Kia odświeżyła Ceeda. Niektóre zmiany wzbudzą kontrowersje

Ceed to jeden z najważniejszych modeli Kii w Europie, a przy okazji bardzo udany kompakt, któremu trudno cokolwiek zarzucić. Auto wkracza właśnie w połowę cyklu produkcyjnego, co podkreślono delikatnym liftingiem. Większość zmian przypadnie do gustu klientom, choć pewnie nie wszystkie.

28 proc. kii sprzedawanych W Europie to właśnie ceedy. W dobie crossoverów i SUV-ów to całkiem niezły wynik. By jednak podtrzymać zainteresowanie w kolejnych latach, producent zdecydował się na lifting. Zmiany widać już na pierwszy rzut oka.
Wspólną nowością dla wszystkich wersji jest przeprojektowana atrapa chłodnicy i reflektory z nowym układem diod LED. Za światła dzienne odpowiadają teraz trzy wstawki w kształcie małych strzał, które zgrabnie nawiązują do zmienionego zderzaka. Ten zyskał bowiem znacznie ostrzejszy charakter dzięki większym wlotom powietrza.

Sporo dzieje się też z tyłu, gdzie zagościło pełne oświetlenie LED z dynamicznymi kierunkowskazami. Co ciekawe, w hatchbacku zdecydowano się na zupełnie inną grafikę świateł niż w kombi i Proceed. Standardowy układ ustąpił tu miejsca 48-elementowej wstawce przykrytej dymionym szkłem. Wygląda to trochę jak akcesoryjny zestaw ze sklepu tuningowego, ale być może będą klienci, którym taka estetyka przypadnie do gustu.
Reszta to raczej kosmetyka w postaci nowych wzorów felg, lakierów nadwozia, a w przypadku wersji GT także kombinacji kolorystycznych. A co dzieje się we wnętrzu? Kokpit na pierwszy rzut oka wygląda tak samo. Nawet ekrany zachowały tę samą przekątną. Multimedia są za to zaktualizowane i obsługują bezprzewodową łączność Apple CarPlay i Android Auto. Na pokładzie znajdziemy także nowe tapicerki, zmienioną gałkę zmiany biegów i dodatkowe porty USB. Chętni mogą też zamówić podgrzewaną tylną kanapę.
Zobacz również: Kia e-Niro - ruszam w poszukiwaniu źródeł energii
Choć na pełną polską specyfikację trzeba jeszcze poczekać, wszystko wskazuje, że gama silników nie ulegnie zmianie. Bazową jednostką nadal będzie benzynowe 1.0 T-GDI o mocach 100 i 120 KM, potem 1.5 T-GDI 160 KM oraz 1.6 T-GDI 204 KM. Nie zabraknie też diesla 1.6 CRDI 136 KM z miękką hybrydą, zwykłej hybrydy opartej na 1.5 T-GDI oraz plug-ina z wolnossącym 1.6 GDI. Zagadką pozostają ceny. Oby okazały się równie atrakcyjne, co dotychczas.
Pomóż nam tworzyć Autokult!


Polecane przez autora:
- Aston Martin DBR22 to najnowsze dzieło dywizji Q. Wygląda świetnie
- Celowo uszkodzili hamulce w aucie klienta. Amerykańscy mechanicy staną przed sądem
- Katalizatory za miliony dolarów. Gang rozbity. Trudno uwierzyć w liczby
Ten artykuł ma 3 komentarze
Pokaż wszystkie komentarze