Moc komunikatu - co wyróżnia nowego Mercedesa EQA z tłumu

Moc komunikatu - co wyróżnia nowego Mercedesa EQA z tłumu

Błażej Żuławski
8 czerwca 2021

Przede wszystkim jest elektryczny. Choć oferta kompaktowych, zelektryfikowanych SUV-ów wciąż się poszerza to - szczególnie w segmencie premium - taki napęd nie jest jeszcze rzeczą oczywistą. O całą resztę zapytałem Edgara Bąka - jeden z największych talentów w dziedzinie projektowania graficznego w Polsce.

Spotykamy się w jego domu na Kaszubach. Pokrytej gontem chałupie, wybudowanej praktycznie w środku lasu, położonej prawie nad samym jeziorem o wdzięcznej nazwie "Wdzydze". Wokół cisza - a raczej to, co mieszczuchy nazywają ciszą - czyli szum wiatru w koronach drzew, śpiew ptaków, świerszcze cykające w wysokich trawach. Cieszę się, że podjeżdżam samochodem elektrycznym, skradającym się w tych okolicznościach przyrody praktycznie bezgłośnie, a nie jakimś paliwożernym potworem, który zakłóciłby tę sielankę.

Obraz
© Fot. Błażej Żuławski

Po chwili reflektuję się jednak, że dosyć głośno słucham bigbandowego albumu "Blue Light" Harry Connick'a Jr. na świetnym systemie audio Burmester w "moim" Mercedesie. Pięknie się zaczyna...

Z Edgarem znamy się z widzenia, ale nie wiem, czy kiedykolwiek wcześniej z nim rozmawiałem. Poza tym, że jest autorem kilku moich ulubionych projektów identyfikacji wizualnej - takich, jak np. ta zrobiona dla Teatru Nowego w Warszawie, okowity Frant czy sieci piekarni - czy też bardziej bistro - Charlotte. Poza tym, że jest wykładowcą poznańskiej School of Form i jednym z pierwszych Polaków, których pracę można znaleźć w bazie Trendlist, nie mam pojęcia, jaki właściwie jest i co będzie mógł mi powiedzieć na temat Mercedesa EQA, którym przyjechałem.

Oddać kontrolę

Po chwili rozmowy o wszystkim i niczym, odbytej przy szybkiej kawie, zaczynam pokazywać mu samochód. W końcu będzie nam towarzyszył przez następne dwa dni podczas kręcenia krótkiego filmu prezentującego jego zalety, oraz samego Edgara - projektanta, którego postać kojarzona jest jednocześnie z niezwykle odważnymi środkami ekspresji - mocnymi kolorami i wyrazistymi formami, ale jednocześnie minimalizmem i zadziwiającym pragmatyzmem, idącym wprost do sedna każdego komunikatu. Filmu, który możecie obejrzeć tu:

Zastanawiam się, co będzie miał do powiedzenia na temat gładkich, obłych kształtów Mercedesa - wyglądającego, jak dla mnie, jak kropla szarej rtęci. Ku mojemu zaskoczeniu - forma auta nie zajmuje go prawie wcale. Bardziej interesuje go szybkość ładowania i zasięg. Podłączamy samochód do zwykłego gniazdka 230V - bo chociaż najbliższa ładowarka znajduje się w Kościerzynie, to trzeba mieć do niej specjalną kartę, której na pewno nie zdążą nam w ciągu pięciu minut dosłać. Sytuacja trochę jak w Zakopanem, gdzie każdy stok ma swój własny, oddzielny karnet. Podobnie i tu - każda firma dostarczająca energię w Polsce ma... unikatowy system płatności, własną aplikację - kompletnie niekompatybilną z innymi.

Nic dziwnego, że większość właścicieli samochodów elektrycznych, póki co, będzie ładować je głównie w domu - w tych różnych systemach trudno się, póki co połapać. Na szczęście pojemność akumulatorów EQA 250, którym dysponujemy pozwala - na jednym ładowaniu do pełna - na przejechanie co najmniej 400 km (między 399 a 426 wg. cyklu WLTP) więc okazje do uzupełniania prądu i zastanawiania się nad tym jak i gdzie to zrobić, nie są wcale takie częste.

EQA 250 - w tle wieża widokowa w Przytarni
EQA 250 - w tle wieża widokowa w Przytarni© Fot. Błażej Żuławski

Zresztą, wyprzedzę nieco fakty - wracając z Trójmiasta trafiam na ładowarkę, która pcha do akumulatorów ponad 70 kW, czym pokazuje, że rzeczywiście ładowanie od 20 do 80 proc. może trwać tylko tyle, co szybkie rozejrzenie się po stacji. Oby wkrótce wszystkie pracowały z taką mocą. A póki co, wracając na Kaszuby, odpinamy samochód od zwykłego gniazdka, dzięki któremu przybywa nam kilka kilometrów zasięgu i ruszamy zwiedzać malowniczą okolicę.

Edgar prowadzi, a ja widzę, że nie ma żadnego problemu z dostosowaniem się do tego, że jedzie - po raz pierwszy w życiu - samochodem z alternatywnym napędem. Jedyne, co sprawia mu jakąś trudność, to hamulec - nie może przywyknąć do tego, że przy odpowiednio ustawionym poziomie rekuperacji energii nie trzeba właściwie z niego korzystać (sterowanie odbywa się łopatkami za kierownicą, zupełnie jak konwencjonalna zmiana biegów w skrzyni automatycznej).

Obraz
Obraz;

Co prawda w ostatniej fazie hamowania, poniżej 15 km/h EQA nie zatrzyma się sam i trzeba pomóc sobie hamulcem. Ale generalnie siła rekuperacji jest tak duża, że w pozostałych sytuacjach właściwie nie trzeba go używać. Dla mnie to jedna z najfajniejszych rzeczy w samochodach elektrycznych. Oczywiście poza niesamowitą reakcją układu napędowego - typową dla tych pojazdów - bez żadnych opóźnień, z od razu maksymalnym, stałym momentem obrotowym przekazywanym na koła. Nawet w przypadku tej, bazowej wersji SUV-a Mercedesa moc wynosi imponujące 190 KM, a moment to 375 NM. To daje sprint od 0 do 100 km/h w 8,9 s.

Ale to moje obserwacje, które przepuszczam przez filtr tego, że spędziłem 14 lat za kierownicami różnych samochodów prasowych. Inni zazwyczaj muszą delikatnie przywyknąć gdy zmieniają auto - choć ewidentnie Edgar do tej grupy nie należy. Zresztą nawet jeśli byłoby inaczej to nie oceniam - poproście mnie, żebym zaprojektował identyfikację wizualną dla knajpy, lub linii sojowych świec zapachowych i leżę i kwiczę. Oddaję więc kontrolę Edgarowi, a on, jak się okazuje samemu samochodowi...

EQA, niesamowity budynek Muzeum Solidarności, a w tle imprezka...
EQA, niesamowity budynek Muzeum Solidarności, a w tle imprezka...© Fot. Błażej Żuławski

Miastowy

Następnego dnia, już w Trójmieście, gdy szukamy inspiracji już nie w naturze, a przestrzeni zorganizowanej siatką ulic i budynków mówi do mnie:

  • Jeżeli miałbym wybrać jedną rzecz, która jest najbardziej widoczna i namacalna, to właśnie systemy wspomagania. Cała ta automatyka ułatwiająca parkowanie, kamera cofania, przednia - pokazująca skrzyżowanie, oraz kamery 360°. A także asystenci manewrów, którzy w trasie ułatwiają bezpieczne poruszanie się. Kompensują ewentualną dekoncentrację kierowcy. Chociaż wydaje mi się, że właśnie dzięki nim więcej uwagi przenosi się na drogę i innych uczestników ruchu.

Pytam o ekologię, ale Edgar nie chce się na ten temat wypowiadać, nie będąc ekspertem. Bardziej inspirują go możliwości, jakie dają technologie jazdy półautonomicznej.

  • Wyobrażam sobie te samochody, które będą już całkowicie autonomiczne. Stanie w korku albo szukanie miejsca parkingowego jest męczące, a chętnie bym sobie wtedy poczytał bez konieczności dzielenia uwagi. Po prostu wiedząc, że auto doprowadzi mnie samo na miejsce - mówi.

To tak à propos tego, wspomnianego już prowadzenia - dla mnie jest to jedna z najważniejszych czynności w życiu. Dla innych męcząca konieczność, o czym ciągle zdaje się zapominać.

Edgar Bąk i Mercedes-Benz EQA
Edgar Bąk i Mercedes-Benz EQA© Fot. Błażej Żuławski

Jeździmy po centrum Gdańska, podziwiając wszystkie zamiany, jakie się w nim dokonały przez ostatnie lata - dosłownie dziesiątki inwestycji w infrastrukturę, poprawiającą komunikację w mieście wprost poszatkowanym industrialnymi przestrzeniami i torami kolejowymi. A także niezwykle spójną architekturę Wyspy Spichrzów, czy robotniczych, ceglanych, modernistycznych domów na Wrzeszczu. Cieszą nas też efekty uchwały krajobrazowej, która uporządkowała dalece przestrzeń publiczną miasta.

Rozmowa kręci się wokół wielu tematów, więc sprowadzam ją - z historii Radomia, z którego pochodzi Edgar - z powrotem na Mercedesa EQA. Pytam o to, jak podoba się Edgarowi samochód elektryczny jako pojęcie. Co myśli o koncepcji elektrycznego SUV-a, takiego, który jednocześnie jest na tyle kompaktowy, by móc się bez trudu poruszać w mieście, ale na tyle przestronny, że mógłby do niego zapakować swoje dwie córki i psa.

Obraz
Obraz;
  • Dla mnie najważniejsze jest w tym samochodzie to, że jako auto elektryczne daje całkowitą płynność jazdy i... ciszę. Czytam to właśnie, jako zapowiedź takiej niemęczącej jazdy, niezależnie od okoliczności. - odpowiada Edgar.

Rzeczywiście coś w tym jest. O ile samochody elektryczne są rzeczywiście cichsze od swoich spalinowych odpowiedników, o tyle powyżej pewnych prędkości zazwyczaj nie mamy już do czynienia z dźwiękiem silnika, co bardziej z aerodynamicznym oporem wiatru i hałasem, jaki mu towarzyszy, a także odgłosami pochodzącymi od opon.

Elektryki najlepiej czują się w miastach, ale z zasięgami przewyższającymi 400 km, stają się naprawdę użyteczne w trasie
Elektryki najlepiej czują się w miastach, ale z zasięgami przewyższającymi 400 km, stają się naprawdę użyteczne w trasie© Fot. Błażej Żuławski

Po przejechaniu ponad 1000 km za kierownicą EQA mogę jedynie potwierdzić, że jako prawdziwy Mercedes i ten model jest po prostu genialnie wygłuszony, co z pewnością spotęgowało odczuwanie go przez Edgara, jako samochodu niemęczącego, ponad asystentów jazdy, wygodne fotele i pozycję za kierownicą oraz bajery takie, jak sterowanie głosowe funkcjami samochodu dzięki MBUX. Dlatego też mój Harry Connick Jr. brzmi tak genialnie z jego systemu audio.

Podczas naszego krótkiego testu EQA sprawdził się zarówno jako samochód rekreacyjny, łatwo pokonując lekki teren, pomimo braku napędu na cztery koła (taka wersja też jest dostępna), jak i typowy "miastowy" transporter. Na terenie Gdańskiej "Sztuki Wyboru" - księgarnio-kawiarni zlokalizowanej na terenie starych koszar - żegnam się z Edgarem. Mnie pozostaje jeszcze przejechanie trasy do domu, do Warszawy. A ponieważ baterie mam naładowane do pełna, to wiem już, że podróż będzie przyjemna.