Carlos Ghosn zapewnia, że jest niewinny i tłumaczy, dlaczego uciekł. "Czułem się jak zakładnik"

Carlos Ghosn zapewnia, że jest niewinny i tłumaczy, dlaczego uciekł. "Czułem się jak zakładnik"

Podczas konferencji prasowej Carlos Ghosn zapowiedział, że będzie walczył o swoją reputację
Podczas konferencji prasowej Carlos Ghosn zapowiedział, że będzie walczył o swoją reputację
Źródło zdjęć: © fot. Marwan Naamani/Polaris Images/East News
Filip Buliński
09.01.2020 12:40, aktualizacja: 22.03.2023 16:46

Takiej historii nie powstydziłoby się samo Hollywood. Oskarżenia o wyprowadzanie pieniędzy z firmy, więzienie, areszt domowy i spektakularna ucieczka z Japonii do Libanu sprawiają, że o Carlosie Ghosnie jest głośno od 1,5 roku. Teraz były prezes aliansu Renault-Nissan-Mitsubishi opowiedział o sytuacji ze swojego punktu widzenia.

W listopadzie 2018 roku, tuż po wylądowaniu w Tokio, Carlos Ghosn został aresztowany i oskarżony o malwersacje finansowe oraz nielegalne wyprowadzenie pieniędzy z firmy. Osadzony w więzieniu słynącym z surowego traktowania więźniów miał być nieludzko traktowany i zmuszany do przyznania się do winy. W marcu 2019 roku nieoczekiwanie został on zwolniony z aresztu za kaucją.

Wtedy Ghosn chciał opowiedzieć o wszystkim na konferencji prasowej. Nie zdążył jej zorganizować, bo znów został zatrzymany i osadzony w areszcie domowym. Po 8 miesiącach znikomego kontaktu ze światem zewnętrznym postanowił uciec z kraju, co udało mu się we wciąż nie do końca wyjaśnionych okolicznościach. Podobno schował się w pokrowcu na instrument.

Ostatecznie trafił do Libanu, gdzie jest na tyle uwielbiany, że niegdyś został poproszony o wystartowanie tam w wyborach prezydenckich. Co więcej, kraj ten nie ma umowy o ekstradycję z Japonią, która wystąpiła z takowym wnioskiem. Ghosn jest więc tam bezpieczny.

Były prezes już wcześniej miał okazję przemówić i wstępnie odpowiedzieć na zarzucane mu czyny. Twierdzi, że padł ofiarą spisku, ponieważ jego ruchy umacniające alians Renault i Nissana nie były pozytywnie odbierane przez zarząd drugiej z firm - głęboko osadzonej w japońskiej kulturze pracy i dotychczas kierowanej przez doświadczonych Japończyków. Dodał wtedy, że wszystkie działania finansowe były prowadzone legalnie oraz za zgodą i wiedzą upoważnionych osób. Teraz ponownie zabrał głos na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej, gdzie szerzej przedstawił swój punkt widzenia.

Przede wszystkim Carlos Ghosn upierał się przy swojej niewinności i nie krył ogromnego żalu do tamtejszego wymiaru sprawiedliwości.

– Uciekłem z Japonii, ponieważ nie miałem szans na uczciwy proces. Uciekłem, ponieważ chciałem sprawiedliwości – mówił były prezes aliansu. – To był jedyny sposób na odzyskanie reputacji. Jeśli nie odzyskam jej w Japonii, odzyskam ją gdzie indziej. (…) Czułem się jak zakładnik w kraju, któremu służyłem przez 17 lat – dodał.

Twierdzi, że był przesłuchiwany przez wiele godzin bez obecności obrońcy, a prokurator groził mu, że jeśli się nie przyzna, będzie tylko gorzej. Mówił także, że ucieczka byłą jedną z najtrudniejszych decyzji w jego życiu, a wskaźnik skazania systemu, z którym miał do czynienia, wynosi 99,4%.

Były prezes aliansu dodał, że był gotów przejść na emeryturę już w czerwcu 2018 roku, ale za namową i utwierdzeniu go w przekonaniu, że jest najlepszą osobą do dalszego kierowania koncernem, kontynuował integrację producentów. Według Ghosna, wpływ Renault i jego decyzje były jednak coraz bardziej niewygodne dla Nissana.

– Niektórzy z moich japońskich przyjaciół uważali, że jedynym sposobem na pozbycie się wpływu Renault na Nissana było pozbycie się mnie – komentował.

Na poparcie swojej niewinności Carlos Ghosn podał przykład jego ponownego aresztowania.

– Dlaczego wydłużyli termin dochodzenia, dlaczego mnie ponownie aresztowali? Dlaczego tak bardzo chcieli mnie powstrzymać od mówienia i przedstawiania moich faktów? – pytał retorycznie.

Na konferencji padły także pytania o próbę włączenia w alians koncernu FCA.

– W 2017 przygotowywaliśmy się do włączenia w nasz skład FCA. Rozmowy szły w dobrą stronę, jednak całość została przerwana moim aresztowaniem – wyjaśnił. Dobicie targu miało nastąpić w styczniu 2019.

Były prezes Renault-Nissan nie zamierza teraz odpoczywać. Zapewnia, że może dużo zdziałać, a w najbliższych tygodniach podejmie odpowiednie kroki, które udowodnią jego niewinność. Jednocześnie oświadczył, że jest gotów stanąć przed sądem wszędzie, jeśli tylko będzie miał zapewniony sprawiedliwy proces.

Jak widać, sprawa jest mocno rozwojowa, a pewni możemy być tylko jednego – w całej sytuacji już teraz straty notuje zarówno Nissan, jak i Renault. Stosunki między producentami uległy znacznemu ochłodzeniu i niebywale trudno będzie im je odbudować.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)