Bezpieczeństwo drogowe w dobie koronawirusa. Nie wszędzie liczba ofiar spadła

Bezpieczeństwo drogowe w dobie koronawirusa. Nie wszędzie liczba ofiar spadła

Polska wypadła lepiej niż Niemcy, ale gorzej od unijnej średniej
Polska wypadła lepiej niż Niemcy, ale gorzej od unijnej średniej
Źródło zdjęć: © Policja
Tomasz Budzik
09.07.2020 12:25, aktualizacja: 22.03.2023 10:58

Ograniczenia związane z pandemią koronawirusa wpłynęły na zmniejszenie się liczby śmiertelnych wypadków. Ale nie wszędzie. Warto przyjrzeć się danym, bo mogą wiele powiedzieć o wyzwaniach, z jakimi w najbliższym czasie przyjdzie nam się zmierzyć.

Lepiej, ale nie wszędzie

Europejska Rada Bezpieczeństwa Transportu (ETSC) opublikowała dane dotyczące bezpieczeństwa drogowego w kwietniu 2020 r., gdy w wielu państwach wspólnoty obowiązywały najdalej idące ograniczenia związane z SARS-CoV-2. Średni spadek liczby śmiertelnych ofiar wypadków drogowych w porównaniu ze średnim wynikiem z czwartego miesiąca 2017, 2018 i 2019 r. wyniósł 36 proc. Różnice pomiędzy poszczególnymi krajami były jednak bardzo duże.

W 18 spośród 25 państw, z których dane były analizowane, nastąpił spadek liczby śmiertelnych wypadków. Pod tym względem rekordowe obniżenie jej nastąpiło we Włoszech - 84 proc. Duża poprawa nastąpiła również w Belgii, Hiszpanii, Francji oraz Grecji, gdzie spadek liczby ofiar śmiertelnych wypadków w kwietniu 2020 r. wyniósł od 68 do 59 proc. W tej grupie Polska z redukcją na poziomie 28 proc. plasuje się mniej więcej w połowie stawki, ale poniżej średniej, bo przeciętny spadek liczby śmiertelnych ofiar wyniósł 36 proc.

Są jednak i kraje, w których zanotowano wzrost liczby śmiertelnych ofiar wypadków. W Szwecji liczba ta w kwietniu 2020 r. zwiększyła się o 2 proc., w Czechach o 5 proc., w Danii o 6 proc., w Niemczech o 9 proc., w Holandii o 13 proc., a na Słowacji o 20 proc.

W nielicznych państwach spadek liczby śmiertelnych ofiar wypadków był wyższy do spadku natężenia ruchu na drogach. Według włoskich służb liczba aut na drogach w kwietniu spadła o 80 proc., czyli o 4 pkt proc. mniej niż liczba śmiertelnych ofiar zdarzeń. W Belgii redukcja liczby ofiar była o 8 proc. wyższa niż spadek ruchu. Na Węgrzech stosunek ten wyniósł 49 do 41 proc., a w Estonii 18 do 10 proc.

Według danych Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w trzecim tygodniu kwietnia ruch na autostradach i drogach ekspresowych był niższy od tego sprzed roku o 48 - 66 proc., w zależności od trasy. Spadek liczby śmiertelnych ofiar wypadków o 28 proc. należy więc rozpatrywać w kategoriach niewykorzystanej szansy. Jeszcze gorzej wypadli Czesi. Tam spadek natężenia ruchu o 65 proc. w terenie zabudowanym i o 70 proc. na autostradach przełożył się na pięcioprocentowy wzrost ofiar. Skąd taka zależność?

Jakie wnioski?

Jako przyczynę nieadekwatnego spadku liczby ofiar do zmniejszenia się natężenia ruchu ETSC w pierwszym rzędzie podaje nadmierną prędkość. Jak się okazuje, nie tylko w Polsce kierujący "korzystali" z niemal pustych dróg, dociskając pedał gazu do podłogi. Nie bez znaczenia było również zaangażowanie policji w egzekwowanie przepisów związanych z koronawirusem. To sprawiło, że mniejsza liczba funkcjonariuszy mogła wyruszyć na drogi.

Jak zauważa ETSC, stosunkowo dużą liczbę śmiertelnych ofiar wypadków można wiązać z rezygnacją dużej liczby osób z bezpiecznego pod względem ryzyka udziału w kolizji transportu publicznego. Europejczycy zamiast autobusów i tramwajów woleli wybrać samochód lub rower.

W Holandii po raz pierwszy zaczęto notować czołowe kolizje korzystających ze ścieżek rowerzystów. Jak zaznaczył holenderski minister transportu, być może u podłoża takich zdarzeń leżało jednoczesne pojawienie się w miastach wielu rowerzystów o niewielkim doświadczeniu w poruszaniu się tym środkiem transportu, ale bardziej prawdopodobne jest, że przepustowość ścieżek okazała się niewystarczająca i nie były one w stanie bezpiecznie służyć większej liczbie cyklistów.

Podobny motyw pojawia się w informacji na temat sytuacji na niemieckich drogach. U naszych zachodnich sąsiadów to marzec był miesiącem, w którym wystąpiła najmniejsza liczba wypadków ze skutkiem śmiertelnym (o 32 proc. mniej niż w trzecim miesiącu 2019 r.). Co więc doprowadziło do fatalnego wyniku w kwietniu? Strona niemiecka nie podaje bezpośredniej odpowiedzi na to pytanie, gdyż nie posiada jeszcze danych z terenu całego kraju. Informuje jednak, że w kwietniu nastąpił wzrost ruchu w związku ze zmianą sytuacji epidemiologicznej, w Berlinie natomiast końcem kwietnia naliczono o 165 proc. więcej rowerzystów niż początkiem marca.

Co ciekawe, sukcesu nie przyniosła redukcja dozwolonej prędkości na czas walki z epidemią. W Holandii 16 marca obniżono obowiązujący na autostradach limit ze 130 lub 120 km/h do 100 km/h. Mimo to liczba śmiertelnych wypadków wzrosła o 13 proc.

Z opracowania ETSC płyną ciekawe wnioski. Po pierwsze, nie tylko Polska, ale lwia część europejskich państw miała kłopoty z utrzymaniem dyscypliny kierowców w czasie, gdy ulice były puste. Po drugie, trudno będzie zmniejszać liczbę wypadków bez przywrócenia zaufania do transportu publicznego. Jeśli to się nie uda, większa liczba kierowców będzie tworzyć dłuższe korki, zaś coraz liczniejsi rowerzyści szybko napotkają trudności związane z niezadowalającą infrastrukturą.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)