Škoda Kamiq - spotkanie oko w oko

Škoda Kamiq - spotkanie oko w oko

Błażej Żuławski
1 marca 2019

O Kamiqu piszemy ostatnio tak często, że mogłoby się wydawać, że nie ma żadnych innych modeli na rynku, ale jako że byłem jednym z dwóch polskich dziennikarzy, którzy mieli szanse zobaczyć nowego crossovera Škody na żywo - postanowiłem dorzucić do dyskusji swoje trzy grosze.

Nie, nie wiem jeszcze, ile nowa Škoda Kamiq będzie kosztowała na naszym rynku - mogłem się jej jednak przyjrzeć podczas zamkniętej prezentacji dla wyselekcjonowanej grupy międzynarodowych dziennikarzy, który odwiedzili miejscowość Mladá Boleslav. Pomimo, że zabrano mi aparat, telefon, laptopa i inne urządzenia (zostawiono jedynie notatnik i długopis) po rozmowie z Oliverem Stefanim ( szefem designu marki) i Bernhardem Maierem (CEO) oraz krótkiej prezentacji mogłem wyciągnąć trzy istotne wnioski. Oto one.

Tłum, że dopchać się nie można. A przecież to nie Lamborghini. Dziwne...
Tłum, że dopchać się nie można. A przecież to nie Lamborghini. Dziwne...© Materiały Prasowe

Wniosek 1

Kamiq nie jest tak ładny jak Scala. Te dwa samochody łączą wnętrze oraz podobny wygląd tyłu, pozbawionego charakterystycznego znaczka Škody, który niektórzy spośród was nazywają "indiańskim pióropuszem" a inni "kurą", a który w rzeczywistości przedstawia uskrzydloną strzałę. Na marginesie - logo to ma koło 120 lat i marce ciężko byłoby z nim kompletnie zerwać, ale jak widać pojawiają się próby "wyciszenia go". Zamiast niego mamy napis "Škoda", który rozciąga się pomiędzy reflektorami, w sposób który przypomina oznaczenia modelowe samochodów... Volvo.

Jednak Kamiq ma od Scali zupełnie inne proporcje. Optycznie wydaje się krótszy, krępy a nawet "kusy", choć jest o 0,3 mm dłuższy od Rapida hatchbacka. Scala wydaje się bardziej elegancka i zgrabna. Przód ma elementy wspólne z innymi przedstawicielami rodziny SUV-ów Škody.

Rozdzielone przednie światła, w odróżnieniu od Karoqa i Kodiaqa, mają zamienioną kolejność reflektorów - pasek diod LED do jazdy dziennej jest na górze, a światła mijania i drogowe (też pełne LED-ów) na dole - to jednocześnie nadaje pasowi przedniemu agresywną prezencje, ale sprawia też, że samochód jest jakby przeładowany elementami, liniami, przetłoczeniami i inną biżuterią. Dzieje się tu więcej niż w przypadku Scali i nie wychodzi to Kamiqowi na dobre.

Oliver Stefani - szef stylistów Škody
Oliver Stefani - szef stylistów Škody© Materiały Prasowe

Ponad to Kamiq jest, zgodnie z filozofią designu Škody, inspirowanego kształtem kryształu - bardzo kanciasty i... zaskakująco niski (a w wersji Sportline będzie jeszcze o 20 mm niższy). Dziwnie wygląda Crossover, który właściwie ma bryłę i wysokość hatchbacka, jest kanciasty, ale ma bardzo okrągłe, podwyższające go relingi dachowe (bo to w końcu SUV ma być!) oraz jakby przeszczepione z Fabii klamki, które sprawiają, że obserwowany od przodu Kamiq wygląda jakby był smutny. Jak cocker spaniel z oklapniętymi uszami.

Oliver Stefani komentuje to w następujący sposób: "Chcieliśmy żeby klamki były wpuszczone w bryłę nadwozia, schowane pod głównym, biegnącym wzdłuż górnej krawędzi drzwi przetłoczeniem. Jednak okazało się, że nie tyle względy księgowe, ale inżynieryjne - czyli to, gdzie znajdują się mechanizmy otwierania szyby, gdzie głośniki, gdzie elementy stanowiące o konstrukcyjnej wytrzymałości drzwi, gdzie w razie wypadku mają ciąć strażacy, to czy kobieta z długimi paznokciami będzie je w stanie otworzyć itp. - wymusiły na nas klamkę wystającą, umieszczoną na określonej wysokości i o zdefiniowanej mechanice działania. Oczywiście jesteśmy zadowoleni z efektu".

Ten dziennikarz pyta dlaczego miejsce, w którym zderzak spotyka się z błotnikiem nie wypada idealnie w rogu przedniego światła...
Ten dziennikarz pyta dlaczego miejsce, w którym zderzak spotyka się z błotnikiem nie wypada idealnie w rogu przedniego światła...© Materiały Prasowe

Cóż, co innego ma powiedzieć człowiek, który dopiero rozpoczął odciskiwanie swojego piętna na tym, jak wyglądać będzie gama marki. On zadowolony być musi. Przynajmniej oficjalnie.

Wniosek 2

Škoda jest tą marką koncernu VAG, która zawsze zadba o to, byś miał odpowiednią przestrzeń we wnętrzu. A tej w Kamiqu jest niemało. Chociaż bagażnik będzie mniejszy niż w siostrzanym T-Crossie (o 55 l), wg. prezentacji, której dokonał Emil Nikolov, człowiek odpowiedzialny za rozwój produktu jakim są SUV-y Škody, w Kamiqu pasażerowie tylnej kanapy mają więcej miejsca na nogi i głowę niż w większym od niego Karoq'u.

Emil Nikolov prezentuje praktyczne apekty nowej Škody
Emil Nikolov prezentuje praktyczne apekty nowej Škody© Materiały Prasowe

Samochód ma też większy rozstaw kół i osi niż jego bracia (siostry?) z koncernu Volkswagena. Ten drugi jest tylko o 2,5 cm krótszy niż w większym i cięższym, wspomnianym powyżej Karoqu. To naprawdę dosyć znaczące osiągnięcie w dziedzinie tzw. "packaging", czyli optymalizacji przestrzeni we wnętrzu samochodu. Tak, Kamiq ma też wszystkie rozwiązania Simply Clever Škody - haki na zakupy, siatki bagażowe, latarkę, wysuwany elektrycznie hak, parasolkę w drzwiach i ochraniacze ich kantów, zapobiegające obiciu. Czyli dużo funkcji w małym opakowaniu.

Wniosek 3

Kamiq będzie dobrze się prowadził. I nie mówię tak tylko ze względu na to, że powiedział mi to Bernhard Maier, CEO marki, z którym przez przypadek usiadłem w samochodzie. Ja, by zobaczyć współdzielone ze Scalą, nowe wnętrze, a on by odpocząć chwilę od serii wywiadów na stojąco (Maier miał tego dnia straszny katar). "Osobiście doglądam każdego modelu i nie podpiszę go do produkcji, jeśli nie przejadę nim odpowiedniej liczby kilometrów. Po śniegu, lodzie a także w upale, na naszym torze testowym i po ulicach" - powiedział mi w człowiek, który zarządza najlepiej sprzedającą się marką samochodów w naszym regionie.

CEO Škoda - Bernhard Maier
CEO Škoda - Bernhard Maier© Materiały Prasowe

Prawda jest jednak taka, że niezależnie od jego deklaracji, z badań, które przytoczył w rozmowie ze mną CEO Škody wynika, że podobno ludzie nie kupują już aut tej marki ze względu na to, że są praktyczne i tańsze, tylko dlatego, że je po prostu lubią i... lubią je prowadzić.

Kamiq, rzeczywiście, gdy przyjdzie co do czego, niezależnie od silnika i tego, że nie będzie można go mieć z napędem na cztery koła, powinien prowadzić się lepiej od T-Crossa i Arony. Dlaczego? Ze względu na większy rozstaw osi i kół i na sporo niżej znajdujący się środek ciężkości. W obniżonej wersji Sportline z adaptacyjnym zawieszeniem w szczególności powinien dobrze sobie radzić tam, gdzie droga staje się kręta.

Choć Bernhard twierdzi, że Škodzie niepotrzebne są takie "ostre" nastawy całego układu jezdnego, jakie preferuje Ford, bo marka z Mladá Boleslav od sportowej ostrości reakcji woli filozofię pewnego uśrednionego, akceptowalnego standardu przeznaczonego "dla każdego", to już nie mogę się doczekać oficjalnych jazd testowych tym autem. Wtedy powiem wam, czy miałem rację co do tego jak jeździ.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (4)