"Święte krowy" na przejściach. Akcja policji pokazała, że są, ale to nie piesi

"Święte krowy" na przejściach. Akcja policji pokazała, że są, ale to nie piesi

"Ja tylko jechałem swoim pasem" - takie tłumaczenie często pada z ust kierowców
"Ja tylko jechałem swoim pasem" - takie tłumaczenie często pada z ust kierowców
Źródło zdjęć: © Policja
Tomasz Budzik
27.04.2021 09:14, aktualizacja: 14.03.2023 16:39

Od 1 czerwca zmieniają się zasady pierwszeństwa na przejściach. Kłopot w tym, że kierowcy nie przestrzegają nawet prawa, które funkcjonuje dziś. Wielu z nich nawet nie wie, że wyprzedza przed przejściem dla pieszych.

Stary problem nie rdzewieje

Zmiana przepisów od 1 czerwca, która przybliży nas do Europy Zachodniej, będzie na polskich drogach skokiem cywilizacyjnym. Kłopot w tym, że kierowcy mają do odrobienia zaległą lekcję z przepisów. Na nieco ponad miesiąc przed zmianą prawa małopolska policja przeprowadziła jednodniowe działania "Niechronieni uczestnicy ruchu". Funkcjonariusze objęli obserwacją przejścia i ich okolice. Wystawiono niemal 2 tys. mandatów. Piesi, już nazywani przez niektórych zmotoryzowanych "świętymi krowami", dopuścili się 300 wykroczeń. Reszta była winą kierujących.

"Z naruszeń popełnianych wobec pieszych najczęściej występowało wyprzedzanie na wyznaczonym przejściu oraz bezpośrednio przed nim", informuje małopolska policja. To mocno niepokojące, bo oznacza, że kierujący do dziś nie byli w stanie przyswoić przepisów, które tego zakazują. Co więcej, oznacza to również, że całe pokolenia kierujących nie zostały właściwie nauczone odpowiedniego zachowania w rejonie "zebr" podczas kursu na prawo jazdy. Problem nie jest nowy.

Małopolska drogówka od dawna prowadzi akcje nadzorowania przejść dla pieszych na drogach o dwóch pasach ruchu w jedną stronę, na których nie ma sygnalizacji świetlnej. W ciągu ostatnich lat we współpracy z krakowskim oddziałem Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego i TVP Kraków powstało kilka programów, które pokazywały efekty tych działań. Za każdym razem większość kierowców przyłapanych w takim miejscu nie zdawała sobie sprawy z tego, że poruszając się szybciej niż pojazd na sąsiednim pasie, wykonuje się manewr wyprzedzania.

Podobnie jest z omijaniem pojazdu, który zatrzymał się, by przepuścić pieszych. Niestety, wciąż wielu kierowców nie ma oporów, by sąsiednim pasem na pełnej prędkości przejechać obok pojazdu, który zatrzymał się przed "zebrą". Taki kierujący zapewne nie wie, że właśnie omija pojazd, bo przecież "on tylko jedzie swoim pasem". Nie zastanawia się też, dlaczego ktoś się zatrzymał właśnie przed pasami.

W Polsce takie miejsca przyprawiają o gęsią skórkę. Trzy pasy w jedną stronę i brak sygnalizacji na przejściu - idealne warunki do potrącenia.
W Polsce takie miejsca przyprawiają o gęsią skórkę. Trzy pasy w jedną stronę i brak sygnalizacji na przejściu - idealne warunki do potrącenia.© Policja

Śmiertelne żniwo za mgłą

Obowiązujące w Polsce przepisy zabraniają wyprzedzania na przejściu dla pieszych i bezpośrednio przed nim, jeśli ruch na "zebrze" nie jest regulowany sygnalizacją świetlną. Prawo zabrania również omijania pojazdu, który jechał w tym samym kierunku, lecz jego kierowca zatrzymał się, by przepuścić pieszych. Za pierwsze wykroczenie taryfikator przewiduje 200 zł mandatu i 10 punktów karnych. W drugim przypadku kara wyniesie 500 zł, a konto kierowcy wzbogaci się o 10 punktów karnych. Nie to jest jednak najgorsze.

Wyprzedzanie przed przejściem dla pieszych czy omijanie pojazdu, którego kierowca zatrzymał się, by przepuścić kogoś przez jezdnię, to śmiertelnie niebezpieczne zachowania. Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w 2020 r. były one przyczyną jedynie 75 wypadków. Trudno jednak uwierzyć w te dane, jeśli jako przyczynę 2297 wypadków uznano nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu.

Prawdziwa skala problemu jest w Polsce nieznana, bo trudno uwierzyć w policyjne dane. Łatwiej podejrzewać, że funkcjonariusze w kartach ewidencji wypadków po prostu wpisywali "nieustąpienie pierwszeństwa" mimo różnych scenariuszy zdarzeń.

Z przeprowadzonych w 2018 r. na zlecenie KRBRD obserwacjach ruchu wynika, że w terenie zabudowanym w odległości 10 m przed przejściem dopuszczalną prędkość przekracza 40 proc. kierujących, a poza nim 68 proc. kierowców. Ponadto 30 proc. kierowców nie zatrzymywało się przed przejściem poprowadzonym przez ulicę o jednym pasie ruchu, jeśli pieszy wszedł na "zebrę" po stronie pasa prowadzącego w przeciwnym kierunku.

Jednocześnie według badań tylko 1 proc. pieszych korzystających z przejść pisze w tym czasie SMS-y, a 5 proc. rozmawia przez telefon. Wtargnięcie na jezdnię, czyli takie wejście na pasy, by zmusić kierowcę do nagłego hamowania, zauważono w przypadku 0,43 proc. pieszych. Zrzucanie winy za potrącenia na przejściach na frywolność pieszych nie ma więc statystycznego uzasadnienia.

Za miesiąc wielka zmiana

Od 1 czerwca kierowcy będą musieli ustępować pierwszeństwa również osobom wchodzącym na przejście, a nie tylko na nim przebywającym. Nowe przepisy zobowiążą również kierowców do zachowywania w obrębie przejść szczególnej ostrożności i zwolnienia, jeśli będzie wymagało tego zachowanie bezpieczeństwa.

W obliczu tych nowości nie można jednak zapominać o od dawna obecnych w kodeksie, ale wciąż słabo respektowanych przepisach o zakazie wyprzedzania przed przejściem dla pieszych czy omijania pojazdów ustępujących pierwszeństwa pieszym. Od 1 czerwca zmotoryzowani częściej będą zatrzymywać się przed "zebrami", a to oznacza, że wykroczeń w tym względzie może być więcej. Oby podobnie nie było z liczbą potrąceń.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (116)