Kolejny poślizg dopłat do elektryków. "Niebawem" trafią do konsultacji społecznych

Kolejny poślizg dopłat do elektryków. "Niebawem" trafią do konsultacji społecznych

Elektryczna Skoda Citigo nie potrzebowała dopłat - cała partia przeznaczona na Polskę rozeszła się w kilka dni
Elektryczna Skoda Citigo nie potrzebowała dopłat - cała partia przeznaczona na Polskę rozeszła się w kilka dni
Źródło zdjęć: © fot. Michał Zieliński
Mateusz Lubczański
14.04.2020 11:59, aktualizacja: 22.03.2023 11:55

Miały działać od 1 stycznia 2020 roku, potem zostały zmniejszone, później przesunięto je na pierwszy kwartał br., a teraz projekt zostanie przekazany do konsultacji społecznych. Dopłaty do samochodów elektrycznych znów zaliczą poślizg, a importerzy wskazują, że nic nie wiedzą o krokach rządzących.

Można odnieść wrażenie, że rząd nie chce wprowadzić dopłat do samochodów elektrycznych. Na początku wyglądało to wspaniale – nawet 37,5 tys. zł dopłaty do nowego auta! Wystarczyło tylko złożyć wniosek, wybrać model i czekać na pieniądze. Po 1 stycznia 2020 roku okazało się jednak, że dopłata nie jest objęta podatkiem (błąd) i trzeba ją obniżyć. O ile? "Ostateczna decyzja (…) nie zapadła" – informuje Ireneusz Zyska, sekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu. Projekt ma "niebawem" być przekazany do uzgodnień i konsultacji społecznych.

Ministerstwo stara się połączyć ogień z wodą – jednocześnie umożliwić jak największej liczbie kierowców otrzymanie takiej kwoty, by opłacało się kupić samochód elektryczny. Dopłata będzie dostosowana "przede wszystkim [do – przyp. red.] polityki koncernów samochodowych”.

Dlatego też skontaktowałem się z przedstawicielami jednego z japońskich importerów, który ma w ofercie samochody elektryczne.

– Jeśli nic nie zmieniło się przez święta, to dalej nie wiemy, w jakiej sytuacji są dopłaty do elektryków – usłyszałem w odpowiedzi. – Co więcej, mamy sporo zawieszonych zamówień, które są uzależnione od przyznania pieniędzy. Oczywiście to stan na początek marca. Nie zdziwimy się, jeśli klienci zaczną rezygnować – dodaje mój rozmówca.

Pandemia koronawirusa sprawiła, że w Polsce mieliśmy mocne tąpnięcie w sprzedaży aut. Pojazdy z konwencjonalnym napędem znalazły 40 proc. mniej właścicieli niż jeszcze rok temu. Klienci indywidualni (a dla takich przewidziano dopłaty) kupili 27 proc. aut mniej. Według prognoz Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR cały rynek może zmniejszyć się o 21 proc. w perspektywie roku.

Należy jeszcze przypomnieć, że Fundusz Niskoemisyjnego Transportu, który ma finansować dopłaty, cały czas zwiększa swój budżet. Jest on bowiem finansowany z opłaty emisyjnej w wysokości 80 zł od 1000 litrów benzyny i oleju napędowego wprowadzonego na rynek. Obowiązek opłaty leży więc na producencie paliw. Przynajmniej w teorii. Trudno sobie wyobrazić, że opłata nie wpłynęła na ostateczną cenę przy dystrybutorze.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)