Skarb Ardenów - część 4

Michał Grabowski
17 czerwca 2019

Ciąg dalszy relacji z drugiego dnia Spa Classic 2019.

Po dotarciu do prostej start-meta Endurance Racing Legends szykowało się do startu swojego ostatniego wyścigu podczas Spa Classic 2019.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Lotny start każdego z wyścigów podczas imprezy to niewiarygodne przeżycie. Ryk kipiących mocą wyścigowych silników kumulował się do ogłuszających poziomów pomiędzy budynkiem pit lane, a trybunami. Naturalnie ze względów bezpieczeństwa obecność przy na tzw. pit wall była niedozwolona. Po przejeździe całego towarzystwa i oficjalnym starcie wyścigu można było przystąpić do roboty.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Nie obeszło się bez małych wpadek.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Tak też ostatni wyścig Endurance Racing Legends doczekał się flagi w szachownicę. Zapraszamy wszystkich do garaży.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Jak na koniec wyścigu przystału, garaże były pełne akcji.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Ze względu na przedział czasowy od lat 90-tych do wczesnych 2000-nych seria Endurance Racing Legends jest wyjątkowo bliska mojemu sercu. Wszystkie te wyścigowe legendy z moich dziecięcych lat, gdy fascynacja samochodami i wyścigami osiągała coraz to wyższe poziomy. Prototypy, DBR9, 911 RSR, Saleen, Panoz, Corvette'y czy wreszcie moje uwielbione Ferrari 550 GTS - wszystko jak na wyciągnięcie ręki. Każdy używany zgodnie z przeznaczeniem i tam gdzie przynależy, czyli na torze wyścigowym. Poezja.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Czujniki cofania aktywne.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Lata 80-te i aluminiowy monokok w Porsche 962 to już w zasadzie jedna z ostatnich takich konstrukcji. Już wtedy szerokie użycie kompozytów węglowych na dobre zadomawiało się w czołowych ligach wyścigowych.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Pojemością tego potwora można by obdzielić kilka współczesnych silniczków.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Te wszystkie wlepki z okresu z wyścigowych badań technicznych... coś bajecznego.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

W poniższym przypadku naklejki nie kłamią. Ferrari 550 GTS biorące udział w imprezie to dokładnie ten sam egzemplarz, w którym Colin McRae debiutował podczas słynnego 24h Le Mans w 2004 roku. Wraz ze swoimi kolegami z zespołu zameldowali się na mecie na imponującym trzecim miejscu w swojej klasie. Debiut niewątpliwie zakończony sukcesem.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Poza garażami można było znaleźć kolejne perełki, m.in. Ferrari 360 Challenge Stradale w klasycznym Rosso Corsa.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

W międzyczasie akcja z garaży przeniosła się na prostą start-meta. Wszystko dzięki formacji do wyścigu Group C Racing.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

"...and it's go go go!"

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Tuż obok zakrętu Chicane skuszony zapachami udałem się do jednych z "Friterie" po porcję świeżych frytek, chrupiących z zewnątrz i puszystych w środku. Ciężko o lepszą przekąskę na belgijskiej ziemi. Przysiadłem na moment i ze smakiem rozpocząłem konsumpcję.

Nagle słyszę poruszenie wśród widzów i głośne uderzenie. Odwracając głowę widzę jak Courage C26 stoi wbity w ścianę opon.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Ekipy porządkowe natychmiast przystąpiły do akcji. Zgodnie z procedurami część marszali ostrzegało żółtymi flagami o niebezpieczeństwie, część wraz ze służbami ratowniczymi przybyła do wraku by wydobyć kierowcę. Spod podwozia momentalnie zaczęły wyciekać wszelkie płyny eksploatacyjne. Będąc blisko i mając dostęp, podszedłem bliżej ogrodzenia by mieć lepszy widok na rozwój sytuacji.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Widok wraku Courage'a na lawecie nie napawał optymizmem.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Według mojej wiedzy kierowca szczęśliwie nie ucierpiał poważnie w tym wypadku. Rozmawiając z jednym z fotografów, który był naocznym świadkiem wypadku dowiedziałem się, że przyczyną był najprawdopodobniej defekt hamulców. Przed dohamowaniem do zakrętu Chicane prototypy dawnej Grupy C osiągały prędkości rzędu 250 km/h. Nie zazdroszczę sytuacji gdy przy takiej prędkości tuż przed ciasną szykaną hamulce całkowicie odmawiają współpracy. Jak to mawiają: "Kierowca był tylko pasażerem". Po uporządkowaniu całości wyścig został wznowiony.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

W dalszej części wyścigu nie obyło się bez kolejnych incydentów. Uślizg znanego nam Porsche 962 w barwach "24 Heures du Mans" wywołał po raz drugi żółte flagi przy Chicane. W tle Manitou i jego operator dzielnie reperowali bandy. Akcje niczym podczas faktycznego wyścigu 1000 km Spa z lat 80-tych (z kilkoma nowoczesnymi dodatkami).

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Po chwili Manitou podjechał wraz ze świeżą dostawą opon w razie potrzeby kolejnych napraw barier bezpieczeństwa.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Przed kwalifikacjami do wyścigu Classic Endurance Racing wstąpiłem na moment pod okolicę trybuny F1.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Podczas kwalifikacji wielu kierowców nie oszczędzało swoich maszyn i jechało pełnym tempem. Szczęśliwie kierowca Porsche 917KH należał do jednych z nich. Szanuję. Ogromnie szanuję.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Momentami bywało tłoczno. To lubimy.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Ciekawe czy RSR "Toblerone" jest również napędzany kremem nugatowym? Krążą słuchy, że ma wysoką ilość oktanów ;)

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Podążając dalej trafiłem na kolejną z "ofiar" podczas ścigania na Spa Classic. Podczas pierwszego, sobotniego wyścigu białe Ferrari 250 GT Berlinetta zaliczyła małą przygodę z jedną z barier. Nie wyglądało na nic poważnego, jedynie małe przetarcia. Psiknąć WD40 i będzie jak nowe.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Po sąsiedzku natomiast soczyście czerwone Dino 246 GTS w nieskazitelnej kondycji.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Garaże pełne roboty podczas kwalifikacji Classic Endurance Racing.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

O masz, Bburago w skali 1:1!

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Po zakończeniu każdej sesji podczas Spa Classic wszystkie pojazdy lądowały w tzw. Parc Fermé, ulokowanym w jednym w podziemnych parkingów na terenie padoku Spa-Francorchamps.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Niestety granatowe 911 RSR musiał powrócić na holu.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Ostatecznie dotarłem do wjazdu na teren padoku. Żółty Stratos grzecznie czekał.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Niesamowita prezencja. Te linie, lakier, felgi...

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Żegnając się tamtej soboty z torem Spa-Francorchamps po drodze odwiedziłem garaże Sixties Endurance. Ostatnie załogi kierowały się na start wieczornego wyścigu.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Jak wiadomo dzień bez deszczu na Spa to dzień stracony, co obwieszczały zbliżające się ciemne i gęste chmury. Sam zaś natomiast udałem się w kierunku wyjścia. Po drodze pod hotelem De L'Eau Rouge mieszczącym się tuż obok słynnej szykany natrafiłem na skąpanego w deszczu restomoda Porsche 911 o nazwie Le Mans Classic Clubsport. Projekt współpracy firmy Paul Stevens, specjalizującej się w 911'tkach oraz Peter Auto, czyli organizatora m.in. Spa Classic właśnie oraz rzeczonego Le Mans Classic.

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Na pożegnanie na parkingu jakże urocza niespodzianka. Prawdziwie unikalne Porsche 911. Pokłady patyny, miejscowa rdza i do tego różne klosze lamp przeciwmgielnych. Rewelacyjny. Zupełna odmiana od tych wypieszczonych i wybłyszczonych egzemplarzy jak chociażby 911 Le Mans Classic Clubsport sprzed kilku chwil. Ale czyż nie równie pasjonująca?

Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość
Pełna rozdzielczość

Tak też dobiega końca dzień drugi na Spa Classic. Głównym celem oczywiście było 917 w akcji i szczęśliwie został on z realizowany na 917%. Poza końcówką dnia pogoda niezwykle dopisywała co w sumie jest rzadkością w tej części Ardenów. Z lekkim smutkiem i jednoczesną radością w oczekiwaniu na dzień trzeci imprezy udałem się w kierunku noclegu. O tym co przyniósł ostatni dzień na torze Spa-Francorchamps zrelacjonuje już wkrótce.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (0)