Dziś wydaj kilka setek, a w przyszłości dobrze zarobisz. Polskie motorowery będą drożeć

Dziś wydaj kilka setek, a w przyszłości dobrze zarobisz. Polskie motorowery będą drożeć

Dziś wydaj kilka setek, a w przyszłości dobrze zarobisz. Polskie motorowery będą drożeć
Źródło zdjęć: © Fot. Jakub Tujaka
Jakub Tujaka
03.08.2018 11:04, aktualizacja: 01.10.2022 17:08

Dwa lub nawet trzy tysiące złotych za ładną motorynkę z dokumentacją to dziś normalna sprawa. Jednak jeszcze przed nią pokolenie młodych ludzi marzyło o Żaku, Rysiu i Komarze. Wyprodukowano ich sporo, ale o kompletny i oryginalny sprzęt wcale nie jest łatwo.

Żak i Ryś to dość rzadkie modele, dlatego skupię się na Komarze. Prosta konstrukcja tego pojazdu nie wymagała wielkich nakładów produkcyjnych, a i cena była w miarę przystępna. Znajdą się tacy, którzy nazwą ten sprzęt prymitywnym, bo w czasie jego projektowania za wzór brano zachodnie konstrukcje, które przez kilka dekad zdążyły się rozwinąć, w odróżnieniu od Komara.

Skąd wzrost cen Komarów?

Po pierwsze sentyment. Pokolenie doskonale pamiętające czasy, kiedy szczytem marzeń był simson, musiało zadowolić się Komarem, więc był to dla wielu osób pierwszy pojazd silnikowy, który mogli prowadzić samodzielnie. Teraz ludzie ci mają sporą siłę nabywczą i chętnie wracają pamięcią do czasów przeszłości, a taki Komar budzi wyłącznie pozytywne emocje. Pamięć wybiórczo zachowuje wspomnienie o jeżdżeniu w sadzie dziadka, gdzie pachniały papierówki, a tak naprawdę każda przejażdżka okupiona była wielogodzinnym "kombinowaniem" paliwa, oleju do mieszanki, dobrej świecy i poradzenia sobie z odpaleniem kapryśnego sprzętu. Jeden człowiek na wsi potrafił dobrze ustawić gaźnik, a z garażu nie wyrzucało się starych świec, bo każda mogła być lepsza od tej, która właśnie się zepsuła.

Po drugie pobudzanie rynku. Dziś Komary występują na targach motoryzacyjnych, starych zdjęciach w sieci i w programach o PRL-u. Co ciekawe, w sieci sporą popularność zdobywają ludzie, którzy nagrywają filmy o dłubaniu, modyfikowaniu, podróżach i różnych rzeczach związanych z pojazdami wyprodukowanymi w Polsce. Za przykład posłuży mi kanał na YouToubie, na którym można znaleźć sporo przydatnych informacji:

Jak zepsuć motorynkę w 15 sekund...

Zdarza się też, że ktoś znajdzie taki pojazd w szopie, stodole lub garażu, odda do renowacji i pochwali się znajomym. Każdy, kto zostanie potraktowany jednym z wcześniej wymienionych bodźców, zaczyna poszukiwania w serwisach ogłoszeniowych. Tam znajdziemy oferty, które można podzielić na dwie grupy: niekompletne szroty bez dokumentów i wyremontowane (mniej lub bardziej profesjonalnie) pojazdy, w cenach wykraczających poza zdrowy rozsądek. Polacy mają tendencję do kombinacji, więc kupują te tańsze pojazdy, żeby przekonać się o tym, jak kłopotliwy jest remont nawet prymitywnego Komara.

Część z nich wraca na drogi, ale większość remontów kończy się na rozebraniu pojazdu. Spędza on miesiące lub lata w kartonach w rogu garażu, a później (np. w rozliczeniu) trafia do kogoś innego. Po drodze gubią się części i wszystko jeszcze bardziej się komplikuje.

Dlatego warto kupić sprzęt już wyremontowany i zaoszczędzić sobie szukania części, wożenia pojazdu po warsztatach – czyli czasu, nerwów i pieniędzy.

Trzeci aspekt wzrostu cen bierze się stąd, że dziś na rynku dostępne są "plastikowe" pojazdy pochodzące z dalekiego wschodu, z którymi nikt nie jest sentymentalnie związany. Komary mają swój urok, bo są metalowe.

Obraz
© Fot. Jakub Tujaka

Ile to kosztuje?

Komar, Ogar, Kadet czy inne tego rodzaju pojazdy zaczynają drożeć. Kiedyś za kwotę od 200 do 600 zł można było kupić kompletny pojazd w dobrym stanie. Dziś, żeby stać się właścicielem Komara do remontu, trzeba przygotować minimum 1000 zł – jeśli mówimy o sprzęcie bez dokumentacji.

Remont wykonany przez profesjonalistów będzie kosztował blisko 3 tys. zł, a samodzielne składanie pozwoli zaoszczędzić na kosztach robocizny, ale wydłuży czas i narazi na zszarganie nerwów.

Sprzęt po remoncie będzie warty około 2-2,5 tys. zł, a żeby wyciągnąć więcej, trzeba go zarejestrować. Jeśli robimy to z pojazdem nieposiadającym dokumentów, który ma więcej niż 40 lat, to wchodzi w grę jedynie rejestracja "na zabytek", a to wydatek około tysiąca zł.

Pocieszające jest to, że transport tych motorowerów nie jest kłopotliwy. Bez rozkręcania mieszczą się w kombi.

Jak na tym zarobić?

Sposób jest jeden. Kupić tanio w dobrym stanie i z dokumentami, a później samodzielnie wyremontować. Zadbać o mechanikę, bo karoseria nosząca ślady użytkowania to może być zaleta. Ważne jest to, żeby sprzęt był kompletny.

Mój plan

Niedawno pewien znajomy na Facebooku ogłosił, że ma do sprzedania Komara. Po negocjacji ceny zabrałem pojazd do siebie i po oględzinach okazało się, że wszystko jest zgodne z opisem. Sprzęt jest kompletny, ale ma kilka mankamentów. Do przejrzenia jest silnik. Jeśli okaże się zniszczony, może trafi do niego napęd elektryczny?

Obraz
© Fot. Jakub Tujaka
Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)