Nie dopuścili jej do własnego auta podczas przeglądu przed sprzedażą. Mechanik tłumaczył się procedurami

Nie dopuścili jej do własnego auta podczas przeglądu przed sprzedażą. Mechanik tłumaczył się procedurami

Ford fiesta to dalej niezły kąsek na rynku wtórnym
Ford fiesta to dalej niezły kąsek na rynku wtórnym
Źródło zdjęć: © fot. autokult
Mateusz Lubczański
10.03.2020 12:48, aktualizacja: 22.03.2023 12:21

Odmowa dostępu do własnego auta podczas przeglądu przez kupującego? To możliwe, o czym przekonała się pani Karolina, gdy sprzedawała swojego forda. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, bowiem znalezione "usterki" mogą okazać się zmyślone.

Sprawdzenie auta używanego przed zakupem w serwisie wydaje się niemal obowiązkowym punktem przed podpisaniem umowy. Takiej kontroli u mechanika chciał też kupujący od pani Karoliny forda fiestę, a nasza czytelniczka nie miała z tym problemu.

  • Auto do serwisu zawiózł mój chłopak, cała operacja miała trwać ok. 2 godziny. Gdy już przyjechałam na miejsce, by odebrać samochód, okazało się że ford jest na podnośniku, kupujący jest już na miejscu i rozmawia z mechanikiem w serwisie – relacjonuje.

Pani Karolina postanowiła do nich dołączyć, ale okazało się, że to niemożliwe.

– Pracownik stwierdził, że "to kupujący zapłacił za serwis" i nie mogę wejść. Dodał, że takie są procedury – informuje czytelniczka.

Na szczęście po krótkiej wymianie zdań – i wezwaniu mechanika – właścicielka mogła odebrać swój samochód, a "procedury" przestały obowiązywać.

Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Obydwie strony transakcji mają prawo być przy przeglądzie jeśli uznają go za zwiększający uczciwość transakcji. Zwłaszcza, że każda znaleziona (czy też "znaleziona" usterka) daje pole do negocjacji ceny.

Zupełnie inaczej kontrola pojazdu wyglądała, gdy używany samochód kupował pan Michał. Razem ze sprzedawcą udali się do serwisu, gdzie mechanik przy nich zweryfikował stan auta. Dzięki temu obie strony miały jasną sytuację.

Niedopuszczenie pani Karoliny do oględzin jej auta wskazuje, że mogło dojść do manipulacji. Już wcześniej opisywaliśmy sytuację gdzie kupujący pojawił się na jazdę próbną autem na sprzedaż, lecz podczas oględzin udało mu się spreparować usterkę. Odpinając wężyk od turbiny sprawił, że auto nie miało mocy, a to pozwoliło na negocjację ceny.

W opisywanym przypadku forda nie znaleziono na szczęście żadnych usterek, a auto pojechało już do nowego właściciela. Trzeba jednak mieć się na baczności podczas sprzedaży pojazdu, nawet jeśli jesteśmy pewni, że jest on w stu procentach sprawny.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (24)