Poradniki i mechanikaHamowanie silnikiem. Wielu kierowców nie wie, jak to robić

Hamowanie silnikiem. Wielu kierowców nie wie, jak to robić

Hamowanie, mokra nawierzchnia
Hamowanie, mokra nawierzchnia
Źródło zdjęć: © fot. mat. prasowe/Škoda
Tomasz Budzik
08.05.2018 14:11, aktualizacja: 30.03.2023 11:05

Właściwie stosowane hamowanie silnikiem zwiększa bezpieczeństwo jazdy – szczególnie w górach. Błędy w tej technice mogą jednak doprowadzić do wypadku lub przyspieszyć zużycie podzespołów, narażając nas na wydatek, a jej niestosowanie zwiększa spalanie.

Kiedy hamować silnikiem?

Choć to technika jazdy, którą powinien znać i stosować każdy szanujący się kierowca, w praktyce bywa z tym różnie, bo nie każdy instruktor jazdy podczas kursu zawraca sobie głowę zwalnianiem za pomocą silnika. Do hamowania służy hamulec - wie to każdy.

W zwykłych samochodach osobowych układ hamulcowy nie jest jednak przystosowany do długiej pracy pod znacznym obciążeniem. W efekcie podczas podróżowania po górach nadużywanie hamulca może doprowadzić do zagotowania płynu w układzie, a w konsekwencji zaniku siły hamowania. Dlatego stosuje się hamowanie silnikiem.

Hamowanie silnikiem jest wybawieniem podczas zjeżdżania ze wzniesień, kiedy używając hamulca, musielibyśmy wciskać pedał przez kilkadziesiąt czy nawet kilkaset sekund. Hamowanie silnikiem przydaje się jednak również podczas codziennej jazdy.

Gdy z odległości kilkuset metrów widzimy zmianę światła sygnalizacji na czerwone, lepiej puścić pedał przyspieszenia, zamiast jechać ze stałą prędkością do momentu, kiedy musimy podjąć hamowanie.

Hamując silnikiem, oszczędzamy nie tylko klocki i tarcze hamulcowe, ale też paliwo. W przypadku silników wyposażonych we wtrysk paliwa podczas hamowania silnikiem nie jest dawkowane paliwo. Jedziemy wówczas zupełnie za darmo.

Jak to się robi?

Zabieg ten jest z gruntu rzeczy niezwykle prosty. Polega na jeździe z włączonym biegiem bez wciskania pedału przyspieszenia czy sprzęgła. Trudność polega jednak na odpowiednim doborze przełożenia.

Im niższy bieg, tym wyższy współczynnik wytracania prędkości. W praktyce więc efekt hamowania na trzecim biegu jest znacznie mocniej odczuwalny niż na biegu piątym. Pewna trudność polega na zestawieniu właściwego biegu z aktualną prędkością i pochyłością drogi, którą będziemy jechać.

Tu wszystko zależy od samochodu, którym dysponujemy. Poszczególne modele mają przecież różną charakterystykę, odmienne skrzynie biegów i zakresy działania poszczególnych biegów.

Jeśli podczas zjazdu ze wzniesienia po prostu puścimy pedał przyspieszenia, a mimo to samochód zwiększa prędkość, obserwujmy strzałkę obrotomierza. Jeśli obroty są niskie, to należy zredukować bieg, aby zwiększyć efekt hamowania silnikiem.

Jeśli mamy sytuację odwrotną i chcemy zmniejszyć efekt wytracania prędkości, zmieniamy bieg na wyższy. Trzeba jednak przy tym mieć pewność, że pozostaniemy w zakresie obrotów właściwych dla biegu, który zamierzamy włączyć.

Błąd może sporo kosztować

Hamowanie silnikiem oszczędza pieniądze i podwyższa nasze bezpieczeństwo, ponieważ czyni jazdę płynniejszą. Jest jednak i ryzyko. Jeśli hamujemy silnikiem na śliskiej nawierzchni, a więc przede wszystkim zimą, musimy mieć świadomość, że nieumiejętne posługiwanie się tą techniką może doprowadzić do wpadnięcia w poślizg.

Może tak się stać, gdy zdecydujemy się na redukcję i źle dobierzemy przełożenie. Jeśli bieg zmienimy na taki, który znajduje się poza prędkościami "operacyjnymi" właściwymi dla wybranego przełożenia lub ledwie się w nich mieści. Załóżmy, że przy prędkości 90 km/h chcemy zredukować z piątego biegu na drugi.

Puszczenie sprzęgła sprawi, że silnik, który wcześniej pracował przy - powiedzmy - 1700 obrotów, będzie musiał nagle przyspieszyć w okolice swoich maksymalnych wartości. To spowoduje szarpnięcie, które na śliskiej nawierzchni, a w szczególności na łuku, może doprowadzić do wpadnięcia w poślizg.

By temu zapobiec, lepiej stosować stopniową redukcję. Zamiast od raz w "piątki" zmieniać na drugi bieg, lepiej włączyć wcześniej "czwórkę" i "trójkę". Innym sposobem na uniknięcie kłopotów jest podjęcie próby wyrównania obrotów silnika. Jeśli planujemy redukcję z pominięciem któregoś z przełożeń, zakładamy, że po jej wykonaniu prędkość obrotowa silnika podczas jazdy drastycznie wzrośnie.

Po wciśnięciu sprzęgła, należy więc nie tylko zredukować bieg lewarkiem, ale też wcisnąć pedał gazu, by podnieść obroty silnika zanim puścimy sprzęgło. Taka operacja wymaga jednak wyczucia i dobrej znajomości swojego samochodu. W przeciwnym przypadku także może dojść do szarpnięcia.

Kiedy nie hamować silnikiem?

Choć hamowanie silnikiem jest korzystne, są sytuacje, kiedy przyniesie to więcej szkód niż pożytku. Nie należy silić się na hamowanie silnikiem, gdy musimy awaryjnie zatrzymać pojazd. W takiej sytuacji należy jak najmocniej nacisnąć pedał hamulca, a następnie włączyć sprzęgło - najpóźniej gdy obroty schodzą do dolnej granicy tolerancji dla biegu, na którym jechaliśmy.

Wśród zmotoryzowanych są "rajdowcy", którzy zalecają innym hamowanie awaryjne z maksymalnie wciśniętym hamulcem oraz hamowaniem silnikiem wraz ze zmianą przełożeń.

W przypadku lwiej części kierowców taka próba oznaczałaby tylko wydłużenie drogi hamowania ze względu na konieczność rozłożenia koncentracji pomiędzy doborem biegu a bezpiecznym przeprowadzeniem hamowania – być może z koniecznością ominięcia przeszkody. Lepiej poradzi sobie ABS i ESP.

Hamowanie silnikiem może mieć również negatywne skutki dla trwałości dwumasowego koła zamachowego. Element ten ma za zadanie tłumić drgania silnika, a jego wymiana to wydatek kilku tysięcy złotych.

Podczas hamowania silnikiem na niskich biegach, szczególnie na pierwszym i drugim, jest ono narażony na ponadprzeciętny wysiłek. Oszczędność na paliwie czy klockach hamulcowych nie jest w tej sytuacji warta wystawiania koła dwumasowego na niesprzyjające warunki.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (32)