Pierwszy SUV Ferrari trafi na rynek w 2022 roku - znamy szczegóły

Pierwszy SUV Ferrari trafi na rynek w 2022 roku - znamy szczegóły

Już niebawem wierzgający koń zagości na aucie, które w teorii nie ma zbyt wiele wspólnego z wdziękiem i lekkością.
Już niebawem wierzgający koń zagości na aucie, które w teorii nie ma zbyt wiele wspólnego z wdziękiem i lekkością.
Źródło zdjęć: © pixabay.com
Aleksander Ruciński
16.09.2019 10:54, aktualizacja: 22.03.2023 18:04

Ferrari stworzy SUV-a - to już pewne. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, auto powinno być gotowe w 2022 roku. Debiut w nowym segmencie rynku nie jest łatwym zadaniem. Jak Włosi zamierzają podejść do tematu i czego powinniśmy spodziewać się po nowym modelu?

Purosangue - taką nazwę najprawdopodobniej otrzyma pierwszy SUV w historii Ferrari. Puryści widząc te słowa obok siebie prawdopodobnie dostają spazmów, lecz identycznie było kilka lat temu z Lamborghini Urusem i kilkanaście, gdy debiutowało Porsche Cayenne. SUV-y - szczególnie te sportowe i luksusowe - sprzedają się świetnie, mimo horrendalnie wysokich cen. Z tego samego powodu zapewniają też producentom ogromne zyski. Nic więc dziwnego, że Ferrari podjęło taką, a nie inną decyzję.

Szef działu technologii Ferrari, Michael Leiters, w wywiadzie dla brytyjskiego magazynu Autocar stwierdził, że SUV powinien zadebiutować w okolicach 2022 roku jako jedna z 15 premier zaplanowanych na lata 2019-2023. Auto ma bazować na zupełnie nowej, modułowej płycie podłogowej, która pozwoli na budowanie bardzo zróżnicowanych modeli z silnikiem umieszczonym z przodu.

Poza wspomnianym SUV-em mogą być to także klasyczne coupé, 2- i 4-osobowe, z napędem na tył lub wszystkie koła i różnymi jednostkami - począwszy od V6, poprzez V8 i V12. Mowa tu zarówno o hybrydach, jak i typowych napędach spalinowych. Wracając do SUV-a, będzie to oczywiście pojazd czteromiejscowy z regulowanym zawieszeniem i prawdopodobnie zelektryfikowanym napędem.

Jak na razie nie wiadomo, czy mowa o pełnej hybrydzie, czy jedynie jej miękkim odpowiedniku wykorzystującym 48-woltową instalację elektryczną i system odzyskiwania energii. Leiters nie ukrywa, że auto będzie jednym z najbardziej zaawansowanych i przełomowych modeli w historii marki.

Przy okazji pewnie też najbardziej komfortowych. Czy taki charakter nie kłóci się z typowo sportowym DNA włoskiej marki? Cóż, w historii Ferrari nie brakuje łagodniejszych, bardziej praktycznych i wygodnych aut, szczególnie tych z segmentu gran turismo. Tym razem jednak w Maranello powstanie wóz, który już w swoich podstawach nie ma zbyt wiele wspólnego ze sportem. Czy nam się to podoba, czy nie, musimy zaakceptować taki stan rzeczy, pocieszając się, że Lamborghini, Maserati i Porsche poszły podobną drogą i efekty ich prac wcale nie okazały się złe. Szczególnie w przypadku Porsche - pomogły finansowo utrzymać firmę na powierzchni w trudnych czasach.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)