Akcja "Smog" w całym kraju. 28 sierpnia policja będzie sprawdzać spaliny

Akcja "Smog" w całym kraju. 28 sierpnia policja będzie sprawdzać spaliny

Wystarczy prosty laptop i policja ma dowody czarno na białym
Wystarczy prosty laptop i policja ma dowody czarno na białym
Źródło zdjęć: © Policja.pl
Tomasz Budzik
27.08.2019 13:35, aktualizacja: 24.03.2023 16:34

Analizatory spalin i dymomierze w ruch. Środa 28 sierpnia to dzień ogólnopolskiej akcji "Smog". Policjanci będą sprawdzać, co wydostaje się z rur wydechowych pojazdów. Jak łatwo się domyślić, mundurowi szczególnie dużo uwagi poświęcą dieslom.

Kto może wpaść?

Dla policjantów w całym kraju środa 28 sierpnia ma stać pod znakiem akcji badania emisji spalin. Mundurowi mają do dyspozycji dymomierze i analizatory. Te pierwsze stosuje się w przypadku pojazdów wysokoprężnych, a drugie, gdy kontrolowany jest samochód benzynowy. Jeśli funkcjonariusze przyłapią kierowcę korzystającego z pojazdu niespełniającego norm, zatrzymają jego dowód rejestracyjny.

Sankcja pozostaje w mocy nawet wtedy, gdy użytkownik pojazdu nie ma przy sobie dokumentu. Zatrzymanie dowodu rejestracyjnego polega na wprowadzeniu wpisu do Centralnej Ewidencji Pojazdów, a ten obliguje właściciela pojazdu do dokonania naprawy i poświadczenia jej skuteczności na stacji diagnostycznej. W przeciwnym razie przy pierwszej kontroli dla policjantów bardzo szybko stanie się jasne, że pojazd w ogóle nie powinien znajdować się na drodze.

Pierwsze ze wspomnianych urządzeń, dymomierz, bada przepuszczalność świetlną spalin diesli. Gdy jest w nich za dużo związków sadzy, pojazd nie przechodzi badania. Co może mieć wpływ na negatywny wynik próby? W grupie ryzyka są te samochody, w których niesprawny jest układ wtryskowy albo wydech najlepsze lata ma już dawno za sobą. Powodem kłopotów może być również niezbyt fachowo przeprowadzony chiptuning.

Na kontrolę najbardziej narażeni są właściciele diesli. Te dymiące szybko wzbudzą zainteresowanie policjantów
Na kontrolę najbardziej narażeni są właściciele diesli. Te dymiące szybko wzbudzą zainteresowanie policjantów© Policja.pl

Jeśli chodzi o samochody benzynowe, to analizator może wskazać na niezgodność z normami czystości spalin, jeśli z auta usunięto katalizator. To drogi element, dlatego w razie awarii część kierowców woli po prostu się go pozbyć zamiast wymieniać. Policyjnego badania może nie przejść także auto ze szwankującą sondą lambda. Bada ona zawartość tlenu w spalinach, dzięki czemu komputer sterujący pracą silnika dawkuje do cylindrów mieszankę o jak najbardziej optymalnym składzie.

Kierowcy krytykują

Co o policyjnych akcjach pod kryptonimem "Smog" sądzą sami zmotoryzowani? Dla niektórych jest to nękanie kierowców i strata czasu. Z drugą z tych opinii rzeczywiście można się zgodzić. Angażowanie policji w sprawdzanie zanieczyszczenia spalin to strata cennego czasu mundurowych, którzy przede wszystkim powinni zajmować się zwiększaniem bezpieczeństwa na drogach. Niestety, jak widać system kontroli technicznej pojazdów nie radzi sobie z eliminacją pojazdów pozostawiających za sobą zbyt wyraźny ślad. Teza o nękaniu kierowców jest natomiast zupełnie nonsensowna. Czy można nazwać nękaniem egzekwowanie prawa? To tak, jak gdybyśmy zaczęli krytykować policję za to, że sprawdza prędkość.

Część kierowców uważa, że policyjna akcja nic nie da, bo smog powstaje głównie za sprawą przemysłu oraz niewłaściwego ogrzewania domów. Nie sposób odmówić racji temu argumentowi. Rzeczywiście, rzut oka na aktualną mapę zanieczyszczenia powietrza wystarczy, by przekonać się, że latem problem smogu niemal znika. Samochody, a w szczególności diesle, emitują jednak bardzo szkodliwe dla człowieka tlenki azotu. Pod tym względem wyeliminowanie części niesprawnych pojazdów z pewnością poprawi sytuację.

Powietrze jest dobre, ale lepiej zawczasu przygotować się do jesieni i zimy, by nie przyczyniać się do powstawania smogu
Powietrze jest dobre, ale lepiej zawczasu przygotować się do jesieni i zimy, by nie przyczyniać się do powstawania smogu© gios.gov.pl

Najwięcej emocji budzi jednak wysuwany przez część kierowców argument o tym, że podniesienie obrotów silnika i utrzymywanie ich w wysokim rejestrze może przyczynić się do awarii pojazdu. "Sposób, w jaki wykonuje te 'badania' policja, powoduje niszczenie silnika. Po zatrzymaniu mnie policjant kazał przygotować pojazd do kontroli spalin przez kilkukrotne rozpędzenie silnika do czerwonego pola, tj. 5000 obrotów (nigdy w życiu nie rozpędzam swojego samochodu do takich obrotów). Faktycznie, za pierwszym razem wyleciał ciemny dym, po kilku takich «zabiegach przygotowawczych» policjant nakazał ich zakończenie, bo jak to określił 'zarżnie pan silnik'. Rezultatem takiego 'badania' była i tak wizyta w warsztacie gdyż została wydmuchana uszczelka" - stwierdza nasz czytelnik.

Zapytałem mechanika o to, czy policyjne badanie rzeczywiście może uszkodzić sprawny pojazd. - Na pewno taki zabieg nie spowoduje usterki silnika. Jedynie w sytuacji, gdy awaria jednostki jeszcze nie dała o sobie znać, może się to uwidocznić. Ale samo badanie nie może spowodować awarii - stwierdza Krzysztof Michałowski, prowadzący na YouTube kanał "Profesor Chris".

Wszyscy chcemy oddychać zdrowszym powietrzem. Musimy więc przygotować się na wyrzeczenia. Dotyczy to również kierowców. W 2018 r. policja przebadała spaliny 260 tys. pojazdów. W wyniku tych działań zatrzymano 5,6 tys. dowodów rejestracyjnych, w tym blisko 3,5 tys. za nadmierną emisję.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (45)