Mercedes-Benz EQA - dla wrażliwych na potrzeby planety© Fot. Błażej Żuławski

Mercedes-Benz EQA - dla wrażliwych na potrzeby planety

Błażej Żuławski
7 czerwca 2021

Najnowszy mały SUV Mercedesa - model EQA - reklamowany jest, jako samochód "dla nowego pokolenia". I choć lubię o sobie myśleć, że jestem młody, to jako specjalista od motoryzacji, czuję się raczej częścią "starego świata", w którym cztery kółka były, są i będą zawsze napędzane silnikiem spalinowym. Dlatego do testowania nowego, elektrycznego modelu ze Stuttgartu zaprosiliśmy wyjątkowych gości, którzy na osobisty transport w XXI w. patrzą zgoła inaczej.

Właściwie ma to sens. Nie chodzi o to, że ciężko mi jest się przystosować do nowych technologii - wręcz przeciwnie - podczas tygodniowego testu Mercedesa EQA 250, w trakcie którego kręciliśmy dwa filmy z bohaterami prezentującymi nam swoje unikatowe spojrzenie na ten samochód, pokonałem nim ponad 1200 kilometrów.

Coraz lepsza rozdzielczość, coraz więcej funkcji - jak mogliśmy w ogóle żyć bez tych wszystkich ekranów!
Coraz lepsza rozdzielczość, coraz więcej funkcji - jak mogliśmy w ogóle żyć bez tych wszystkich ekranów!© Fot. Błażej Żuławski

Szybko przywykłem zarówno do ciszy w kabinie, jaka panuje podczas jazdy (nie chodzi tylko o elektryczny napęd, ale poziom wyciszenia hałasu), dostępnego na życzenie momentu obrotowego i mocy (charakterystyka każdego elektrycznego napędu), oraz tego, że życie płynąć mi będzie w rytmie wyznaczanym przez ładowarki wyszukiwane przez świetny system infotainment MBUX Mercedesa i aplikację Mercedes Me z funkcją planowania podróży, znajdującą się w moim telefonie.

Chociaż zasięg prawie 400 km, na w pełni naładowanej baterii, pozwala w teorii przejechać z Warszawy do Trójmiasta bez postojów na ładowanie, to... mówiąc oględnie - typowo polskie sytuacje wyprzedzania jadącego 20 km/h marudera, ukształtowanie terenu (jazda pod górkę) oraz większe, autostradowe prędkości sprawiają, że podróżując przez Polskę, niezależnie od kierunku, warto mieć zaplanowany choć jeden postój na uzupełnienie prądu.

Postój, który trwać może... no właśnie... od 20 minut do godziny i 20 minut, co jest wyłącznie zależne od mocy ładowarki. Gdy podróżuje się na większych dystansach, to okazuje się, że to one, a nie technologia, jaką dysponują producenci aut, są dzisiaj największym ograniczeniem w poruszaniu się samochodem elektrycznym po naszym kraju.

Zanim jednak przejdziemy do horroru obcowania z maszynami, które zamiast ładować z prędkością, chociaż 80 kW - co oznaczałoby rzeczywisty, półgodzinny postój na "kawę i kanapkę", wystarczający, by baterie odzyskały wigor - robią to z prędkością o ponad połowę mniejszą (co też powoli się zmienia, bo znikają prawne ograniczenia, które dławiły moc ładowarek). Oraz tego, że nikt nie daje gwarancji, że nie będą zastawione przez samochody spalinowe (pozdrawiam kierowcę błękitnego kombi pewnej czeskiej marki), albo że w ogóle będą dzisiaj działać, wróćmy do sedna, czyli samego Mercedesa EQA.

EQA - pierwszoplanowy bohater w walce o czystsze powietrze
EQA - pierwszoplanowy bohater w walce o czystsze powietrze© Fot. Błażej Żuławski

Jako dziennikarz motoryzacyjny często czuję, że zwracam uwagę na rzeczy zupełnie dla konsumentów nieistotne. Jestem jak sommelier w restauracji, który patrzy na barwę i klarowność wina w kieliszku, prześwietlając go światłem odbitym od własnej dłoni czy obrusa, wącha, siorbie i wypluwa, wydając werdykt, dla tzw. przeciętnego zjadacza chleba równie niezrozumiały, jak cały proces, który mu towarzyszył.

Słowem, mogę godzinami mówić o pracy układu kierowniczego, kinematyce podwozia i tym, jak masa nieresorowana i niewystarczający skok zawieszenie wpływa na kulturę jazdy danego auta - ta w EQA jest akurat wzorowa - ale często mam poczucie, że wielu osób to kompletnie nie obchodzi. W szczególności tych młodszych ode mnie, wychowanych w świecie innych wartości, takich, dla których jazda samochodem, który zanieczyszcza powietrze tym, co wydostaje się z jego rury wydechowej jest równym 'faux pas', co głośne beknięcie po wciągnięciu ostrygi, pomiędzy kolejnymi kieliszkami Meursault.

Opcje, jakie można wyświetlać na obydwu ekranach EQA przyprawiają o zawrót głowy!
Opcje, jakie można wyświetlać na obydwu ekranach EQA przyprawiają o zawrót głowy!© Fot. Błażej Żuławski

Potrzeba spojrzenia z zewnątrz

To moment, w którym postanawiam szukać pomocy, kogoś młodszego ode mnie o co najmniej 10 lat. Kogoś, kto nie pamięta epoki komunizmu i zatem nie jest skażony wczesnokapitalistyczną mentalnością, jaką prezentuję ja i moi rówieśnicy. Tą, w której "fura" - najlepiej niska, głośna i na tyle szybka, by wgrywać nielegalne wyścig na 1/4 mili - jest wyrazem jakiegoś osobistego sukcesu życiowego oraz przedłużeniem osobowości. Kogoś, kto nie traktuje opinii na temat motoryzacji ambicjonalnie - bo po prostu go ona nie zajmuję. A raczej jej.

Liczącą 198 kilometrów w dwie strony podróż do Kozienickiego Parku Krajobrazowego EQA pokonuje na połowie "baku" - czyli wzorowo, biorąc pod uwagę deklarowany zasięg.
Liczącą 198 kilometrów w dwie strony podróż do Kozienickiego Parku Krajobrazowego EQA pokonuje na połowie "baku" - czyli wzorowo, biorąc pod uwagę deklarowany zasięg.© Fot. Błażej Żuławski

W sukurs przychodzi mi Tola Szlagowska - wokalistka, autorka muzyki i tekstów, której całe życie podporządkowane jest byciu "sustainable" (Tola dorastała w Stanach), co w Polsce tłumaczymy dosć niezgrabnie na "zrównoważonym".

Jasne. USA to także kraj wielkich półciężarówek i zawodów, podczas których sprawdza się, kto wytworzy więcej spalin podczas przyspieszania na hamowni, ale Kalifornia - a konkretnie Los Angeles, w którym Tola spędziła 9 lat - jest też jednym z pierwszych miejsc na świecie, w których na masową skalę wprowadza się przeróżne proekologiczne rozwiązania, takie jak stacje do ładowania samochodów elektrycznych, stacje wodorowe itp.

Sam zresztą pamiętam, jakim szokiem było dla mnie, gdy po raz pierwszy w 1995 roku odwiedzałem Stany i dowiedziałem się, że obowiązkowo segreguje się tam śmieci. My faktyczną, obowiązkowa segregacje mamy dopiero od stycznia 2021...

Zanim zaczniemy kręcić nasz film, pożyczam jej samochód na kilka dni, by zobaczyć, co myśli o nim osoba, której całe doświadczenie z jazdy samochodami ogranicza się do prowadzenia dwóch kolejnych, czarnych, dziesięcioletnich hybryd. Aut, którymi Tola porusza się na co dzień w Warszawie i L.A.

Gdy spotykamy się na planie, mam już odpowiedź. Jej część zresztą, inkorporujemy w przekaz samego filmu:

  • Przede wszystkim EQA jest bardzo intuicyjny w obsłudze - mówi Tola - Nie miałam żadnego problemu z przyzwyczajeniem się do tego, że jest wyłącznie elektryczny. Wsiadłam i jak tylko zrozumiałam, że pałąk, którym wybiera się biegi, znajduje się za kierownicą, co jest jedyną rzeczą wymagającą adaptacji, jeśli ktoś nie miał wcześniej Mercedesa, pojechałam.

Pytam ją o samą jazdę, rozmiar auta, tę właśnie intuicyjność. Co się kryje za tym pojęciem? Przecież nie tylko to, że łatwo jest pojechać do przodu czy wycofać?

Gładkie i harmonijne linie Mercedesa EQA idealnie kontrastują z postapokaliptycznym, industrialnym krajobrazem
Gładkie i harmonijne linie Mercedesa EQA idealnie kontrastują z postapokaliptycznym, industrialnym krajobrazem© Fot. Błażej Żuławski
  • Na przykład same multimedia. Można je obsługiwać głosem, mówiąc tylko "Hej, Mercedes", można dotykać ekranu głównego, korzystać z touchpada umieszczonego pod ręką, co jest wygodniejsze w trakcie jazdy, niż próba trafienia palcem w punkt na ekranie, a do tego jeszcze... gładzikami na kierownicy, jeśli w ogóle nie chcemy odrywać od niej rąk. A teoretycznie nie powinniśmy. Lewy służy do obsługi ekranu przed kierowcą, prawy do ekranu głównego. To bardzo wygodne - odpowiada - chociaż wymaga przeczytania instrukcji, albo tego, żeby ktoś to pierwszy raz pokazał.

Zanim zdążę zapytać o kolejne elementy jazdy, kontynuuje...

  • To wszystko jest jednak dla mnie drugorzędne. To, co mi się podoba najbardziej, poza tym, że siedzę wyżej, to, że ten samochód jest na tyle kompaktowy, że łatwo go zaparkować. W takim sensie, że nie trzeba jeździć w kółko, godzinami szukając odpowiedniego wielkością miejsca. W samym parkowaniu pomagają kamery i czujniki, ale te mam już w swoim starym samochodzie, choć nie tak zaawansowane - mówi wokalistka.
Trzeba przyznać Toli rację - cichy wjazd na leśny dukt samochodem elektrycznym jest lepszy niż rozrywanie ciszy dźwiękiem silnika spalinowego.
Trzeba przyznać Toli rację - cichy wjazd na leśny dukt samochodem elektrycznym jest lepszy niż rozrywanie ciszy dźwiękiem silnika spalinowego.© Fot. Błażej Żuławski
  • Do tego podoba mi się, że jeśli stojąc, jako pierwsza na skrzyżowaniu nie widzę świateł, to samochód pokazuje mi całe przejście widziane szerokokątną kamerą. Pilnuje, żebym nie zjechała z mojego pasa i sam hamuje, jak wykryje zagrożenie - co, na szczęście, można regulować, bo najbardziej czułe ustawienie radaru jest dla mnie odrobinę panikarskie, mimo że to ja jestem zazwyczaj najostrożniejszym kierowcą w mieście - śmieje się.

No dobrze, a to, że jest elektryczny? Czy te samochody są rzeczywiście przyszłością motoryzacji? Według niej, czyli osoby, którą marka określa mianem "nowego pokolenia"? Co z emocjami, jakie dają silniki spalinowe? Z dźwiękiem, jaki wydają? Jako muzyk z pewnością musi docenić harmonijne brzmienie dwunastu cylindrów, chropowate bulgotanie ośmiu czy nieregularny gang czterech w układzie bokser.

Obraz
Obraz;

Tola oczywiście nie ma pojęcia, o czym mówię... jesteśmy jak z dwóch innych planet.

  • Dla mnie wszystkie te rzeczy, o których mówisz to jedynie hałas. Sto razy wolę ciszę elektryka. Nie jesteśmy na tej planecie sami, a tak się zachowujemy, nie wiadomo dlaczego mając przekonanie, że do nas należy. OK, nie mówię, że mamy zrezygnować ze wszystkiego co nam dał nowoczesny świat czy cywilizacja, ale dlaczego uważamy, że naszym świętym prawem jest przeszkadzać? Co jest ładniejszym dźwiękiem? Głośny zwracający na siebie uwagę silnik czy dźwięki natury? I kto o tym decyduje i dlaczego? -  pyta prowokacyjnie
  •  Fajnie, ze ludzkość rozwinęła się technologicznie i przemysłowo, ale nie jestem zwolennikiem ciągłego wzrostu... a tym bardziej nieetycznego. Tworzenie nowego ma jedynie sens jeśli jest mądre i nieobciążające dla środowiska. Dlatego, jak wydałam w lutym 2021 płytę, uparłam się, by opakowana była w folię Bio PLA, by książeczka była wydrukowana na papierze z odzysku, jedyne czego się nie udało załatwić to sojowe, nietoksyczne farby, bo żadna drukarnia płyt w Polsce nimi nie drukuje… pomimo moich miesięcznych poszukiwań.

Tola nie odpuszcza - Ja wiem, że w Polsce także prąd jest większości pozyskiwany z węgla, ale też wiem, że łatwiej jest narzucić normy emisji elektrowni, a potem je kontrolować, niż setkom tysięcy czy nawet milionom samochodów, które poruszają się w mieście takim jak Warszawa, w którym smog jest równie wielkim problemem co w Los Angeles. Przypomnij sobie, ile razy sam siedziałeś sobie na ławce czy w ogródku kawiarni i nagle dostawałeś w twarz czarną sadzą czyjegoś diesla.

Idealnie wszechstronny

No dobrze. A czy EQA ma jeszcze jakieś zalety? Takie po prostu, jako samochód?

  • Świetne jest to, że nie trzeba płacić za parkowanie i można poruszać się buspasami. Co pomaga, bo w Warszawie, tak samo jak w Los Angeles, głównie stoi się w korkach. Z drugiej strony, stanie w korku pomaga docenić wygodę samochodu. Od fotela, przez szklany dach, po to, jak brzmią w nim piosenki, których słucham w trakcie jazdy - mówi - podoba mi się po prostu, że EQA jest taki wszechstronny. Ma na tyle duży zasięg, że w mieście pewnie ładuje się go raz na 7,8 czy nawet 10 dni. Można nim z łatwością pojechać w trasę, bo zmieści też sporo bagaży. Chociaż ja akurat, żyję w duchu minimalizmu, więc wiele nie mam - mówi Tola.
Charakterystyczna listwa świetlna, dzięki której tył EQA wygląda wyjątkowo futurystycznie i jednocześnie elegancko
Charakterystyczna listwa świetlna, dzięki której tył EQA wygląda wyjątkowo futurystycznie i jednocześnie elegancko© Fot. Błażej Żuławski
  • Ogólnie, czułam się w nim bezpiecznie i pewnie. A wiem, że wielu rzeczy nie miałam szansy przetestować, bo na przykład nie jeździłam dużo poza miastem w nocy, gdy działają automatyczne, nieoślepiające długie światła, albo nie za bardzo miałam potrzebę korzystania z nawigacji wykorzystującej rozszerzoną rzeczywistość. Wiem o niej, bo mi o niej powiedziałeś, ale nie jestem specjalnie technologiczna, nie jestem gadżeciarą. Liczy się to, że nie zanieczyszczam i koniec.

Trudno odmówić temu ostatniemu stwierdzeniu prawdy.

Czy należę do "nowego pokolenia"? Każdy ma tyle lat, na ile się czuje

Pod koniec testu EQA przesiadam się do zwykłego spalinowego samochodu i przez chwilę mam wrażenie, że jest zepsuty, bo jakoś dziwnie wibruje po wciśnięciu guzika start/stop. Do tego, już przywykłem do natychmiastowej reakcji na wciśnięcie pedału gazu, jaką ma każdy elektryk, w tym EQA. Szczególnie spotęgowaną, gdy wybierzemy tryb Sport. W trybie Eco, nauczyłem się zużywać tak mało energii, żeby na pewno dojechać do nawet najodlegleszego celu (np. z zasięgiem 71 km do ładowarki położonej 76 km dalej).

Nie przeszkadzać naturze - motto dla ludzi wrażliwych na potrzeby planety
Nie przeszkadzać naturze - motto dla ludzi wrażliwych na potrzeby planety© Fot. Błażej Żuławski

Czy to samochód dla mnie i mojego pokolenia? Pewnie. Bo wiek w tym przypadku to wyłącznie stan umysłu. Albo trzymamy się kurczowo przeszłości, która już nie wróci, albo możemy zaakceptować zmiany i cieszyć się na przyszłość i to, co nam przyniesie.

To nie znaczy, że przestanę kochać dźwięk silnika spalinowego i romantyzować jego niedoskonałości, ale też nie zamykam się na samochody ciche, wygodne, niezanieczyszczające i niebywale przyjemne w jeździe (szczególnie, że na zakrętach EQA też daje radę ze swoim nisko położonym środkiem ciężkości). Niech tylko Polska popracuje nad infrakstukturą ładowarek...

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (14)