Od 1 lipca mieliśmy mieć naklejki dla elektryków. Nikt nie wie, kiedy i gdzie będą

Od 1 lipca mieliśmy mieć naklejki dla elektryków. Nikt nie wie, kiedy i gdzie będą

Oznaczenia producentów to jedyne, co póki co wyróżnia elektryki na drogach.
Oznaczenia producentów to jedyne, co póki co wyróżnia elektryki na drogach.
Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński
Michał Zieliński
02.07.2018 11:31, aktualizacja: 14.10.2022 14:46

Darmowe parkowanie, jazda po buspasach i bezpłatny wjazd do stref czystego transportu. Właściciele aut elektrycznych, wodorowych czy z LNG i CNG mieli bez stresu od 1 lipca korzystać z danych im przywilejów. Mieli, bo naklejek dla nich ciągle nie ma.

Od rana wykonuję telefon za telefonem szukając kogoś, kto powie mi, gdzie mogę dostać naklejkę na samochód elektryczny. Ustawa o elektromobilności, której możemy podziękować za te nalepki mówi, że wydaje je "wójt, burmistrz albo prezydent miasta właściwy ze względu na miejsce zamieszkania albo siedziby właściciela pojazdu". W każdym urzędzie jednak słyszę, że oni tematu nie znają lub się nim nie zajmują.

Całe szczęście w Warszawie działa numer ogólny, gdzie można dostać odpowiedź na każde pytanie dotyczące życia w stolicy. Jak dowiaduję się po 20 minutach po zadzwonieniu na niego, jest to prawie każde pytanie. Dyspozytorka co prawda wie o istnieniu tych naklejek i wie też, że miały być wydawane od 1 lipca 2018 roku, lecz nie ma informacji, gdzie mógłbym ją dostać. Obiecuje sprawdzić temat i odezwać się do mnie. W chwili publikacji tego tekstu nie dostałem żadnej wiadomości.

Po lewej naklejka dla pojazdów o napędzie wodorowym. Po prawej dla elektryków. Póki co na drogach ich nie zobaczycie.
Po lewej naklejka dla pojazdów o napędzie wodorowym. Po prawej dla elektryków. Póki co na drogach ich nie zobaczycie.© Fot. Materiały prasowe

Najlepiej dowiedzieć się u źródła i tam kieruję swoje kroki. Za przygotowanie ustawy o elektromobilności odpowiadają dwa ministerstwa – energii i infrastruktury. Do obu zwróciłem się więc z prośbą o udzielenie informacji o naklejkach. W ministerstwie energii usłyszałem, że tym tematem zajmuje się ministerstwo infrastruktury. Tam z kolei usłyszałem, że tematu nie znają. Jednak w obu placówkach osoby, z którymi rozmawiałem zadeklarowały się, że zgłębią temat i pomogą ustalić, co z tymi naklejkami.

Być może temat można by pominąć, ale sprawa się komplikuje, gdy zaczniemy czytać ostatnią wersję ustawy Prawo o ruchu drogowym. A tam jest napisane, że tych naklejek powinno się używać.

Art. 148b. 1. Od dnia 1 lipca 2018 r. do dnia 31 grudnia 2019 r. pojazdy elektryczne i pojazdy napędzane wodorem oznacza się nalepką wskazującą na rodzaj paliwa wykorzystywanego do ich napędu umieszczaną na przedniej szybie pojazdu według wzoru określonego w przepisach wydanych na podstawie art. 76 ust. 1 pkt 1.

Co w sytuacji, gdy samochód bez naklejki będzie chciał korzystać z przysługujących mu przywilejów? Czysto teoretycznie policjant ma podstawę do wystawienia mandatu, a organ odpowiedzialny za pobieranie opłat za parkowanie może domagać się jej. Nie wiadomo także czy ten zapis oznacza, że wszyscy właściciele samochodów elektrycznych powinni je oznaczać. W taryfikatorze z kolei nie ma mandatów za brak naklejki – ten był ostatnio aktualizowany w 2017 roku.

Już wcześniej zauważałem, że bez naklejek na drogach robi się mętlik. Kierowcy parkujący samochodami elektrycznymi w mieście muszą pisać odwołania. Policjanci muszą zgadywać, czy auto na buspasie jedzie na prąd. Od 1 lipca to wszystko miało być rozwiązane. Miało być prosto. Tymczasem jesteśmy w większym bałaganie niż wcześniej. Naklejki miały być, ale ich nie ma. Nikt nie wie, gdzie można je dostać, ani ile kosztują.

Jedynym strzępkiem informacji, na który udało mi się trafić, jest artykuł na portalu Elektrowoz.pl. Według źródeł autora, naklejki fizycznie mają pojawić się pod koniec wakacji, nie ma jednak rozporządzeń, które tłumaczyłyby ich wydawanie. Nie jest znany także koszt, jakim będzie obciążony kierowca.

Ten harmider nie napawa optymizmem, gdy myślimy o obietnica obecnego premiera. W 2025 roku po polskich drogach ma jeździć milion samochodów elektrycznych, w kraju ma powstawać również milion takich aut rocznie. Jak to ma się udać, skoro na czas nie ma nawet prostych naklejek? A miało być tak pięknie.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (18)