Poważny problem samochodów autonomicznych – kierowcy im nie ufają

Poważny problem samochodów autonomicznych – kierowcy im nie ufają

Poważny problem samochodów autonomicznych – kierowcy im nie ufają
Źródło zdjęć: © Fot. Uber
Jakub Tujaka
06.06.2017 08:16, aktualizacja: 01.10.2022 20:05

Zaufanie w branży motoryzacyjnej to podstawa. Każdy producent, który je stracił wie, że poważne wpadki kosztują fortunę, a straty finansowe nie są najbardziej dotkliwe, bo jest jeszcze reputacja. Samochody autonomiczne brały udział w kilku zdarzeniach drogowych, ale to nie tragiczne sploty sytuacji niepokoją kierowców. Z międzynarodowych badań wynika, że boją się oni używać samochodów, które stworzą firmy luźno powiązane z motoryzacją.

Transport i jego infrastruktura to elementy, bez których nie możemy sobie wyobrazić życia. Przejawem sprytu wynikającego prawdopodobnie z lenistwa było wynalezienie koła i od tamtej pory wszystko już poszło bardzo szybko, bo kolejnym etapom ewolucji inteligencji towarzyszyły wynalazki pozwalające na ułatwianiu sobie przenoszenia ciężkich przedmiotów. Dziś szczytowym osiągnięciem jest wszechobecny zasięg internetu, który z jednej strony jest błogosławieństwem, bo z prawie każdego miejsca na świecie mamy możliwość pokazania zdjęcia lub zrobienia relacji na żywo, a z drugiej strony zasięg 4G koszmarnie nas więzi, bo teraz nie wypada być offline.

Jak więc połączyć chęć klepania wiadomości, lajkowania, tweetowania i subskrybowania, skoro używanie urządzeń telefonicznych w czasie jazdy autem jest nielegalne? Wystarczy skorzystać z samochodu autonomicznego. Wsiadamy do niego jak do zwykłego auta, mówimy mu gdzie ma jechać i wracamy do wirtualnej rzeczywistości.

Wydaje się, że to nic nowego. Dla niektórych autonomiczne pojazdy już istnieją. Bo jak inaczej nazwać autobusy, tramwaje i metro. Skoro miliardy ludzi codziennie wsiadają do wagonu, przedziału lub pojazdu, który jest prowadzony przez anonimowego kierowcę, motorniczego lub operatora i jadą dokładnie tam, gdzie prowadzi zaplanowana wcześniej trasa. Jednak jak wynika z badań przeprowadzony wśród kierowców z Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii i USA, czynnik ludzki w transporcie jest bardzo ważny, ponieważ kierowcy deklarują brak zaufania do pojazdów autonomicznych. Być może dlatego, że łatwiej im wybaczyć błąd ludzki, bo np. kierowca autobusu nie zauważył rowerzysty i trzeba było gwałtownie hamować, niż zdać się na sztuczną inteligencję.

Badania przeprowadzone przez firmę INRIX Research obnażyły prawdę o tym, co kierowcy myślą o samochodach autonomicznych. Ponad 5 tysięcy posiadaczy prawa jazdy z USA, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji i Włoch zapytani, co myślą o samojezdnych pojazdach budowanych przez firmy, które nie produkują samochodów, czyli Uber i Lyft, tylko 4 procent respondentów powiedziało, że im ufa.

27 procent przepytanych kierowców jest w stanie uwierzyć, że giganci tacy jak Apple czy Google są w stanie stworzyć technologię, która pozwoli w pełni oddać kontrolę nad autem komputerom, natomiast 23 procent ludzi całkowicie ufa w tej kwestii producentom samochodów.

Obraz
© Fot. Google

Statystycznie rzecz biorąc maszyna myli się o wiele rzadziej niż człowiek, ale pierwiastek ludzki jest w tych przypadkach niezbędny, aby wszyscy czuli się lepiej. To prawdopodobnie kwestia odpowiedzialności. Chodzi o to, żeby łatwo można było wskazać, kto jest winny. Przejechał na czerwonym i spowodował kolizję – wiadomo kto za to odpowiada. Jeśli autem steruje komputer, to czy winny jest programista czy inżynier? A może producent kamery czy radaru?

Kierowcy to wielka i bardzo zróżnicowana grupa ludzi. Zaliczają się do niej zarówno ludzie z benzyną we krwi, jak i przeciętni posiadacze prawa jazdy. Część z nich pokonuje codziennie wspaniałe drogi nad lazurowym wybrzeżem, lub też wspina się po alpejskich serpentynach w Szwajcarii, albo zaburza spokój gór w pobliżu Los Angeles. Jednak duża część osób codziennie wsiadających za kółko, traktuje dojazd do pracy czy na zakupy jako przykry obowiązek. Dlatego trudno wybrać do badania grupę, która może w podobnych badaniach odpowiadać za wszystkich.

Co ciekawe, badania te dowodzą, że wyraźną granicą wieku, poniżej której kierowcy są w stanie tolerować rozwój autonomicznych pojazdów są 44 lata. Starsi wolą tradycyjne formy i nie ma im się co dziwić, bo wychowali się w mniej wygodnych czasach i dla nich udogodnienia, które oferują aktualnie produkowane samochody to już jest wielkie osiągnięcie, a po drugie wraz z wiekiem podejście do innowacji zwykle jest mniej entuzjastyczne.

Wracając do samochodów, kierowcy maglowani pytaniami o pojazdy autonomiczne uważają, że znacznie łatwiej potrafiliby przełknąć informację, że muszą oddać swoje auta na złom, a w ich garażach pojawią się transportery wytworzone przez firmy, której do tej pory były znane z produkowania samochodów. Dlatego autonomiczne Volvo, Mercedes czy BMW znacznie łatwiej znajdzie klienta niż np. samochód produkowany przez firmę Uber.

Jednak czy samochody autonomiczne wyprodukowane przez wywołanego do tablicy Ubera muszą być złe?

Są dwie drogi, którymi Uber może pójść. Albo zaplanować samochód idealny i wykorzystać istniejące i przetestowane w warunkach drogowych rozwiązania, jak np. aktywny tempomat, line assist i elektryczny układ kierowniczy i zebrać do kupy podzespoły uznanych producentów, a następnie opakować je w karoserię. Lub też pójść całkowicie w swoje produkty i próbować wymyślić koło na nowo.

Być może droga prowadząca do stworzenia swojego auta od podstaw byłaby ciekawa, bo trudniejsza, jednak ostatecznie to klienci zdecydują, czy wydadzą swoje pieniądze na coś co od nowa zdefiniuje motoryzację, ale według mnie pojazdy autonomiczne zyskają uznanie w oczach ludzi, którzy do tej pory w ogóle nie interesowali się samochodami, a im będzie zupełnie bez różnicy, w jakiej karoserii będą oddawali się wirtualnym uciechom.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)