Myślisz, że przygotowałeś swój samochód na wiosnę? Super! W takim razie najwyższy czas wziąć się do roboty!

Myślisz, że przygotowałeś swój samochód na wiosnę? Super! W takim razie najwyższy czas wziąć się do roboty!

Tomasz Bodył
30 marca 2018

Po zimie często samochody nie są w najlepszym stanie - przynajmniej wizualnym. Jeśli chcecie dobrze przygotować swoje auto do wiosny, zapewne najpierw sprawdzacie w Internecie, od czego zacząć. Znajdziecie tam mnóstwo cennych porad, ale okazuje się, że to tylko czubek góry lodowej. Podpowiemy Wam, jakich jeszcze zabiegów potrzebuje samochód, żeby również poczuł wiosnę!

Zima zła

Jeśli wpiszecie w wyszukiwarce hasło: "co zrobić z samochodem po zimie", dostaniecie miliony takich samych porad: dokładne mycie samochodu, wymiana opon, kontrola hamulców itp. Te zabiegi są oczywiście konieczne, ale, tak naprawdę, jest to elementarny zestaw czynności, oznaczający początek prawdziwej pielęgnacji samochodu, a nie jej koniec.

Dobrze, że w ogóle myślicie o tym, żeby zadbać o samochód, co wcale nie jest takie oczywiste. Jeżeli na poważnie zabierasz się za pielęgnację to dobrze, bo Twój samochód będzie na pewno wyglądał lepiej niż po zwykłym myciu i czyszczeniu – mówi Michał Zaborowski - właściciel Rudy’s Detaling i Gtechniq Polska. I przestrzega: - Pamiętaj tylko, że droga na skróty może okazać się wyboista, przez co stracisz więcej czasu i pieniędzy. Chcąc zrobić coś tanio i dobrze nastaw się, że będziesz musiał kupić i zrobić dwie rzeczy tanie, a następnie jedną dobrą.

Obraz
© Fot. Szymon Dudka

Co tak naprawdę zimą jest najbardziej szkodliwe dla naszego samochodu?

  • Przede wszystkim rzadka pielęgnacja lub nawet zupełny jej brak – uważa Michał Zabrowski - Zostawianie na lakierze filmu z brudu, piasku i soli powoduje ich zwiększone oddziaływanie na lakier, felgi i tworzywa sztuczne. Jeżeli mamy dużo zaschniętego piasku i soli na lakierze wzrasta ryzyko porysowania go podczas mycia.

Spa dla auta

Dlatego po zimie warto poddać samochód tzw. auto - detailingowi (zwanego też samochodowym SPA). To jeszcze stosunkowo mało znany w Polsce zabieg, polegający na całościowym czyszczeniu, renowacji oraz konserwacji samochodu lub jego elementów. Poddajemy mu zarówno karoserię jak i wnętrze, po to, żeby przedłużyć żywotność pojazdu, a także podnieść jego walory użytkowe i estetyczne.

Jeśli chodzi o wnętrze, to koncentrujemy się na tapicerce, podsufitce, kokpicie, wszelkich elementach plastikowych i metalowych. Pamiętajmy, żeby zająć się nie tylko kabiną samochodu, ale również bagażnikiem. Z kolei jeśli chodzi o to, co na zewnątrz samochodu, to pierwszym etapem będzie usunięcie wszelkich obcych cząsteczek (brudu) z powłoki pojazdu przy użyciu środków chemicznych (np. glinki samochodowej).

Obraz
© Fot. Szymon Dudka

Kolejnym etapem jest polerowanie (ręczne lub maszynowe), za pomocą którego pozbędziemy się rys z warstwy klaru (najbardziej zewnętrzna, bezbarwna warstwa powłoki samochodu), utlenień, wżerów pochodzenia organicznego (odchody ptasie, żywice) i innych niedoskonałości lakieru. Na koniec zaś zajmujemy się konserwacją lakieru, a więc nałożeniem wosku (lub innych powłok ochronnych), co będzie chroniło auto przed negatywnym wpływem czynników zewnętrznych, a także zapobiegało przywieraniu brudu i wszystkiego, czego na karoserii mieć nie chcemy.

Glinkować tak, ale nie tylko

Glinkowanie, choć dla wielu może być to termin nowy, jest nieodłączną częścią tego procesu. Przypomina nieco polerowanie, ale w przeciwieństwie do niego nie usuwa rys, ale też nie zmniejsza (nie ściera) powłoki lakierniczej. Za pomocą tego zabiegu usuwamy z lakieru wszystko, czego na pierwszy rzut oka nie widać, a co jest łatwo wyczuwalne za pomocą dotyku (kiedy np. przejdziemy dłonią po lakierze). Chropowata powierzchnia, którą wyczujemy w ten sposób to sól, piach, pył hamulcowy, sadza i wszelkiego rodzaju brud drogowy i inne zanieczyszczenia (np. resztki starych powłok woskowych).

Najprościej rzecz ujmując glinkowanie polega na pocieraniu karoserii nawilżonymi kawałkami glinki lakierniczej. Robimy to tak długo, aż lakier będzie gładki i śliski – aż pocierając glinką nie wyczujemy żadnych oporów. Zabieg ten będzie najbardziej skuteczny w połączeniu z innymi czynnościami pielęgnacyjnymi.

Obraz
© Fot. Błażej Żuławski
  • Nie zalecam glinkowania jako metody tylko na oczyszczenie lakieru- radzi Michał Zaborowski - jako etap przed zabiegiem polerowania już tak. Podczas glinkowania usuwamy zanieczyszczenia z lakieru, ale w warunkach domowych istnieje ryzyko jego zarysowania. Dlatego po glinkowaniu należy odświeżyć lakier pastą polerującą i na koniec zabezpieczyć woskiem, sealantem (wosk syntetyczny) lub inną powłoką ochronną.

Różne powłoki, różne zabezpieczenia

Wiosna to bardzo dobry czas, żeby pomyśleć o karoserii na dłużej. Najprostszym sposobem jest oczywiście wosk, ale na rynku jest więcej, bardziej zaawansowanych, choć nie tak znanych, środków ochronnych do lakieru. Powodów, dla których warto się nimi zainteresować jest kilka: po pierwsze pamiętajmy, że lakiery samochodowe od 2006 roku, na skutek proekologicznych rozwiązań prawnych, są dużo bardziej miękkie, niż te, stosowane wcześniej. Oznacza to ogólne niższą ich trwałość, a także większą podatność na powstawania rys i odprysków.

Na rynku obecnie dominują trzy rozwiązania: powłoka kwarcowa, ceramiczna i hybrydowa, które są trwalsze niż wosk. Po drugie zapewniają lepszą ochronę, nie tylko przed zabrudzeniami ale również np. przed promieniami UV. Poza tym najczęściej mają właściwości hydrofobowe, co oznacza, że woda w tym także błoto, łatwiej po nich spływa.

Obraz
© Fot. Materiały Prasowe Gtechniq

Dodatkowo zmniejszają osadzanie się brudu i innych zanieczyszczeń. Poprzez swoją twardość powłoki takie, chronią lakier przed drobnymi odpryskami i porysowaniem. Na koniec coś, co również bywa bardzo ważne: samochód pokryty taką warstwą o niebo lepiej wygląda niż takie, które jej nie mają, nawet jeśli pokryte są woskiem.

Najprostsza i najtańsza, ale też najmniej trwała jest powłoka kwarcowa. Zapewnia ona ochronę do około 3 lat, występuje w postaci łatwych do kupienia i nałożenia kosmetyków samochodowych. Kosztuje około 200 zł i możemy spróbować nałożyć ją samemu. Inaczej jest z powłoką ceramiczną, której aplikację na lakier samochodowy lepiej powierzyć specjalistycznym zakładom auto-detailingu. Zapłacimy za nią o wiele więcej - średnio ok. 2-3 tys. złotych - ale taki wydatek zapewni nam ochronę lakieru nawet do 5 lat.

Krwawiące felgi i…mandaty

Na koniec zostawiliśmy dwie ciekawostki, o których rzadko się mówi, a warto o nich pamiętać. Po pierwsze felgi. Zwykłe stalowe, ale przede wszystkim aluminiowe, jak wiadomo znacznie bardziej kosztowne, ale też sprawiające, że samochód wygląda o niebo lepiej. To one podczas zimy są bez przerwy zanurzone w błocie pośniegowym i zimowej brei złożonej ze wszystkiego co szkodliwe, czyli z piachu i soli.

Obraz
© Fot. Youtube Gtechniq Polska

Do ich czyszczenia coraz większa liczba producentów oferuje uniwersalne „krwawiące” preparaty. Skąd na makabryczna nazwa? Otóż ich cechą charakterystyczną jest to, że w momencie, kiedy ich używamy, pod wpływem kontaktu z opiłkami metalu, znajdujących się na felgach, płyn zmienia kolor na czerwony. Wygląda to właśnie jak „krwawienie”. Poza tym dość nieoczekiwanym efektem, środki te są dość skuteczne i bezpieczne, ale też stosunkowo drogie (kilkadziesiąt złotych za opakowanie).

Przygotowując samochód na wiosnę i pielęgnując go po zimie, pamiętajmy o tym, że w Polsce mycie auta we własnym zakresie podlega znacznym ograniczeniom prawnym. Można to robić tylko w miejscach do tego wyznaczonych, czyli w myjniach samochodowych. Myjąc samochód pod blokiem, ale również na własnej posesji, musimy liczyć się z tym, że zapłacimy mandat.

Obraz
© Fot. Błażej Żuławski

Ustawodawca chroni w ten sposób środowisko, przy czym nie rozróżnia preparatów dla niego przyjaznych bądź szkodliwych, a także miejsca, w którym dokonujemy czynności mycia, np. w miejscu publicznym czy własnym podwórku. Między innymi dlatego warto zastanowić się, czy lepiej zrobić to samemu, czy lepiej powierzyć to specjalistycznej firmie.

  • Świadomość wzrasta, z roku na rok powstaje coraz więcej firm specjalizujących się w car detailingu – mówi Michał Zaborowski, właściciel Rudy’s Detaling i Gtechniq Polska. - Tego rodzaju usługi mają większy zakres niż mycie i czyszczenie, do tego efekt utrzymuje się od 6 miesięcy do kilku lat. Obserwuję większy ruch z roku na rok, nie tylko klientów, którzy do mnie wracają, ale także nowych, którzy dopiero co zainteresowali się możliwościami, jakie oferuje detailing.

Całą swoją wypowiedź, po chwili, podsumowuje starym i zawsze aktualnym powiedzeniem mechaników samochodowych: „Jedynym słowem: jak dbasz tak masz”

Partnerem artykułu jest Allegro

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (13)