Sprawdzamy hybrydę Škody w trasie liczącej 1200 kilometrów

Sprawdzamy hybrydę Škody w trasie liczącej 1200 kilometrów

Błażej Żuławski
15 września 2020

Różne firmy robią różne rodzaje hybryd. Każda z nich uważa, że rozwiązania, które stosuje, są najlepsze. W tym Škoda, która twierdzi, że jej układ hybrydowy plug-in sprawdza się świetnie jako klasyczna hybryda nawet po wyładowaniu baterii. Postanowiliśmy sprawdzić, ile w tym prawdy.

W tym celu udaliśmy się w podróż liczącą 1200 kilometrów, śladem źródeł odnawialnych energii, jakimi obecnie dysponujemy w Polsce. Naładowawszy się do pełna ze zwykłego gniazdka, z przydomowej instalacji fotowoltaicznej, ruszyliśmy w trasę, która wiodła z Warszawy do Czernikowa, gdzie znajduje się największe zgrupowanie tego typu, produkujących prąd, paneli w kraju.

Stamtąd pociągnęliśmy dalej na zachód do Margonina, by zobaczyć największą farmę wiatrową, z której kierując się na południe, udaliśmy się w stronę Leśnej, gdzie z kolei znajduje się najstarsza elektrownia wodna, zbudowana jeszcze za czasów, gdy tereny te leżały w Niemczech.

Co jednak z tego wynikło pod kątem sprawdzenia wydajności systemu hybrydowego Škody? Ile spalił Superb iV w tej trasie? Jakie różnice zaobserwowaliśmy przy naładowanej, a jakie przy rozładowanej baterii? To wszystko zobaczycie na powyższym filmie.

Obraz
© Fot. Błażej Żuławski
Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (18)