Prezydent Warszawy rozważa zakaz wjazdu dla diesli. Są lepsze rozwiązania, by poprawić jakość powietrza

Prezydent Warszawy rozważa zakaz wjazdu dla diesli. Są lepsze rozwiązania, by poprawić jakość powietrza

Jednym ze sposobów walki z zanieczyszczonym powietrzem ma być pozbycie się starych diesli z centrum Warszawy
Jednym ze sposobów walki z zanieczyszczonym powietrzem ma być pozbycie się starych diesli z centrum Warszawy
Źródło zdjęć: © fot. Autokult
Filip Buliński
02.03.2020 12:40, aktualizacja: 22.03.2023 16:14

Jednym z częstszych ruchów, które mają pomóc w walce z zanieczyszczeniem powietrza w miastach, jest wprowadzenie zakazu wjazdu samochodów - najczęściej z silnikiem Diesla - do centrum. Na podobny krok już niebawem może zdecydować się prezydent Warszawy. Przykład z Niemiec pokazuje jednak, że efekty mogą rozczarować.

Włodarze europejskich miast coraz częściej decydują się na wprowadzenie zakazu wjazdu w określone obszary miasta samochodów z napędem spalinowym, najczęściej zasilanych olejem napędowym. Oczywiście wszystko w imię ekologii i poprawy jakości powietrza. Wielu niezależnych ekspertów twierdzi jednak, że takie kroki nie przyczyniają się w znaczący sposób do obniżenia szkodliwych substancji w atmosferze. Co więcej, z badań wynika, że w 2016 roku transport drogowy odpowiadał jedynie za 5 proc. emisji głównych zanieczyszczeń w Polsce.

Podczas spotkania mieszkańców z prezydentem Warszawy, Rafałem Trzaskowskim, padło pytanie o sposoby walki z zanieczyszczeniem powietrza. Poza zwiększeniem taboru elektrycznych autobusów, rozszerzeniem Strefy Płatnego Parkowania oraz podniesieniem godzinnej stawki za parkowanie w niej, prezydent stolicy zapowiedział także ograniczenie ruchu w centrum poprzez zakaz wjazdu dla diesli.

"Myślimy o tym, żeby powoli wyrzucać z centrum miasta te najbardziej palące i kopcące diesle, najstarsze samochody dieslowskie" – powiedział podczas spotkania z mieszkańcami prezydent Rafał Trzaskowski. Podkreślił, że taka zmiana nie może być przeprowadzona gwałtownie: "Musimy mieć na to czas dlatego, że nie wszystkich stać na ich wymianę" – dodaje.

Choć trudno na tym etapie stwierdzić, w jaki sposób określony zostałby zakaz, taka decyzja z pewnością spotka się z wieloma protestami. Przykład z Niemiec pokazuje także, że takie rozwiązanie nie zawsze przynosi oczekiwane efekty.

W 2018 roku w Hamburgu władze miasta zdecydowały się wprowadzić zakaz ruchu dla pojazdów z silnikiem Diesla na dwóch fragmentach dróg. Pierwszy musiały omijać wyłącznie ciężarówki niespełniające normy Euro 5, a drugi – wszystkie samochody z jednostkami wysokoprężnymi o normie Euro 5 lub starszej. W sumie zakaz dotknął ponad 200 tys. pojazdów, ale nie dotyczył autobusów miejskich i mieszkańców wyłączonych stref.

Pół roku później przeprowadzono badania, czy wprowadzony zakaz przyniósł oczekiwane efekty. O ile w pierwszej strefie zanotowano spadek tlenków azotu o zaledwie 5 proc., to na drugim odcinku wynik nie uległ zmianie. Choć niektórzy twierdzą, że strefa objęta zakazem była zbyt mała, żeby zanotować wyraźny efekt, to zestawienie portalu moto.rp.pl również daje do myślenia.

Porównano w nim dane z niemieckiej Federalnej Agencji Ochrony Środowiska, Center Automotive Research (CAR) Uniwersytetu Duisburg-Essen oraz średnich rocznych wartości NO2 w niemieckich miastach. Wynika z nich, że miasta, w których jeździ stosunkowo duża liczba aut z silnikiem diesla spełniających normy od Euro 1 do Euro 5, mogą pochwalić się niższymi wartościami tlenków azotu niż te, w których tego typu pojazdów jeździ mniej.

Co więcej, w niektórych miastach, mimo niewielkiego odsetku starych diesli, zawartość tlenków azotu w powietrzu była stosunkowo wysoka.

Hamburg nie jest jedynym niemieckim miastem, które wprowadziło zakaz. Na podobne kroki zdecydowały się także władze Stuttgartu czy Berlina. Z kolei w Essen po długich bataliach zrezygnowano z podobnego posunięcia właśnie z uwagi na niewielki potencjał poprawy jakości powietrza.

Powstaje wobec tego pytanie, czy wprowadzenie podobnego zakazu w Warszawie ma sens. Pomijając kwestie wpływu ruchu samochodów na jakość powietrza, pojawia się także problem kosztów. Wprowadzenie zakazu poniosłoby bowiem za sobą znaczne wydatki związane np. z oznakowaniem czy egzekwowaniem zakazu.

Być może lepiej byłoby te fundusze wydać na inne inwestycje, które w bardziej zauważalny sposób przyczyniłyby się do poprawy jakości powietrza oraz upłynnienia ruchu w stolicy, np. antysmogowe chodniki czy komunikację zbiorową. Jednym z przykładów niewykorzystanych okazji jest Strefa Czystego Transportu w Krakowie, która przestała istnieć zaledwie po kilku miesiącach od jej ogłoszenia. Tu wpływ na decyzję radnych miały m.in. protesty właścicieli lokali i restauracji ze strefy objętej zakazem.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (43)