Metoda "na walizkę" przejdzie do historii? Złodzieje mogą wkrótce użyć czegoś nowego

Metoda "na walizkę" przejdzie do historii? Złodzieje mogą wkrótce użyć czegoś nowego

Niemal każda marka proponuje do niemal każdego nowego modelu sterowanie niektórymi funkcjami za pomocą smartfona. To już nie jest luksus zarezerwowany dla marek premium.
Niemal każda marka proponuje do niemal każdego nowego modelu sterowanie niektórymi funkcjami za pomocą smartfona. To już nie jest luksus zarezerwowany dla marek premium.
Źródło zdjęć: © fot. Michał Zieliński
Marcin Łobodziński
23.02.2021 08:08, aktualizacja: 06.03.2024 22:10

Specjaliści z branży IT ostrzegają, że kradzieże "na walizkę" to dopiero początek problemów użytkowników nowych, drogich samochodów, które w ostatnich latach są na celowniku złodziei. Większym zagrożeniem może być kradzież na… smartfona.

Nowoczesne samochody coraz częściej korzystają z rozwiązań telekomunikacyjno-informatycznych, dzięki którym już kluczyk czy karta nie są potrzebne do otwierania czy uruchamiania pojazdu. Można sterować niektórymi funkcjami zdalnie, nawet z ogromnej odległości. To też pole do nadużyć czy nawet przestępstw.

"Nowoczesne aplikacje proponowane przez producentów samochodów pozwalają np. na podgląd stanu pojazdu, zdalne otwieranie czy uruchamianie silnika" - mówi Beniamin Szczepankiewicz, starszy analityk zagrożeń z firmy ESET. - "Im bardziej zaawansowane i nowatorskie rozwiązania, tym większe ryzyko potencjalnych błędów, które mogą wykorzystać hakerzy. To nieustanny wyścig, bo cyberprzestępcy poszukują nowych możliwości ataku. Car hacking jest realnym zagrożeniem, a producenci muszą je brać pod uwagę".

Cyberprzestępcy mogą próbować przejąć kontrolę nad samochodem, a nawet ukraść go. Łącząc samochodowy system audio czy komputer pokładowy z przenośnymi urządzeniami, takimi jak smartfon, smartwatch czy nawigacja GPS, kierowcy potencjalnie otwierają furtkę hakerom. Wyobraźcie sobie, że już teraz trzeba skutecznie chować, chronić kluczyk, by złodzieje nie złapali z niego sygnału. Jeśli łączycie aplikację z samochodem, może być niemożliwa jakakolwiek ochrona bez skutecznego programu zabezpieczającego konto i smartfon.

"Dlatego wiarę w nowe technologie warto uzupełnić ostrożnością i dobrymi praktykami, takimi jak monitorowanie aktualności oprogramowania na urządzeniach, którym umożliwiamy dostęp do komputera pokładowego pojazdu oraz aktualizacja zabezpieczeń oprogramowania naszego pojazdu podczas przeglądów" – przestrzega ekspert ESET.

Kradną młodsze, bo jest łatwiej

W 2020 r. w Polsce skradziono 6,9 tys. samochodów. Najczęściej kradzionym rocznikiem był 2017, następnie 2018, 2016 i 2019. Są to samochody prawie nowe, które są bardziej "otwarte" na włamania bez ingerencji mechanicznych.

– Obecnie główny trend to kradzież metodą "na walizkę". Działa ona w przypadku nowszych pojazdów i często są one potem wywożone za wschodnią granicę, gdzie przestępcy je legalizują – mówi dla Autokult.pl mł insp. Sebastian Gleń, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

Będzie jeszcze łatwiej?

Metoda na walizkę wymaga namierzenia kluczyka, zebrania od niego sygnału, przekazania go w pobliże auta, a następnie normalne otwarcie go oraz uruchomienie. Dlatego też często w ten sposób kradnie się pojazdy w domach jednorodzinnych czy miejscach publicznych, jak restauracje. Trudniej jest na przykład przechwycić sygnał z mieszkania w bloku czy ukraść auto zaparkowane w garażu podziemnym.

Warto podkreślić, że metoda na walizkę, choć jest bardzo skuteczna, ma jeden mankament dla złodziei - to bardzo drogi sprzęt.

W przypadku sterowania aplikacją może być znacznie łatwiej, ponieważ wystarczy włamać się na konto właściciela i będzie można przechwycić samochód nawet wtedy, kiedy znajduje się on daleko od pojazdu. Wyobraźcie sobie, że jedziecie na wakacje, a po powrocie do domu, nawet zabierając ze sobą kluczyki, nie ma już waszego samochodu.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)