaprezentował kolejny model z segmentu miejskich crossoverów – Taigo. Pierwszy SUV-coupe marki przyjechał do nas z Ameryki Południowej, ale nim tu trafił, przeszedł sporo modyfikacji.

Niemcom nie brakuje miejskich crossoverów. Na początku był T-Roc, który choć bazuje na skróconej platformie Golfa, i tak gra w segmencie B. Potem dołączył T-Cross, który już powstał na płycie podłogowej Polo. Teraz Volkswagen pokazał trzeci model, Taigo. Ma być pozycjonowany najniżej z całej trójki, ale wymiary na to nie wskazują.

Pierwszy SUV-coupe Volkswagena (określany też przez VW jako CUV – Crossover Utility Vehicle) jest dłuższy o 158 mm (mierzy 4266 mm) i ma większy o 15 mm rozstaw osi (2566 mm) od T-Crossa. Z kolei w porównaniu do T-Roca jest o 32 mm dłuższy, ale ma o 24 mm krótszy rozstaw osi. Dosyć nietypowe, biorąc pod uwagę, jak bardzo Niemcy zawsze lubią mieć wszystko uporządkowane i logiczne. Pojawia się też pytanie: po co aż tylu graczy w jednym segmencie?

Volkswagen Taigo
Volkswagen Taigo© fot. mat. prasowe/Volkswagen

Wprowadzenie Taigo do Europy wydaje się zrozumiałym ruchem. Ciągle rosnący rynek crossoverów i SUV-ów sprawia, że producenci chcą wypełniać kolejne nisze. A crossover segmentu B o linii coupe właśnie takową jest.Samochód nie jest też zupełną nowością. W zeszłym roku zadebiutował już pod nazwą Nivus na rynku południowoamerykańskim, a Taigo jest po prostu jego europejskim wydaniem. Oczywiście z bogatszym zapleczem silnikowym i wyposażeniowym.

Volkswagen Taigo
Volkswagen Taigo© fot. mat. prasowe/Volkswagen

Patrząc z profilu, można odnieść wrażenie, że do słupka C mamy do czynienia z Polo na szczudłach. Podobieństwo kończy się oczywiście na ostro ściętej linii bagażnika, ale Volkswagen zastrzega, że miejsca na głowę dla pasażerów z tyłu nie zabraknie. Krótkie zwisy, mocno pochylone słupki i liczne przetłoczenia nadają Taigo zadziornej i dynamicznej prezencji.

Tylną klapę wieńczy LED-owa listwa, która łączy światła. Podobnego połączenia brakuje tylko z boku, ponieważ idąc m.in. śladem Golfa czy Polo, Taigo także (od wersji Style), będzie dysponował z przodu listwą łączącą reflektory. Nowością względem Nivusa będzie jednak specjalnie zaprojektowane ospojlerowanie wersji R-Line, którego w Ameryce Południowej nie dostaniecie.

Z takim pakietem Taigo wygląda naprawdę atrakcyjnie, choć wgłębienia w tylnym zderzaku na "końcówki wydechu" są tylko atrapą. Ponieważ Taigo będzie skierowany do młodszej i przede wszystkim aktywnie żyjącej klienteli, opcje indywidualizacji mają być duże – nie zabraknie dwukolorowego nadwozia czy żywych, zarezerwowanych tylko dla tego modelu lakierów.

Wnętrze nie powinno nikogo zaskoczyć

W środku przejęto praktycznie wszystko z Polo. W standardzie dostaniemy za to już 8-calowe, cyfrowe zegary, a za dopłatą dostępny jest także 10,25-calowy wyświetlacz. Dlaczego w podstawie nie ma zwykłych?

Volkswagen obserwował, jakie opcje dobierają klienci Polo i te najczęściej typowane po prostu wrzucił do "wejściowego" modelu. Podobnie zresztą jak w Polo po liftingu. Bazowa wersja oferuje zresztą więcej takich "luksusów", w tym m.in. LED-owe przednie i tylne światła, centralną poduszkę powietrzną, ogrzewane zewnętrzne lusterka czy 6,5-calowy ekran multimediów.

Volkswagen Taigo
Volkswagen Taigo© fot. mat. prasowe/Volkswagen

Nie zabraknie też wyposażenia rodem z wyższych sfer. Za dopłatą (i w wyższych wersjach) dostępne są matrycowe reflektory z asystentem świateł drogowych, bezprzewodowa łączność z Android Auto i Apple Car Play, asystent parkowania czy predykcyjny tempomat umożliwiający jazdę w 2. stopniu autonomii i współpracujący z nawigacją. W wyższych wersjach wyświetlacz multimediów będzie miał przekątną 8 lub 9,2 cala.

A skoro wszystko jest przejęte z Polo, to klienci decydujący się na lepiej wyposażone wersje muszą liczyć się z dotykową obsługą klimatyzacji. Według Volkswagena jest ona możliwa do obsługi niemal bez patrzenia, ale testy już nieraz pokazały, że wcale tak nie jest. Taigo może się za to pochwalić całkiem pojemnym bagażnikiem – biorąc pod uwagę ściętą klapę oraz fakt grania w segmencie B, 438 litów należy uznać za więcej niż przyzwoity wynik.

Sportowych wersji nie będzie. Diesli też nie

Gama silnikowa także została przejęta praktycznie bez zmian z T-Crossa. Otwiera ją rodzina 3-cylindrowego silnika 1.0 TSI o mocy 95 lub 110 KM. Z kolei na szczycie jest już 4-cylindrowa jednostka 1.5 TSI generująca 150 KM. Moc kierowana będzie na przednią oś za pośrednictwem 5- lub 6-biegowej skrzyni manualnej lub 7-stopniowego DSG.

Jednym z lakierów zarezerwowanych dla Taigo będzie właśnie ten zielony
Jednym z lakierów zarezerwowanych dla Taigo będzie właśnie ten zielony© fot. mat. prasowe/Volkswagen

W ofercie na pewno nie będzie diesli ani hybryd. Co więcej, Volkswagen nie ma także w planach elektrycznej transformacji Taigo. Nie ma także co liczyć na bardziej sportowe doznania, ponad wersję R-Line i 150 KM. Ani nieco mocniejsze GTI, ani czysta wersja R nie są planowane.

Volkswagen Taigo zadebiutuje w salonach późnym latem. Ceny na razie nie są jeszcze znane, ale na konferencji przedstawiciele Volkswagena zapewniali, że kwoty będą zaczynać się od niespełna 20 tys. euro (ponad 90 tys. zł). Nie zapowiada się więc tanio, ale stylowo – z pewnością. Nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na pierwsze jazdy nowym modelem.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/11]
Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)