Suzuki Jimny Pickup istnieje, ale kupicie je tylko w Nowej Zelandii

Najnowsza odsłona Suzuki Jimny fabrycznie jest dostępna tylko w jednej wersji nadwoziowej, która raczej nie stanowi atrakcyjnej propozycji dla chcących przewozić większe ładunki. Nowozelandzki oddział marki postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, dzięki czemu tamtejsi klienci mogą bez problemu nabyć Jimny w wersji pickup.
Pickupy mają bogatą historię w Australii i Nowej Zelandii. W przeciwieństwie jednak do Amerykanów, tamtejsi klienci od potężnych półciężarówek wolą raczej zwyczajne auta osobowe z praktyczną paką zamiast tylnej części nadwozia.
Na lokalnym rynku określa się je mianem UTE. Stąd takie auta jak Holden Commodore VF UTE, czy Ford FG X Falcon będące naprawdę szybkimi i relatywnie komfortowymi pojazdami osobowymi z otwartą przestrzenią ładunkową. Do panujących trendów dostosował się również lokalny oddział Suzuki, który oferuje tam model Jimny Pickup.
Auto jest przebudowywane na miejscu. Tylna część nadwozia zostaje odcięta i zastąpiona praktyczną paką. Choć może wydawać się to mało profesjonalne, przeróbki są dziełem fachowcow, a tak zmodyfikowane auta spełniają wszelkie wymogi homologacyjne.
Nowozelandzki oddział Suzuki jako bazę do budowy pickupów wykorzystuje wyłącznie podstawowe wersje modelu. Nie ma co więc liczyć na bogate wyposażenie. Podstawowe multimedia z Bluetooth i poduszki powietrzne to właściwie jedyne luksusy. Nie znajdziecie tu nawet klimatyzacji.
Zobacz również: Nowe Suzuki Vitara 1.6 AllGrip - test napędu w terenie
Co więcej, cena nie wydaje się przesadnie atrakcyjna. Sama konwersja to wydatek o równowartości blisko 30 tys. zł, co winduje cenę do poziomu około 85–90 tys. zł. Mimo to chętnych nie powinno zabraknąć, gdyż zapotrzebowanie na małe pickupy jest tam zaskakująco wysokie. Poza tym w Europie nawet standardowe Jimny potrafi kosztować więcej.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze