Kamery z wyższej półki są duże i zajmują sporo przestrzeni, zwłaszcza kiedy współpracują z urządzeniem tylnym© fot. Marcin Łobodziński

Porównanie wideorejestratorów za ok. 800 zł z tylną kamerą. Który zestaw lepszy?

Marcin Łobodziński
3 grudnia 2020

Sprawdziłem dwie kamery samochodowe średniej klasy, które współpracują z kamerami tylnymi. Urządzenia firm Mikavi i Viofo różni wiek. Viofo jest zdecydowanie nowsze, choć produkt Mikavi wciąż pozostaje w ofercie i to oznaczony jako "premium quality". Która kamera, a właściwie para kamer, jest lepsza? Okazuje się, że czas premiery ma znaczenie.

Coraz popularniejsze wśród kierowców są urządzenia z dwiema kamerami - przednią i tylną. Jak pokazał test, tylko dzięki kamerze tylnej można było w niektórych sytuacjach odczytać numer rejestracyjny interesującego mnie pojazdu, który wykonywał manewr wyprzedzania czy mijania. Niestety, takie urządzenia, a konkretnie zestawy, są droższe (ok. 200 zł) i komplikują montaż. Zwłaszcza w obrębie kamery tylnej, którą trzeba przykleić na tylnej szybie i poprowadzić przewód do przedniej kamery. Jednak zalety posiadania dwóch urządzeń są nieocenione.

Do testu otrzymałem dwa zestawy – jeszcze w ubiegłym roku swój sprzęt wysłała firma Mikavi. Urządzenie o nazwie PQ4 Dual czekało na konkurenta. Dołączył do niego najnowszy produkt marki Viofo - model A129 Plus Duo. Niestety, już na samym starcie odpadło trzecie urządzenie, które uległo awarii. Dlatego w tym roku, w przeciwieństwie do ubiegłego, porównałem tylko dwie kamery.

Mikavi PQ4 Dual i Viofo A129 Plus Duo
Mikavi PQ4 Dual i Viofo A129 Plus Duo© fot. Marcin Łobodziński

Mikavi kontra Viofo - jakość nagrania

Zacznijmy od najważniejszego, czyli jakości nagrań. Szczególnie różnice w sposobie nagrywania przez obie kamery są znaczące. Viofo ma mocno wyostrzony obraz i bardzo silny kontrast, natomiast mikavi bardziej gładki obraz, żywsze i mniej naturalne kolory, a kontrast jest mniej silny. Nawet można odnieść wrażenie, jakby obiektyw był zaparowany lub sama szyba samochodu nadawała się do tego, by ją przetrzeć. Efekt i różnice? Zobaczcie na poniższym wideo.

Przy dobrym świetle i ogólnie niezłych warunkach łatwiej odczytać numer rejestracyjny z viofo. Wynika to po części z ciemniejszego obrazu mikavi i jego rozmycia. Jednak przy większych kontrastach, a szczególnie przy dobrym oświetleniu tablicy (np. włączone światła mijania) zdarza się, że lepiej radzi sobie mikavi.

Pod względem szczegółów wygrywa zdecydowanie viofo, które lepiej ostrzy nie tylko sam środek obrazu, ale także jego krawędzie. Choć są sytuacje, kiedy lepiej radzi sobie mikavi, ale wyłącznie w samym środku i przy sprzyjających warunkach. Z kolei różnice pomiędzy kamerami tylnymi są znacznie mniejsze i chodzi o to, że tylna mikavi zbliża się do poziomu viofo, a nie odwrotnie.

W obu urządzeniach można ustawić długość nagrywanej pętli i oba zabezpieczają tylko plik z danej pętli. Tu nie ma różnic. Są one natomiast w czasie uruchamiania. Viofo po podłączeniu zasilania startuje i pracuje już przez 7 sekund, nim pierwszą sekundę nagra mikavi.

Noc to odzwierciedlenie tego, co pokazują oba urządzenia za dnia. Mikavi przegrywa jakością obrazu oraz liczbą szczegółów. W obu przypadkach trudno o odczytanie numerów rejestracyjnych pojazdu z przodu, chyba że podjedziecie blisko. To samo dotyczy tyłu – siedzący na zderzaku samochód może zostać rozpoznany, bo tylne kamery sobie radzą.

Poniżej wideo z każdej kamery osobno:

Funkcje

Obie kamery mają tryb parkingowy, co w tej klasie wydaje się być standardem. Jednak mikavi ma dwie dodatkowe funkcje, których viofo nie ma. Są to asystent utrzymania pasa ruchu oraz system ostrzegający o możliwości kolizji z przodu. Działają podobnie do pasywnych rozwiązań stosowanych od lat w samochodach. Moim zdaniem nie jest to szczególnie przydatne i samo tego typu rozwiązanie mam w planie jeszcze przetestować.

Obraz
Obraz;

Montaż

Oba urządzenia są mocowane do szyby na taśmę dwustronną i w zestawie nie ma uchwytu na przyssawkę. Oba po zamontowaniu mają ekran pochylony do dołu i aby na nim cokolwiek widzieć, trzeba do nich zaglądać. Pod tym względem nieco lepsze jest viofo. To urządzenie ma też więcej gniazd, do których można podłączyć zasilanie (do kamery lub do podstawy). Natomiast mikavi wygrywa regulacją obiektywu, który można ustawiać w pionie i poziomie – w viofo tylko w pionie.

Niestety oba urządzenia mają ekran skierowany w dół po montażu
Niestety oba urządzenia mają ekran skierowany w dół po montażu© fot. Marcin Łobodziński

Montaż tylnych kamer jest podobny, ale lokalizacja wtyczek i wygląd kabli powoduje, że przy samych gniazdach są mocno zagięte. W obu przypadkach dostajemy zestaw przewodów, ale tylko mikavi oferuje fabryczny adapter do podłączenia kamery bezpośrednio do instalacji samochodu, co zwalnia gniazdo zapalniczki. Viofo rozwiązuje temat inaczej - oferuje przewód zasilający na USB, który można podpiąć pod dowolne takie gniazdo i do tego adapter do gniazda zapalniczki z dwoma wyjściami USB.

Kamerki tylne trudno jest dobrze zamontować - w obu przypadkach
Kamerki tylne trudno jest dobrze zamontować - w obu przypadkach© fot. Marcin Łobodziński

Wygląd

Oba urządzenia wyglądają dobrze. Wykonano je z dobrych materiałów i nie "zalatują chińszczyzną". Mikavi jest znacznie większe, więc zasłania nieco większy obszar widzenia przez przednią szybę, ale umożliwia montaż kamery prawie na górnej krawędzi szyby. Prawie, ponieważ wyjęcie kamery z uchwytu odbywa się górą, zatem troszkę przestrzeni trzeba zostawić. Viofo wypina się z uchwytu w bok, w prawo, zatem górna krawędź montażu nie ma znaczenia, ale tu z kolei trzeba pamiętać, by nie przykleić przyssawki zbyt blisko lusterka.

Obraz
Obraz;

Obsługa

Oba urządzenia są bardzo podobne w obsłudze i, co ciekawe, mają takie same przyciski funkcyjne na przednim panelu - z tą tylko różnicą, że mikavi można wyłączyć przyciskiem z boku, a na viofo takiego nie ma. Znacząco zmienia się to w nocy, bowiem najważniejsze przyciski na panelu mikavi są podświetlane, więc trafia się w nie bez problemu. Niestety, tego nie ma panel viofo i tu już trzeba dokładniej celować.

W obu urządzeniach da się ustawić obraz z przedniej kamery, z tylnej lub z obu wybierając który ma być mniejszy, a który większy. Oba mają funkcję "lusterka wstecznego", ale tylko mikavi podświetlane przyciski. To spora zaleta.
W obu urządzeniach da się ustawić obraz z przedniej kamery, z tylnej lub z obu wybierając który ma być mniejszy, a który większy. Oba mają funkcję "lusterka wstecznego", ale tylko mikavi podświetlane przyciski. To spora zaleta.© fot. Marcin Łobodziński

Jeśli chodzi o menu oraz poruszanie się po nim, to nie ma żadnych różnic pomiędzy kamerami.

Mikavi:

  • Przewód zasilający do gniazda 12V
  • Przewód do komputera (krótki)
  • Przewód z adapterem do podłączenia do instalacji samochodowej
  • Dodatkowy uchwyt do kamery
  • Dodatkowe taśmy samoprzylepne do przedniej kamery
  • Uchwyty do mocowania przewodu w kabinie (na taśmę samoprzylepną)

Viofo:

  • Przewód zasilający do gniazda USB
  • Przejściówka z gniazda 12V na 2xUSB
  • Przewód do komputera (krótki)
  • Uchwyty do mocowania przewodu w kabinie (na taśmę samoprzylepną)
  • Czytnik karty micro SD
  • Bogaty zestaw taśm samoprzylepnych do mocowania kamer
  • Ściereczka do wycierania

Co bym wybrał?

Zdecydowanie Viofo A129 Plus Duo. Choć uważam, że Mikavi PQ4 Dual nie przegrywa na tyle, by całkowicie odrzucić tę propozycję. Dziwi natomiast, że urządzenie stosunkowo dobrej klasy spisuje się nie lepiej od urządzenia tej samej marki z niższej półki cenowej, które testowałem w ubiegłym roku.

Oba zestawy kosztują ok. 800-850 zł w źródłach, które nie wyglądają na podejrzane – są w internecie oferty nawet poniżej 700 zł, ale tam bym nie kupił urządzeń, które co do zasady są dość awaryjne. Gdyby różnica wynosiła 150-200 zł na korzyść Mikavi, to mógłbym uznać remis, ale pod względem jakości obrazu wygrywa Viofo. Urządzenie Mikavi ma przewagę jedynie w zakresie obsługi w nocy - a to dzięki podświetlanym przyciskom.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (9)