Poradniki i mechanikaAdBlue: jak z tym żyć? Niebawem czeka to wszystkie diesle

AdBlue: jak z tym żyć? Niebawem czeka to wszystkie diesle

Coraz częstszy, a za kilka lat stanie się to powszechny widok na stacjach paliw. Wiele diesli ma już system SCR, który potrzebuje AdBlue.
Coraz częstszy, a za kilka lat stanie się to powszechny widok na stacjach paliw. Wiele diesli ma już system SCR, który potrzebuje AdBlue.
Źródło zdjęć: © fot. Marcin Łobodziński
Marcin Łobodziński
28.09.2018 09:57, aktualizacja: 30.03.2023 11:00

Wraz z wprowadzeniem w 2014 r. normy Euro 6, auta z dieslami zaczęto wyposażać w system redukcji tlenków azotu za pomocą AdBlue, a od 2018 r. norma zaostrzyła się jeszcze bardziej. W ciągu najbliższych lat każdy diesel będzie wyposażony w ten układ. Warto poznać elementarną wiedzę na jego temat. A nie mam dobrych wiadomości.

Co to jest SCR i AdBlue?

  • SCR – układ selektywnej redukcji katalitycznej – ma na celu zmniejszenie ilości szkodliwych tlenków azotu w spalinach wydalanych przez silnik Diesla. Do tego celu wykorzystuje płyn o nazwie handlowej AdBlue.
  • AdBlue – wodny roztwór mocznika, który w postaci granulek jest wykorzystywany w rolnictwie jako nawóz. W postaci płynnej, wykorzystywanej w autach, składa się on z 32,5 proc. mocznika i 67,5 proc. wody zdemineralizowanej.

Więcej na ten temat w poniższym klipie wideo, ale pamiętajcie, że jest to materiał promocyjny jednej z firm:

Co to jest AdBlue i do czego służy

Co kierowca powinien wiedzieć o AdBlue?

Poniżej znajdziecie kilka porad praktycznych na temat eksploatacji samochodu z systemem SCR i potencjalnych zagrożeń, jakie czekają użytkowników takich samochodów.

Tankowanie AdBlue

Najważniejsze jest to, że od czasu do czasu trzeba go wlewać do specjalnego zbiornika. Wierzcie mi lub nie, ale uzupełniałem ten płyn trzy razy w czasie różnych testów i dwukrotnie zostałem zapytany przez inne osoby o to, co wlewam do zbiornika.

Co więcej, jeden z pracowników stacji paliw nie wiedział o czym mówię, gdy powiedziałem, że płacę tylko za mocznik. To tylko potwierdza, że AdBlue jest dla wielu jeszcze tajemniczą substancją.

Najlepiej, gdy samochód ma wlew AdBlue przy wlewie paliwa. Można wówczas korzystać z dystrybutora.
Najlepiej, gdy samochód ma wlew AdBlue przy wlewie paliwa. Można wówczas korzystać z dystrybutora.© fot. Marcin Łobodziński

Wlew AdBlue jest często umieszczony pod klapką, obok wlewu paliwa, a jego nakrętka ma kolor niebieski. W niektórych modelach jest umieszczony w bagażniku, pod wykładziną obok koła zapasowego lub w komorze silnika.

W praktyce każda stacja ma w ofercie AdBlue – w dystrybutorze lub w pojemnikach. Pełny zbiornik wystarcza na kilka lub kilkananaście tysięcy kilometrów, a cena litra AdBlue to około 1,80-2,00 zł, a do auta osobowego zwykle wlewa się ok. 10-20 litrów.

Zatem koszt tankowania jednorazowego to około 20-40 zł, przy czym powyższa cena dotyczy płynu z dystrybutora. W opakowaniach jest znacznie droższy.

Ile AdBlue zużywa samochód?

Podobnie jak z zużyciem paliwa, również i tu bywa różnie i zależy to od sposobu jazdy. Z reguły przyjmuje się jednak, że przeciętne zużycie AdBlue to około 3-5 proc. zużycia oleju napędowego. Oznacza to mniej więcej tyle, że przy spalaniu 7 l/100 km, zużycie AdBlue wyniesie około 0,2-0,35 l/100 km.

Przyjmując tę maksymalną wartość, okazuje się, że auto bez AdBlue spalające 7 l/100 km będzie kosztowało użytkownika 35,35 zł/100 km, natomiast z AdBlue 36,05 zł. Przy cenie oleju napędowego 5,05 zł/l i AdBlue 2,00 zł/l. Różnica jest zatem symboliczna i więcej w tym przypadku zależy od ceny samego paliwa niż tego, czy auto jest wyposażone w SCR czy nie.

A co jeśli zabraknie AdBlue?

Tu może być kłopot, dlatego producenci wyposażyli samochody w stosowne wskaźniki i sygnały ostrzegawcze. Może się bowiem zdarzyć, że przy zbyt niskiej ilości AdBlue w zbiorniku, silnik nie zostanie uruchomiony, pomimo iż paliwa jest wystarczająco dużo.

Poniżej przykładowe wskazania komputera pokładowego samochodu marki Škoda.

Ekran komputera pokładowego skody ostrzega przed zbyt niskim poziomem AdBlue i możliwością nieuruchomienia silnika.
Ekran komputera pokładowego skody ostrzega przed zbyt niskim poziomem AdBlue i możliwością nieuruchomienia silnika.© fot. mat. prasowe/Škoda

Gdy poziom AdBlue jest już niski (w każdej chwili można sprawdzić orientacyjny zasięg) pojawia się komunikat ostrzegający o tym, że poniżej zasięgu 1000 km nie uruchomimy silnika. Gdy rzeczywiście zasięg spadnie poniżej tej wartości podczas jazdy, nie pozostaje nic innego, jak szukać stacji paliw i silnik wyłączyć dopiero wtedy, gdy upewnicie się, że nalejecie AdBlue.

Na co narażony jest użytkownik auta z systemem SCR?

Przede wszystkim na awarie, ponieważ cały system jest dość skomplikowany i składa się z wielu elementów, takich jak katalizator SCR, pompa, czujniki azotu, jednostka sterująca, czujnik temperatury spalin czy wtryskiwacz AdBlue. Każdy z tych elementów może się zepsuć lub najzwyczajniej zużyć. Każdy kosztuje średnio od kilkuset do nawet 2 tys zł.

Poza ryzykiem awarii, użytkownik jest narażony na to, że któregoś razu zabraknie AdBlue i nie włączy silnika.
Poza ryzykiem awarii, użytkownik jest narażony na to, że któregoś razu zabraknie AdBlue i nie włączy silnika.© fot. Marcin Łobodziński

Ogólnie należy się spodziewać wyższych długoterminowych kosztów eksploatacji, bo sama niska cena płynu to tylko jedna jasna strona tematu. Ciemną są wspomniane awarie, które prędzej czy później dopadną użytkowników aut osobowych (zapytajcie kierowców ciężarówek, którzy znają temat od lat). Są nią także sytuacje, gdy auto zostanie na siarczystym mrozie.

Płyn AdBlue nie jest odporny na niskie temperatury – przy -11,5 st. Celsjusza zamarza. Dlatego zbiornik jest wyposażony w grzałkę, ale działa ona wyłącznie w czasie pracy silnika.

Niestety to kolejny element, który może się popsuć, a zamarznięte AdBlue nie pozwoli uruchomić silnika. Płyn nie jest też odporny na wysokie temperatury (powyżej 30 st. C), po których osiągnięciu może ulec rozkładowi, co sprawia, że nie spełnia swojej funkcji.

W przypadku zamarznięcia AdBlue może dojść do awarii któregoś z elementów. Zatkaniu może ulec wtryskiwacz lub długie przewody, a pompa ulec uszkodzeniu. Rada jest taka, by auto zimą parkować w garażu.

Ostatnia rzecz to sam płyn, który może narobić szkód poza autem. Należy go nalewać ostrożnie, ponieważ ma bardzo negatywny wpływ na elementy metalowe i może doprowadzić do korozji. Nieprzypadkowo pompy w układach AdBlue wykonuje się z tworzyw sztucznych, a nie metali. Co więcej, gdy płyn zostanie rozlany na tapicerkę, będzie śmierdziało.

Ostatnia uwaga – jeżeli przez pomyłkę nalejecie AdBlue do zbiornika paliwa lub olej napędowy do zbiornika AdBlue, konieczne będzie wezwanie serwisu.

Czy AdBlue to zło?

Nie bójmy się nazywać rzeczy po imieniu – tak, to złe rozwiązanie z punktu widzenia konsumenta. System SCR w dieslu ma niemal wyłącznie wady – poza teoretycznie mniejszym spalaniem.

Trzeba o układ dbać (regularne serwisować), a także dbać o sam płyn (nie może być starszy niż rok, nie może się wylać, zamarznąć ani się przegrzać). W niektórych autach trzeba go uzupełniać w serwisie, gdzie słono się za to zapłaci.

Ogólnie SCR pogarsza funkcjonalność auta – potencjalne awarie i parkowanie w garażu zimą – więc jest kolejnym, nowym rozwiązaniem, które może tylko zniechęcić do silników Diesla.

Oczywiście wszystko zależy od punktu widzenia, więc jeżeli rzeczywiście SCR ma jakikolwiek wpływ na emisję szkodliwych substancji do atmosfery, to można przyjąć, że jest dobry. Wam pozostaje jedna kwestia do rozstrzygnięcia: czy chcecie mieć dobry samochód dla środowiska czy dla siebie.

Czy AdBlue przeleje czarę goryczy?

Całkiem prawdopodobne, choć trzeba poczekać jeszcze na większe rozpowszechnienie systemu SCR – wciąż w niektórych modelach go nie ma – oraz na większe przebiegi klientów. Prawda jest taka, że każde kolejne rozwiązanie: wtrysk common rail, koło dwumasowe, elektronicznie sterowana turbosprężarka, filtr DPF itp., powodują coraz większą niechęć do Diesli, które stają się coraz droższe w eksploatacji.

System SCR, z punktu widzenia przeciętnego konsumenta do niczego nie potrzebny, a może czarę goryczy o nazwie "silnik Diesla" przelać. Za kilka lat te auta zaczną mocno tracić na wartości, więc zakup nowego samochodu z silnikiem wysokoprężnym stanie się nieopłacalny. Już dla wielu nie jest, nawet dla firm, które coraz chętniej zmieniają floty aut osobowych na benzynowe.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (76)