Modele nie tylko dla samochodziarzy. Odwiedziłem Giełdę Modeli Samochodów w Warszawie

Modele nie tylko dla samochodziarzy. Odwiedziłem Giełdę Modeli Samochodów w Warszawie

Na Giełdzie Modeli Samochodów w Warszawie dominowały auta niemieckie
Na Giełdzie Modeli Samochodów w Warszawie dominowały auta niemieckie
Źródło zdjęć: © Fot. Jakub Tujaka
Jakub Tujaka
10.12.2018 11:36, aktualizacja: 28.03.2023 12:24

W grudniu oferta rozrywek związanych z motoryzacją ogranicza się do majsterkowania w garażu, albo przeglądania ogłoszeń w sieci. Jeśli obie opcje was nudzą, to znalazłem ciekawsze zajęcie – szperanie w kartonach pełnych modeli aut.

Już po przekroczeniu progu sali w nowym budynku Automobilklubu Polskiego w Warszawie przy ul. Powstańców Śląskich 127 zrozumiałem, że Giełda Modeli Samochodów to nie plac zabaw dla fanów zabawkowych "resoraków". Moja mała kolekcja obejmuje kilkanaście modeli w różnych skalach i zawiera m.in. Lancię Stratos, Ferrari F40 i kilka sztuk Porsche 911 w różnych wersjach, ale to na giełdzie dowiedziałem się, o co w tym tak naprawdę chodzi.

Obraz
© Fot. Jakub Tujaka

Tam ludzie z pietyzmem obchodzą się z każdym wystawianym i oglądanym modelem. Niezależnie, czy to błyszczący Mercedes W140, czy też plastikowy modelik przedwojennej ciężarówki. Z ciekawostek, o których nie miałem pojęcia, to podzielę się tym, że na giełdzie znalazł się człowiek, który szukał modeli zaprojektowanych w latach 60. ubiegłego wieku przez konkretnego człowieka pracującego w branży miniaturowej motoryzacji. Poszukiwacz opowiadał o tym, że każdego modelu powstało po kilka lub kilkanaście sztuk i każdy jest na wagę złota – oczywiście to pojęcie względne, bo na giełdzie wszystko ma swoją cenę. Smaczkiem jest też to, że można się targować.

Obraz
© Fot. Jakub Tujaka

Ciuchland dla facetów

Najciekawsze modele są wyeksponowane na niewielkich stoiskach, na których odbywają się rozmowy po polsku, rosyjsku, czesku, słowacku i niemiecku. Sprzedawcy przyjechali z zagranicy, bo wiedzą, że skoro u nich branża ta w ostatnich latach zyskała sporą popularność, to i w Polsce w końcu to nastąpi. Siłą napędową zdają się być modele samochodów, które były popularne na ulicach w okresie PRL. Było ich całe mnóstwo, ale podobnie jak na wystawach i targach samochodowych Maluchy i Żuki wyglądały bardzo marnie obok zabytkowych Porsche czy Bugatti.

Obraz
© Fot. Jakub Tujaka

Z mojej perspektywy najbardziej interesujące były modele niemieckich producentów aut z lat 80. i 90. XX. wieku. W Porsche 911 można było przebierać. Modele w każdej skali, wielu schematach malowania i w różnym stanie – nowe i używane. Najbardziej spodobały mi się dwie sztuki białego 911 RS 2.7 i dwa czerwone 911 z nadwoziami Speedster. Za chwilę napiszę, dlaczego nie zabrałem ich do domu.

Zaskakujące było to, że obok legendarnych sportowych, rajdowych i wyścigowych aut, na giełdzie można było znaleźć miniatury współczesnych samochodów. Cała oferta Skody nie cieszyła się wielkim zainteresowaniem, ale gdyby ktoś szukał elementów wystroju do biura w salonie sprzedaży czeskiej marki, to proszę bardzo.

Bogata oferta, nie tylko dla samochodziarzy

Co ciekawe taka giełda to gratka nie tylko dla ludzi lubiących auta. Znajomy projektant wnętrz szukał ozdób na półki biur, które projektuje, a pewien potentat miniaturowej kolei kupił kilkanaście przedwojennych ciężarówek do makiet stacji kolejowych. Oprócz aut szuka także ołowianych ludzików i zwierząt.

Obraz
© Fot. Jakub Tujaka

Inny kupujący ubrany w zielone bojówki i kurtkę moro nosił z dumą wojskowego Humvee w barwach NATO. Myślę, że idealnie ozdobi mu biurko, na którym obok stoi zdjęcie z misji wojskowej.

Prawie nikt tam nie szuka modeli do zabawy. Ceny niektórych aut sięgają nawet dwóch tysięcy złotych, ale muszę przyznać, że poziom odwzorowania detali wnętrza i ogólna jakość wykonania najdroższych eksponatów były imponujące.

Obraz
© Fot. Jakub Tujaka

Oprócz konkretnych modeli można było kupić całe kolekcje i serie. Nigdy nierozpakowane modeliki, które kilka lat temu można było kupić w supermarkecie za kilkanaście złotych za sztukę, dziś podrożały niemal dwukrotnie. Znacznie bardziej wzrosły ceny metalowych modeli z PRL-u. Kanciasta skorupa przypominająca poloneza lub ciężarówka, której karoserie widywałem kilka lat temu na złomowiskach, dziś drożeją w oczach. To działa tak samo jak w przypadków samochodów w skali 1:1. Chodzi o sentyment.

Podsumowując

Bezpłatny wstęp, możliwość spotkania ciekawych ludzi i ogromny wybór modeli to argumenty przemawiające za tym, że odwiedzę każdą kolejną Ogólnopolską Giełdę Modeli Samochodów im. Sławoja Gwiazdowskiego. Dodam jedynie, że relatywnie mało było modeli samochodów japońskich, a terenówki występują w znikomych ilościach. Wracając do wyszukanych przeze mnie dwóch odmian 911, następnym razem je kupię - pójdę na giełdę bez żony.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/27]
Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)