Komisja Europejska sondowała możliwość wyposażenia już istniejących aut w systemy ADAS

Komisja Europejska sondowała możliwość wyposażenia już istniejących aut w systemy ADAS

Połączenie kamery i informacji z samochodowych czujników może zdziałać cuda
Połączenie kamery i informacji z samochodowych czujników może zdziałać cuda
Źródło zdjęć: © Tomasz Budzik
Tomasz Budzik
21.04.2020 14:22, aktualizacja: 22.03.2023 11:50

Zaawansowane elektroniczne systemy aktywnego bezpieczeństwa (w skrócie ADAS) staną się obowiązkowe w nowych modelach aut w 2022 r. Komisja Europejska, która zaproponowała wprowadzenie tego przepisu w 2018 r., teraz sonduje możliwość, skutki i koszty wyposażenia w takie urządzenia już istniejących pojazdów.

Rewolucja za dziesięć lat

Od maja 2022 r. wszystkie nowe i odświeżone modele samochodów sprzedawanych w Unii Europejskiej, a od maja 2024 r. wszystkie nowe samochody osobowe, będą musiały mieć na wyposażeniu szereg aktywnych systemów bezpieczeństwa. Najważniejsze z nich to układ automatycznego hamowania przed przeszkodą, utrzymywania pojazdu w pasie ruchu lub ostrzegania o jego niezamierzonym opuszczeniu czy mechanizm wykrywający zmęczenie kierowcy. Jak pokazują amerykańskie badania IIHS-u, takie rozwiązania w realny sposób zwiększają bezpieczeństwo jadących pojazdami. Kłopot w tym, że na rewolucję trzeba będzie poczekać.

Skoro obowiązek w pełnym wymiarze zacznie funkcjonować dopiero za cztery lata, drogi nasycą się zauważalną liczbą takich aut najwcześniej za dziesięć lat. Co można zrobić, by elektronika szybciej zaczęła ratować ludzie życie na dużą skalę? Odpowiedź jest oczywista: wyposażyć w systemy ADAS już istniejące samochody. Taki właśnie wariant poddany został analizie przez Komisję Europejską.

Nie wszystko się da

Jak zauważa się w raporcie powstałym dla KE, podstawowym problemem w kwestii montażu systemów z rodziny ADAS jest bieżący dostęp do informacji o samochodzie. W praktyce mógłby być on realizowany za pośrednictwem gniazda diagnostycznego OBD. Sęk w tym, że systemy ADAS potrzebują ogromu informacji. Układy muszą otrzymywać dane o prędkości pojazdu, użyciu hamulców, obrotach kierownicy, uruchomieniu kierunkowskazu, pozycji pedału przyspieszenia i wielu innych. Tylko niektóre z protokołów przekazujących takie dane są ustandaryzowane. Pozostałe są tajemnicą firmową poszczególnych producentów, co mogłoby stanowić przeszkodę we wprowadzeniu takiego rozwiązania.

Nawet jeśli udałoby się przezwyciężyć tę trudność, pozostaje coś jeszcze. Samochody, które mają występować w wersjach z systemami ADAS, od początku są projektowane tak, aby możliwe było umieszczenie pod karoserią wszystkich potrzebnych podzespołów. Z tego względu wyposażenie już istniejącego auta w aktywne systemy bezpieczeństwa może oznaczać, że możliwa będzie tylko częściowa implementacja ich funkcji.

Na przykład zamiast systemu utrzymywania pojazdu w pasie ruchu, który samodzielnie koryguje położenie kierownicy, otrzymamy jedynie system ostrzegający przed niezamierzoną, bo niepoprzedzoną włączeniem kierunkowskazu, zmianą pasa ruchu, a zamiast inteligentnego systemu dostosowującego prędkość pojazdu do ograniczeń (ISA) jedynie gadżet, który pokazuje właściwą jej wartość na danym odcinku drogi. Zamiast urządzenia potrafiącego wyhamować przed pieszym dostalibyśmy alarm, który podnosi larum w momencie zagrożenia. To oznacza znacznie mniejszą skuteczność.

A co z pieniędzmi?

Jest jeszcze jedna przeszkoda utrudniająca wprowadzenie systemów ADAS w już istniejących autach - koszty. Jak wynika z raportu sporządzonego dla Komisji Europejskiej, implementacja takich układów nie byłaby tania. W przypadku optymalnie skutecznego połączenia systemu ostrzegania przed kolizją czołową, niezamierzonym opuszczeniem pasa ruchu oraz wskazaniem dopuszczalnej prędkości wyposażenie używanych w UE samochodów kosztowałoby od 17 do 24 mld euro, a w system e-Call od 4 do 16,5 mld euro.

Na co można byłoby w zamian liczyć? W przypadku wspomnianego powyżej pakietu mechanizmów (z wyjątkiem eCall) liczba śmiertelnych ofiar wypadków spadłaby od 1,2 do 5,2 proc.

Autorzy opracowania porównali spodziewane koszty montażu i utrzymania systemów ADAS ze spodziewanymi zyskami ekonomicznymi związanymi z osobami, które dzięki takiej akcji nie zostałyby ranne czy nie zginęły w wypadkach. Jak wynika z podsumowujących dokument rekomendacji, z ekonomicznego punktu widzenia wprowadzenie obowiązku wyposażenia pojazdów w systemy ADAS nie byłoby dziś opłacalne. Autorzy opracowania sugerują jednak obserwowanie cen takich systemów, bo te mogą się zmienić, obniżając koszty inwestycyjne.

W raporcie uznano jednak, że uzasadnione byłoby wprowadzenie obowiązku wyposażenia autobusów i autokarów w system wykrywający pieszych i rowerzystów z przodu i po bokach pojazdu, gdzie mogą być oni niewidoczni dla kierowcy. Na razie kierowcy nie muszą łapać się za portfele, ale sytuacja może się jeszcze zmienić.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)