Łada pożegnała się z Europą. Poszło (głównie) o czystość spalin

Łada pożegnała się z Europą. Poszło (głównie) o czystość spalin

Łada 4x4 (Niva). Wiek nie jest tu istotny, auto od lat wygląda tak samo.
Łada 4x4 (Niva). Wiek nie jest tu istotny, auto od lat wygląda tak samo.
Źródło zdjęć: © mat. prasowe
Mateusz Lubczański
20.07.2020 15:49, aktualizacja: 22.03.2023 10:52

Przetrwała śnieżyce, pokonała tajgę i praktycznie nie zmieniła się w ciągu ostatnich 40 lat. Teraz musi uznać wyższość unijnych przepisów i korporacyjnej polityki. Łada 4x4, znana też jako Niva, wraz z innymi modelami opuściła Europę. Przynajmniej oficjalnie.

Ostatnie sztuki legendarnej Nivy znalazły już klientów w Niemczech. O dziwo, to ten rynek był najbardziej otwarty na surowe i spartańskie pojazdy z Rosji. Więcej samochodów nie zostanie już jednak dostarczonych przez rosyjską centralę. Choć firma oficjalnie informowała o wycofaniu się z Europy jeszcze zeszłego lata, nikt nie sądził, że ten dzień przyjdzie tak szybko.

Oczywiście lokalny importer Łady nie zamierzał poddać się bez walki. Argumentował, że Łada może konkurować niską ceną, ma też fanów i lojalnych kupujących zarówno w Niemczech, jak i w Unii Europejskiej. Pozycję marki budowano od lat. W ostatnich latach otwierano nowe przedstawicielstwa oraz zatrudniano pracowników. Stanowisko firmy AvtoVAZ pozostaje niezmienne. Skupi się ona na dostarczaniu części zamiennych do samochodów już kupionych.

Czy to koniec Łady Nivy?

Nie do końca. Wciąż będzie produkowana na rynki za naszą wschodnią granicą. Co więcej, niedawno przeszła facelifting, podczas którego zamontowano m.in. zagłówki w drugim rzędzie foteli. Jeśli mimo wszystko chcecie stać się właścicielami Łady, będzie możliwy import indywidualny, tak jak w przypadku np. pojazdów ze Stanów Zjednoczonych. W Polsce zajmują się tym m.in firmy Tarmot i Polmotor.

Dlaczego Niva ma tylu fanów?

Tak, jak Anglicy mają Land Rovera, a Amerykanie Jeepa, tak Rosjanie mają Ładę Nivę (ostatnio nazywaną 4x4). Od ponad 40 lat Łada stawiała na prostotę, dlatego nawet po latach funkcjonował np. pośredni wtrysk paliwa. Sprint do setki zajmuje jej 17 s, a prędkość maksymalna to nieco poniżej 140 km/h.

Za Nivą ciągnęła się też nostalgia. Jeśli czegoś nie było na pokładzie, nie mogło się zepsuć, ale jeśli już było, to cóż... Marcin Łobodziński napisał jakiś czas temu, że "Jest to samochód ponadprzeciętnie awaryjny. Psuje się niemal wszystko, a każdy wyjazd w poważniejszy teren powinien się kończyć kilkudniowym remontem. Części kosztują grosze, ale doprowadzenie Nivy to stanu niezawodności jest bardzo trudne i wymaga pewnych modyfikacji." To jednak nie powstrzymało niektórych przed patrzeniem na Niwę z pewnym sentymentem.

Dlaczego Łada się wycofała?

Jeśli nie wiadomo o co chodzi, chodzi oczywiście o pieniądze. Europejski rynek motoryzacyjny jest jednym z najtrudniejszych na świecie. Oprócz montażu licznych systemów bezpieczeństwa (np. tempomatu, automatycznego hamowania czy systemu e-call powiadamiającego służby o wypadku), trzeba spełnić jeszcze wyśrubowane normy czystości spalin. Kluczem jest obniżenie emisji dwutlenku węgla. Jest to trudne do spełnienia dla prostych, a przez to łatwych w naprawie, samochodów. Niedawno pojawiły się plotki, że zagrożone jest również Suzuki Jimny, lecz polski importer jest wyjątkowo ostrożny w wydawaniu takich wyroków.

Wnętrze Łady - proste i spartańskie
Wnętrze Łady - proste i spartańskie© mat. prasowe

Innym powodem – o którym nie wspomną przedstawiciele AvtoVAZ – jest kwestia pozycjonowania. Marka należy do Grupy Renault, która to w Europie mocno promuje swoją budżetową propozycję – Dacię. Ta z kolei osiąga rewelacyjne wyniki. Łada nie mogła chwalić się liczbami, ale zdobywała coraz większe zaufanie Niemców. Wewnętrzna konkurencja nie jest nikomu na rękę, a usunięcie kultowego modelu z Europy to tylko pokłosie większej strategii.

Cieszy fakt, że zaangażowanie fanów jest olbrzymie. Yuri Postnikov, który maczał wcześniej palce w projekcie Partisan, zorganizował grupę inżynierów, którzy są gotowi wytwarzać auto w niemieckim Magdeburgu. Oczywiście pod inną nazwą, ale mechanika i założenia pozostają te same. Pozostaje trzymać kciuki.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)