GITD zatrzymało fałszywą karetkę. Jej właściciel myślał, że oszuka system

GITD zatrzymało fałszywą karetkę. Jej właściciel myślał, że oszuka system

Żerowanie na szacunku do medyków jest szczególnie godne potępienia
Żerowanie na szacunku do medyków jest szczególnie godne potępienia
Źródło zdjęć: © GITD
Tomasz Budzik
21.05.2021 11:33, aktualizacja: 14.03.2023 16:25

Co robisz, gdy do skrzyżowania podjeżdża karetka z włączoną syreną? Oczywiście ułatwiasz jej przejazd. Tyle, że w przypadku, który miał miejsce w Warszawie, to wcale nie była prawdziwa karetka.

Do zdarzenia doszło we wtorek 18 maja. Wolno poruszający się w korku inspektorzy nadzoru nad ruchem drogowym CANARD zauważyli ambulans, który wyjechał z parkingu przy Pałacu Kultury i Nauki. Jego kierowca włączył dźwiękowe sygnały uprzywilejowania, ale nie uruchomił jednocześnie świetlnych. Wzbudziło to zainteresowanie pracowników GITD, którzy postanowili obserwować rozwój wydarzeń.

Jak łatwo się domyślić, kierowcy, słysząc syrenę i widząc w lusterku karetkę, zjeżdżali jej z drogi. Kierowca pojazdu skorzystał z wolnego miejsca, a po dojechaniu do sygnalizatora wyświetlającego czerwone światło na skrzyżowaniu ulicy Marszałkowskiej i Alei Jerozolimskich rozejrzał się i wjechał na skrzyżowanie. Inspektorzy GITD postanowili, że tego już nie pozostawią bez wyjaśnienia.

(Nie) uprzywilejowana karetka

Wóz GITD pojechał za karetką i doszło do zatrzymania. Szybko okazało się, że kierowca użył sygnału dźwiękowego bez wyraźnej potrzeby, tylko po to, by ułatwić sobie przejazd przez zakorkowaną przecznicę, a mężczyzna nie posiadał uprawnień do prowadzenia pojazdów uprzywilejowanych. To jednak dopiero początek.

Analiza dokumentów przyniosła zaskakujący rezultat. Jak się okazało, ambulans został zarejestrowany jako "pojazd specjalny" z przeznaczeniem "karetka sanitarna". Nie był on więc prawdziwą karetką pogotowia. Pojazd nie miał też zezwolenia ministra spraw wewnętrznych na uprzywilejowanie w ruchu. Na miejsce wezwano patrol policji.

Funkcjonariusze wydali polecenie natychmiastowego demontażu niebieskich świateł. O konsekwencjach dla kierującego pojazdem i jego właściciela zdecyduje teraz sąd. Za używanie w pojeździe sygnałów świetlnych w postaci niebieskich lub czerwonych świateł błyskowych albo sygnału dźwiękowego o zmiennym tonie, grozi kara aresztu do 14 dni albo grzywny, a użyte w tym celu urządzenia lub elementy oznakowania podlegają przepadkowi.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)