Australijski oddział BMW uważa, że mają za mało modeli. Ich klienci bardzo chcą pickupa
Wchodząc dzisiaj do salonu BMW można wybierać z 16 modeli dostępnych łącznie w 28 wariantach nadwoziowych. Całkiem sporo, a trzeba pamiętać, że w blokach startowych czekają kolejne 2 auta. Podobno dla Australijczyków to jednak za mało.
Żyjący w krainie kangurów i misiów koala Marc Werner, szef BMW Australia, powiedział w wywiadzie, że jego zdaniem marka powinna oferować praktycznego pickupa. Będzie też zadowolony, jeśli będzie to samochód typu ute. Nie ma możliwości, żeby jego rozmówca coś przekręcił – Werner nie ma twardego, australijskiego akcentu, bo nie jest Australijczykiem.
Co więcej, sam bardzo naciska na centralę BMW, by stworzyła taki wóz. Wychodzi z założenia, że jeżeli klienci o coś dopytują, to trzeba ich wymagania spełnić. I to nie jest tak, że prosi o coś absurdalnego, jak przednionapędowy, hybrydowy minivan ze śmigłem na masce i miejsce dla siedmiu osób. Ach, no tak… Werner twierdzi, że technicznie pickup jest możliwy, a największą niewiadomą jest, czy wpasuje się w wizerunek marki.
Choć na początku podchodziłem do postulatu bardzo sceptycznie, nagle naszło olśnienie. Nie, nie zależy mi na pickupie od BMW, ale gdyby pojawił się taki ute z Bawarii, to świat mógłby być nieco lepszym miejscem. Szczególnie, jeśli przypomnimy sobie, że producent już pokazywał taki samochód i bazował na M3 E92. Pod maską wolnossące V8, nad napędzaną osią pusta paka, brzmi jak marzenie.
Niestety, prawdopodobnie możemy liczyć jedynie na dużego, nudnego pickupa, o ile oczywiście projekt dostanie zielone światło. Taki wariant ma dużo większą szansę na przyciągnięcie klientów w innych krajach niż Australia i mógłby konkurować z Mercedesem Klasy X. A wtedy w ofercie BMW będzie brakowało już tylko kombivana, dużego busa i dostawczaka z chłodziarko-zamrażarką.