Poradniki i mechanikaW samochodzie z carsharingu zmień nawyki, bo mogą cię zgubić

W samochodzie z carsharingu zmień nawyki, bo mogą cię zgubić

Pamiętajcie, że na mandacie znajdują się wszystkie najważniejsze dane, a przede wszystkim wzór waszego podpisu.
Pamiętajcie, że na mandacie znajdują się wszystkie najważniejsze dane, a przede wszystkim wzór waszego podpisu.
Źródło zdjęć: © fot. Marcin Łobodziński
Marcin Łobodziński
01.07.2020 08:34, aktualizacja: 22.03.2023 11:04

Możliwość użytkowania pożyczonego na minuty samochodu jest dobrodziejstwem, które trafia do coraz mniejszych miast i które w dużych aglomeracjach pozwala zapomnieć o kłopocie posiadania auta. Jednak nawyki przeniesione z własnego pojazdu mogą być zgubne.

Pojechałem do Warszawy, by załatwić sprawy służbowe. Tradycyjnie do przemieszczania się wybrałem mój ulubiony środek komunikacji – carsharing. Wsiadłem do wypożyczonego mercedesa i ruszyłem w niemal godzinną trasę, głównie stojąc w korku.

Z nudów zacząłem rozglądać się po kabinie, bo nigdy nie miałem do czynienia z nowym modelem tej marki w ubogiej specyfikacji. Zerknąłem do schowka, a tam mandat.

Ktoś dostał 200 zł za przekroczenie dopuszczalnej prędkości i zapłacił kartą. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie fakt, że na mandacie jest nie tylko cała tożsamość ukaranego, z numerem PESEL i dokumentu tożsamości, ale nawet podpis. Brakuje tylko numeru karty, którą zapłaciłeś mandat… młody człowieku – pozwolę sobie na to określenie, bo wiem, kiedy się urodziłeś.

Gdyby do auta wsiadł jakiś cwaniak-oszust, wpadłbyś. Mógłby wziąć na ciebie kredyt, wpisać cię w dowolną bazę danych, kupować na twoje nazwisko, szantażować cię czy ośmieszyć. Mógłby wypożyczyć na twoje nazwisko sprzęt i ty musiałbyś go oddać. Co najciekawsze – mógłbyś dostać polecenie zapłaty za jego mandat.

Nie tylko dokumenty

Równie dużym, jeśli nie jeszcze większym zagrożeniem, byłoby pozostawienie smartfona. To obecnie nasze "drugie ja". Rzadko wylogowujemy się z różnych aplikacji, bo wygoda, a nie bezpieczeństwo jest dziś w praktyce najwyższą wartością. Kiedy urządzenie wpadnie w niepowołane ręce, możemy bardzo dużo stracić, a nawet wpaść w poważne kłopoty. Na szczęście samochody carsharingu obsługuje się właśnie smartfonem i nie da się ich zamknąć inaczej, ale jeśli ma się dwa telefony, można zapomnieć o tym drugim.

  • W naszych samochodach obsługa znajduje przede wszystkim bardzo dużo kluczy, od domu szczególnie, ale też od aut - mówi Katarzyna Panek, rzecznik prasowy firmy Panek Car Sharing. - Wszystkie przedmioty, jakie przechodzą przez obsługę, przechowujemy w depozycie firmy. Są tu m.in. plecaki, ubrania, dokumenty, a z ciekawych rzeczy np. torba zawierająca masę przewodów i ładowarek do iPhone'ów, słoik ogórków, zakupy. Wystarczy się do nas po to zgłosić. Jeśli w aucie coś zostanie i po kilku minutach klient sobie przypomni, to wystarczy telefon na infolinię, a obsługa zablokuje pojazd, by nikt inny go nie otworzył. Kiedy klient dotrze na miejsce, obsługa zdalnie otworzy auto i będzie można zabrać swoje rzeczy – tłumaczy.

Najlepiej w samochodzie z carsharingu niczego nie odkładać na siedzenie, a tym bardziej do schowka, bo łatwo o tym zapomnieć. Nie raz w wynajmowanych na minuty autach widziałem "fanty" pozostawione przez użytkowników, w tym ubrania. W bluzie, marynarce czy kurtce mogłyby być dokumenty, czy coś cennego. Carsharing to nie wasz samochód i nie czujcie się w nim jak w domu.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)