Toyota #7 i Toyota #8. Tuż za nimi Rebellion #3, który utrzymywał 3. pozycję przez większość wyścigu.© fot. AP/Associated Press/East News

Wyniki 24h Le Mans 2019: to nie był spektakl jednego aktora

Mariusz Zmysłowski
16 czerwca 2019

Dobiegł końca tegoroczny, 24-godzinny, wyścig w Le Mans. Wbrew temu, co sądziło wiele osób, to wcale nie był spektakl w reżyserii Toyoty. Aktorzy drugoplanowi błyszczeli na froncie.

Klasa LMP1, której kariera w World Endurance Championship dobiega końca, od lat była klasą królewską. To starcia flagowych prototypów, które wszyscy śledzili z wypiekami na twarzy. Pozostałe kategorie były oczywiście ważne, ale nie tak istotne jak LMP1. Aż do dziś.

Nie chcę umniejszać sukcesowi Toyoty. Wbrew temu, co twierdzi wiele osób, to nie jest tak, że Japończycy przyjechali do Le Mans i sobie wygrali, bo nie mieli z kim się ścigać. Ich obecność tutaj to lata pracy inżynierów i kierowców. Tysiące godzin doświadczeń. Hybrydowe TS050 to bez wątpienia fantastyczne maszyny, które już sprawdziły się w boju - stawały w szranki z konkurentami jak równy z równym.

Obraz
© fot. Getty Images / Ker Robertson

Zwycięstwo Toyoty nie jest więc bułką z masłem. To nadal były 24 godziny, przez które kierowcy nie popełnili poważnego błędu, a samochody dowiozły ich do końca maratonu. Mały dramat zafundowała dopiero godzinę przed końcem maszyna #7, która przez awarię czujnika musiała oddać prowadzenie drugiej toyocie, a sama dojechała na drugiej lokacie w klasyfikacji generalnej.

Stanąć na podium to jednak tylko jedna strona medalu. Drugą kwestią jest spektakl, jaki kierowcy w swoich samochodach zapewnili widzom. A ten był absolutnie fenomenalny w reszcie stawki.

Bitwa w LMP2 między Signatechem Alpine Matmut #36 a G-Drive Racing #26 trwała przez większość wyścigu. Zespoły wprowadziły identyczną strategię i równolegle zabierały auta do boksów. Dopiero nad ranem awaria wyeliminowała na dłuższą chwilę bolid G-Drive z wyścigu. Powrót nastąpił zbyt późno, by możliwa była walka o podium.

Obraz
© fot. Getty Images / James Moy

Najlepsze na widzów czekało w jeszcze niższej kategorii - GTEPro. Tutaj od początku wyrównana walka trwała między Ferrari 488 GTE EVO (AF Corsa), Porsche 911 RSR (Porsche GT Team), Fordami GT (Ford Chip Ganassi), Corvette C7.R (Corvette Racing) oraz Astonami Martinami Vantage AMR (Aston Martin Racing).

Potyczka była bardzo wyrównana - stawka nie rozciągała się szybko. Dopiero incydenty wywołały trochę zamieszania. Po kolizji z Porsche #88 z GTEAm odpadła Corvette C7.R. Ze stawki wypadł także Aston Martin #95. Chwilę później incydent, który na kilka okrążeń zdjął z toru auto, miał także Vantage #97.

Liczba wyprzedzań, dynamicznych, pełnych emocji sytuacji w każdym kwadransie przewyższała to, co z reguły dostajemy w trakcie GP Formuły 1. Le Mans znowu przypomniało, dlaczego jest najważniejszym starciem w kalendarzu motosportowym każdego sezonu.

Mały sukces odniósł zespół Inter Europol Competition z Jakubem Śmiechowskim w składzie. Maszyna z polskimi flagami dojechała do końca 24-godzinnego giganta. Ligier polskiego teamu dojechał na 47. miejscu w klasyfikacji generalnej.

Szczegółowa relacja

Pełną relację z 24h Le Mans 2019 przeczytacie tutaj:

Podium klasyfikacji generalnej:

  1. Toyota Gazoo Racing - Toyota TS050 #8
  2. Toyota Gazoo Racing - Toyota TS050 #7
  3. SMP Racing - BR Engineering BR1-AER #11

Podium LMP1:

  1. Toyota Gazoo Racing - Toyota TS050 #8
  2. Toyota Gazoo Racing - Toyota TS050 #7
  3. SMP Racing - BR Engineering BR1-AER #11

Podium LMP2:

  1. Signatech Alpine Matmut - Alpine A470 - Gibson #36
  2. Jackie Chan DC Racing - Oreca 07 - Gibson #38
  3. TDS Racing - Oreca 07 - Gibson #28

Podium GTEPro:

  1. AF Corse - Ferrari 488 GTE EVO #51
  2. Porsche GT Team - Porsche 911 RSR #91
  3. Porsche GT Team - Porsche 911 RSR #93

Podium GTEAm:

  1. Keating Motorsports - Ford GT #85
  2. Team Project 1 - Porsche 911 RSR #86
  3. JMW Motorsport - Ferrari F488 GTE #84

Pełne wyniki znajdziecie na oficjalnej stronie organizatora.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (4)