Projektant BMW przyznaje, że projekty retro są fajne, ale są zbyt nudne, by je wprowadzić na rynek

Projektant BMW przyznaje, że projekty retro są fajne, ale są zbyt nudne, by je wprowadzić na rynek

BMW 2002 (1968) i 2002 Hommage Concept (2016) (fot. BMW)
BMW 2002 (1968) i 2002 Hommage Concept (2016) (fot. BMW)
Mateusz Żuchowski
08.02.2021 13:17, aktualizacja: 16.03.2023 14:41

Kiedyś to BMW projektowało samochody. A teraz - zamiast nich - robi tło do wielkich nerek. Tak powiedzieliby złośliwi. BMW potrafi udowodnić, że się mylą. W ostatnich latach niemiecka marka zaprezentowała w końcu wiele pięknych modeli bezpośrednio nawiązujących do ich historii. Szef designu marki powiedział jednak jasno, że pozostaną one w sferze prototypów.

2002 Hommage. Albo 3.0 CSL Hommage. No i M1 oraz 328 Hommage. W ciągu ostatnich kilkunastu lat BMW wyrobiło sobie torturujący fanów marki nawyk tworzenia, jak to sam producent nazywa, "hołdów". Są to modele, które swoim projektem w bezpośredni sposób nawiązują do wielkich klasyków z przeszłości oraz nie mają tego kontrowersyjnego, wielkiego grilla. Jak się nad tym zastanowić, to jedno wynika z drugiego.

Teraz okazuje się, że wymienionym modelom można przypisać jeszcze jeden wspólny mianownik: nigdy nie wejdą na rynek. Tak przynajmniej stwierdził dyrektor designu Grupy BMW Adrian van Hooydonk w wywiadzie dla TopGear.com.

BMW 3.0 CSL (1972) i 3.0 CSL Hommage (2015) (fot. BMW)
BMW 3.0 CSL (1972) i 3.0 CSL Hommage (2015) (fot. BMW)

– Przyglądamy się naszemu historycznemu dorobkowi już od ponad 10 lat. Przez ten czas pokazaliśmy szereg pojazdów koncepcyjnych z linii Hommage, które reinterpretują w nowoczesny sposób nasze najsłynniejsze modele. Prezentowaliśmy je na konkursie elegancji Villa d'Este i z reguły spotykaliśmy się z bardzo entuzjastycznym przyjęciem – powiedział van Hooydonk brytyjskiemu magazynowi.

Szczególnie zaskoczyło go przyjęcie modelu BMW Garmisch. W 2019 roku niemiecki koncern zbudował wierną replikę wyprodukowanego w jednym egzemplarzu modelu z roku 1970. Projektant BMW przyznał, że producent otrzymał wiele głosów na przykład z rynku amerykańskiego, że gdyby taki klasyczny projekt połączyć na przykład z nowoczesnym napędem elektrycznym, to klienci kupiliby takie auto bez zastanowienia.

Holender tłumaczy, że zainteresowanie takimi projektami wynika z faktu, że większą sympatię zawsze wzbudza to, co już dobrze znane i lubiane. Od razu zaznacza jednak, że nie oznacza to, że BMW pójdzie na łatwiznę i wprowadzi któryś ze wzbudzających tak pozytywne reakcje projektów inspirowanych przeszłością do produkcji.

BMW 2002 Hommage (2016) (fot. BMW)
BMW 2002 Hommage (2016) (fot. BMW)

– Dla mnie wprowadzenie do sprzedaży modelu bezpośrednio nawiązującego do przeszłości to przyznanie się do faktu, że marka gdzieś po drodze straciła pomysł na siebie i zaczyna od nowa. Cofa się do miejsca, w którym sprawy zaczęły iść w złą stronę i zaczyna od tego punktu raz jeszcze – opowiada van Hooydonk, wbijając przy tym szpileczkę Renault, które niedawno ogłosiło, że do produkcji wraca Renault 5.

Przekaz jest prosty: zamiast współczesnej interpretacji BMW E30 czy E39, albo wyczekiwanego BMW M1, zobaczymy więcej projektów pokroju nowego M4 albo X7. Ciekawe, co powiedzą projektanci BMW, gdy kiedyś dojdą do momentu, w którym jednak będą chcieli powrócić do starego, znanego i lubianego stylu marki. Tego z małymi nerkami.

Van Hooydonk twierdzi, że projekty inspirowane retro to pójście na łatwiznę i dowód na słabość marki. Według mnie w niektórych przypadkach ma rację, ale w wielu jest dokładnie odwrotnie. Dowodem tego niech będzie rewelacyjnie wyglądająca nowa Honda e, inspirowana pierwszym Civiciem, albo Fiat 500, który czternaście lat od swojej premiery utrzymuje się na rynku w praktycznie niezmienionej formie i nadal świetnie sobie radzi.

Wprowadzenie takich radykalnych i wyróżniających się samochodów na rynek często jest przejawem dużej odwagi, ponieważ są to projekty, które nie da się uzasadnić korporacyjnymi tabelkami i nigdy nie wiadomo do końca, jak się przyjmą.

Dlatego też w przypadku takiej marki jak BMW łatwiej skupić się na modelach, co do których producent ma pewność, że będą kolejnymi kurami znoszącymi złote jajka. Nawet jeśli z tożsamością marki nie mają nic wspólnego. Jeśli z badań rynkowych wynika, że taką kurą będzie SUV z wielkim grillem i kołami jak z teledysków amerykańskich raperów, to właśnie takie auto BMW robi. Krótkofalowo na pewno przyniesie to firmie sukces, ale raczej za pięćdziesiąt lat nikt nie będzie kultywował pamięci po tym modelu tak jak teraz robi się to w stosunku do 2002 czy 3.0 CSL…

Mateusz ŻuchowskiMateusz Żuchowski
Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)