Zakaz sprzedaży aut spalinowych w UE leży "na stole". Polska miałaby duży problem

Zakaz sprzedaży aut spalinowych w UE leży "na stole". Polska miałaby duży problem

PUNKT ŁADOWANIA AUT PRZY STACJI PALIW NIE JEST NICZYM NADZWYCZAJNYM. WPROWADZENIE ZAKAZU SPRZEDAŻY AUT SPALINOWYCH SKAZAŁOBY TE PIERWSZE NA ZAGŁADĘ. PYTANIE, CZY DO TEGO CZASU POWSTAŁABY ZADOWALAJĄCA SIEĆ TYCH DRUGICH?
PUNKT ŁADOWANIA AUT PRZY STACJI PALIW NIE JEST NICZYM NADZWYCZAJNYM. WPROWADZENIE ZAKAZU SPRZEDAŻY AUT SPALINOWYCH SKAZAŁOBY TE PIERWSZE NA ZAGŁADĘ. PYTANIE, CZY DO TEGO CZASU POWSTAŁABY ZADOWALAJĄCA SIEĆ TYCH DRUGICH?
Źródło zdjęć: © MICHAŁ ZIELIŃSKI
Tomasz Budzik
12.03.2021 11:44, aktualizacja: 13.03.2023 10:01

Jednego, wiążącego dla całej Unii Europejskiej terminu zakazu sprzedaży samochodów spalinowych chce 9 krajów członkowskich. Kłopot w tym, że w poszczególnych państwach stopień rozwoju sieci ładowania pojazdów elektrycznych ogromnie się różni. Delikatnie mówiąc, Polska nie jest w czołówce.

Dania, Holandia, Austria, Belgia, Grecja, Irlandia, Litwa, Luksemburg i Malta chcą, by Komisja Europejska ustaliła jedną wspólną datę odejścia od samochodów spalinowych, informuje "Automotive News Europe". W praktyce miałoby to oznaczać zakaz sprzedaży nowych samochodów osobowych zasilanych benzyną lub olejem napędowym. Taki krok ma przyspieszyć proces obniżania emisji CO2 i innych gazów cieplarnianych. Dla Polski taka decyzja mogłaby być kłopotliwa na dwóch płaszczyznach.

Według najnowszych danych Europejskiego Obserwatorium Paliw Alternatywnych (EAFO) po drogach państw UE jeździ 904,3 tys. samochodów osobowych o napędzie akumulatorowym i 1,5 tys. aut wodorowych. Łącznie w UE zarejestrowanych jest 269 mln aut osobowych, co oznacza, że te, które nie potrzebują tankowania benzyny czy oleju napędowego, stanowią zaledwie 0,34 proc. europejskiego parku maszyn.

W raporcie Komisji Europejskiej na temat popularyzacji alternatywnych napędów w transporcie szacuje się, że na koniec 2030 r. całkowity odsetek aut elektrycznych i wodorowych może stanowić 15 proc. dzisiejszej łącznej liczby pojazdów osobowych w UE. To jednak tylko średnia. Sami autorzy raportu przyznają, że w poszczególnych państwach przewidywania dotyczące 2030 r. wahają się od 40 do jedynie 1 proc., a w Polsce miałoby to być 6,9 proc. Od czego to zależy?

Przewidywany udział aut elektrycznych w parku maszyn w poszczególnych krajach w 2025 i 2030 r.
Przewidywany udział aut elektrycznych w parku maszyn w poszczególnych krajach w 2025 i 2030 r.© Komisja Europejska

Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA) w 2020 r. sporządziło mapę popularności pojazdów o napędzie elektrycznym w poszczególnych krajach UE. Następnie na tę samą mapę naniesiono dane dotyczące produktu krajowego brutto na osobę. Oczywiście szybko dało się zauważyć, że pomiędzy tymi wskaźnikami zachodzi zależność.

Kraje takie jak Niemcy, Holandia, Belgia, Austria czy Francja w 2019 r. osiągnęły udział pojazdów elektrycznych wśród pojazdów zakupionych jako nowe na poziomie od 3 do 15 proc. Tymczasem w Polsce było to zaledwie 0,49 proc., a jednym z ważnych powodów takiego stanu rzeczy jest niska zamożność obywateli. Jest jednak i druga przyczyna.

Nie można wyobrazić sobie popularyzacji pojazdów elektrycznych bez intensywnego rozwoju sieci punktów ich ładowania. W końcu nic tak nie zniechęca do zakupu pojazdu, jak perspektywa braku możliwości uzupełnienia energii. Tymczasem w Polsce w tej materii nie mamy powodów do zadowolenia.

Liczba punktów ładowania aut w przeliczeniu na 100 km dróg nie wygląda u nas dobrze
Liczba punktów ładowania aut w przeliczeniu na 100 km dróg nie wygląda u nas dobrze© Komisja Europejska

Według danych polskiego Obserwatorium Rynku Paliw Alternatywnych obecnie mamy 1395 stacji ładowania pojazdów elektrycznych. Co to oznacza w praktyce? Według danych Komisji Europejskiej liczba stacji ładowania w przeliczeniu na 100 km dróg wynosi u nas 1,5. Dla porównania w Niemczech jest to 18,7, w Holandii 37,7, a w Belgii 44,7.

Jak czytam w raporcie Komisji Europejskiej: "(...) obecnie państwa członkowskie stawiają sobie za cel osiągnięcie całkowitej liczby punktów ładowania na poziomie 2,7 mln w 2030 r. Zgodnie z oczekiwaniami rozmieszczenie tych punktów ładowania będzie jednak bardzo nierównomierne w całej Europie, a luk w sieci należy się spodziewać szczególnie w Europie Południowej i Wschodniej, gdzie na dużych obszarach sieci bazowej punkty ładowania nie są rozmieszczone co 60 km".

Wprowadzenie sztywnego terminu zakazu sprzedaży samochodów spalinowych w całej UE dla państw takich jak Polska mogłoby oznaczać potężne kłopoty zmotoryzowanych. Nawet jeśli do tego czasu cena pojazdów elektrycznych spadnie, to należy obawiać się, że dużym problemem pozostanie dostępność punktów ładowania. To oznaczałoby paraliż dla osób, które zdecydowałyby się na takie pojazdy.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (86)