Ola Källenius: nowy szef Mercedesa na erę aut elektrycznych i autonomicznych

Ola Källenius: nowy szef Mercedesa na erę aut elektrycznych i autonomicznych

Ola Kallenius (fot. Daimler)
Ola Kallenius (fot. Daimler)
Mateusz Żuchowski
22.05.2019 14:06, aktualizacja: 28.03.2023 10:57

Objęcie pozycji prezesa koncernu Daimler przez Olę Källeniusa nie jest kolejnym nudnym, korporacyjnym ruchem. To rewolucyjna decyzja, która wskazuje na jedno: motoryzacja zmienia się na naszych oczach i już wkrótce zupełnie inaczej będą także wyglądać jej czołowi gracze.

22 maja 2019 r. w historii koncernu Daimler, właściciela marek Mercedes-Benz, AMG, smart, Maybach, Freightliner (i kilkunastu innych), zapisuje się jako historyczny dzień. Po trzynastu latach władzę w tym jednym z najpotężniejszych producentów samochodów na świecie oddaje Dieter Zetsche. Przejmuje ją Ola Källenius.

Tym sposobem kończy się trwający aż trzy lata okres przygotowawczy, w którym nowy prezes był najpierw potajemnie, a potem oficjalnie wprowadzany do swojej roli. Przez kolejne lata będzie jeszcze trwał, jak to nazywa sam Daimler, "etap studzenia", podczas którego schodzący prezes będzie pełnił nadzorczą rolę.

Nowy prezes Daimlera ze swoim poprzednikiem, Dieterem Zetsche (fot. Daimler)
Nowy prezes Daimlera ze swoim poprzednikiem, Dieterem Zetsche (fot. Daimler)

Cichy księgowy, który zaskoczy świat

Tak długi i precyzyjnie poprowadzony proces przekazania władzy jest potrzebny, ponieważ Daimlera czeka prawdziwa rewolucja. Sam Ola Källenius jest rewolucją. To pierwszy raz w 92-letniej historii koncernu, gdy jego najważniejszą osobą zostaje osoba spoza Niemiec. 49-letni Szwed różni się od swojego poprzednika pod każdym możliwym względem. Zetsche był wygadanym, charakterystycznie wyglądającym inżynierem. Källenius z kolei to w skandynawskim stylu łagodny i cichy księgowy.

Nie oznacza to jednak, że jego okres panowania będzie nudny. Wręcz przeciwnie. Szwed wstępuje na swoją pozycję jako najmłodszy CEO w historii Daimlera. Ma konkretną misję: przekształcić tego wartego prawie trzysta miliardów euro, obrośniętego w ponad stuletnią historię giganta w rewolucyjny biznes gotowy na erę car-sharingu, danych przetrzymywanych w chmurze, autonomicznego prowadzenia i nowych źródeł napędu. Ma przesunąć ciężar tego wielkiego biznesu z montowania aut i sprzedawania ich w salonach na dostarczanie kompleksowych rozwiązań mobilności. Być może, gdy Källenius będzie odchodził ze swojej roli, pozostawi koncern bez ani jednego samochodu spalinowego w ofercie. Być może nie będzie już wtedy ani jednego salonu Mercedesa.

Ola Kallenius robi sobie selfie (fot. Ola Kallenius)
Ola Kallenius robi sobie selfie (fot. Ola Kallenius)

Wybór akurat (stosunkowo) młodego księgowego do wypełnienia tej misji to odważny, ale odpowiedni ruch. Przemysł motoryzacyjny przechodzi właśnie swoją największą przemianę w ponad stuletniej historii. Do tej pory chodziło w nim o rozwijanie mechanicznych rozwiązań, doświadczenie posiadania samochodu i ceny katalogowe.

W najbliższych latach wszystkie z tych wyzwań przestaną mieć znaczenie. Zastąpią je nowe: wypracowania elastycznego modelu wypożyczania i wymiany aut, integracji ich z tkanką miejską i ładowanie akumulatorów związane z napędem elektrycznym. A przede wszystkim – ponowne zainteresowanie motoryzacją młodych pokoleń.

To wszystko udaje się takim start-upom jak Tesla czy Uber, a bardzo źle wychodzi typowym koncernom motoryzacyjnym. Daimler ma swój własny program car-sharingowy już od 2008 roku i jest to nawet największe tego typu przedsięwzięcie na świecie. Tęgie głowy w Stuttgarcie nadal jednak myślą nad tym, jak zrobić z tego elementu ważną i dochodową część koncernu. Widać, że Niemcy się boją nowej konkurencji z Kalifornii, bo nie dalej jak parę miesięcy temu Mercedes zawiązał współpracę na polu usług mobilności ze swoim odwiecznym wrogiem, koncernem BMW i jego programem DriveNow.

Program mobilności Mercedesa posiada już ponad 2,5 miliona aut na świecie (fot. Daimler)
Program mobilności Mercedesa posiada już ponad 2,5 miliona aut na świecie (fot. Daimler)

Källenius będzie musiał więc wymyślić sposób, w jaki Daimler zacznie zarabiać na samochodach elektrycznych, które w przeciągu najbliższych lat mają stanowić znaczącą część jego biznesu. Ale nie tylko: w pierwszym kwartale 2019 roku koncern zanotował aż 37 proc. spadku w zyskach ze swojej podstawowej działalności, czyli sprzedaży samochodów. Jest to efekt wojny handlowej pomiędzy USA a Chinami. Spośród trzech najpopularniejszych modeli na rynku chińskim, które są budowane w Stanach Zjednoczonych, aż dwa do SUV-y Mercedesa: GLE i GLS.

Będzie musiał też zdecydować, co zrobić ze współpracą z będącym w coraz większych tarapatach aliansem Nissan-Renault. Ten spokojny księgowy będzie musiał być więc nie tylko ekspertem od nowych technologii, ale i charyzmatycznym liderem oraz zręcznym politykiem. Udowodnił już, że ma w sobie wszystkie z tych cech.

Fan aut elektrycznych z benzyną we krwi

Sztuczna inteligencja. To jest konik Källeniusa. W czasie rozmów z dziennikarzami płynnie przechodzi z kwestii makroekonomicznych i stop zysku na tematy uczenia maszynowego i sztucznych sieci neuronowych. Rozumie futurystyczne technologie i dobrze się z nimi czuje. Nie powinien więc dziwić fakt, że to on był odpowiedzialny za rozwój programu elektrycznych Mercedesów EQ i wprowadzenie do produkcji pierwszego z nich, modelu EQC. Nieprzypadkowo model ten miał premierę w jego rodzinnej Szwecji, gdzie znajduje się teraz specjalny oddział firmy zajmujący się elektromobilnością.

Pod jego rządami ta niemiecka marka ma stać się jednym ze światowych liderów produkcji aut elektrycznych. Już do roku 2022 Mercedes ma oferować ponad dziesięć różnych modeli bez rury wydechowej, a działalność całego koncernu ma stać się całkowicie neutralna dla środowiska do roku 2039. W tym czasie pojawią się także samochody autonomiczne oraz wyposażone w sztuczną inteligencję. Interfejs MBUX znajdujący się w najnowszych modelach marki jest pierwszym, bardzo udanym krokiem poczynionym w tym kierunku. To zapewne najlepsze rozwiązanie tego typu w całym przemyśle motoryzacyjnym i Källenius także miał swój udział w tym sukcesie.

Nowy prezes Mercedesa nie zapomni jednak o korzeniach firmy. Jeśli ktoś podejrzewa, że Källenius zna się tylko na nowych technologiach, powinien spojrzeć na ostatni punkt w jego CV. Tam znajdzie informację, że przez ostatnie sześć lat był on szefem AMG, sportowego ramienia firmy. Przez ten czas ten stosunkowo niewielki dział znany tylko zapaleńcom stał się nagle silną i znaną na całym świecie marką wspartą wielkimi sukcesami w Formule 1. Teraz firma ta już nie tylko tuninguje gotowe modele Mercedesa, ale i tworzy swoje własne superauta, jak AMG GT i GT 4-door Coupe.

AMG Project One to także zasługa Kalleniusa (fot. Daimler)
AMG Project One to także zasługa Kalleniusa (fot. Daimler)

Ostatecznie, Källenius jest znany nie tylko jako twórca pierwszego elektrycznego Mercedesa, ale i ostatniego AMG z tradycyjnym, wielkim silnikiem V12 – schodzącego modelu S 65 Final Edition. I ten fakt najlepiej pokazuje, jaką skuteczność ma on w tych rewolucyjnych, zmieniających się czasach.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)