Chiny wprowadzają nowy podatek na najdroższe samochody

Chiny wprowadzają nowy podatek na najdroższe samochody

Aleksander Ruciński
4 grudnia 2016

Od kilku lat Chiny są zdecydowanie największym rynkiem zbytu aut luksusowych oraz sportowych supersamochodów. Tamtejsze władze postanowiły wykorzystać ten fakt, wprowadzając nowy, 10-procentowy podatek.

Wszedł on w życie kilka dni temu, dokładnie 1 grudnia. Nowe przepisy mają sprawić, że zamożni Chińczycy przestaną tak chętnie kupować paliwożerne i nieekologiczne pojazdy. Tak przynajmniej brzmi oficjalne stanowisko komunistycznego rządu Chin.

Nowy podatek będzie obowiązywał wszystkich klientów, decydujących się na zakup samochodu o wartości przekraczającej kwotę 1,3 mln juanów, co stanowi równowartość około 800 000 złotych. To sporo pieniędzy, więc popularni producenci, nawet ci zaliczani do klasy premium, raczej nie mają się czym martwić. Przedstawiciele BMW i Audi, czyli marek cieszących się sporą popularnością w Chinach, przyznali, że w ich ofercie nie znajdziemy wielu aut przekraczających tę wartość.

W gorszej sytuacji są firmy takie jak Ferrari, Lamborghini, Bentley, czy Rolls-Royce, dla których Chiny były dotychczas bardzo ważnym, jeśli nie najważniejszym rynkiem. Wątpliwe jednak, żeby dodatkowy, 10-procentowy wydatek był w stanie zniechęcić klientów do zakupu, a chińskie władze najprawdopodobniej zdają sobie z tego sprawę.

Pod przykrywką dbałości o ekologię, Chiny zasilą swój budżet miliardami juanów, spływającymi od najzamożniejszych obywateli. Dotychczas rząd nie miał tak dużych profitów z bardzo rozwiniętego rynku pojazdów luksusowych. Zdecydowana większość takich aut jest bowiem produkowana poza Azją. Nowy podatek będzie pewnym zadośćuczynieniem za taki stan rzeczy.

Gdyby od testowanego przez nas Rolls-Royce'a Phantoma należałoby zapłacić nowy, chiński podatek, wyniósłby on 250 tys. zł.
Gdyby od testowanego przez nas Rolls-Royce'a Phantoma należałoby zapłacić nowy, chiński podatek, wyniósłby on 250 tys. zł.© fot. Mariusz Zmysłowski

Chiński rząd rozważa rozszerzenie projektu o ulgi na małe i ekologiczne samochody, co miałoby zachęcić klientów do zmiany preferencji. Takie rozwiązanie wydaje się dobre, ponieważ poprawi popyt w niższych segmentach rynku. Nie zmieni jednak nic w kwestii supersamochodów. Wyobrażacie sobie klienta, który rezygnuje z Aventadora i kupuje Focusa ze względu na podatki?

Sytuacja na chińskim rynku motoryzacyjnym nie ulegnie zmianie, czego nie można powiedzieć o państwowym budżecie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że zamożni klienci będą traktowani przez tamtejsze władze jak dojne krowy. Gdyby rządowi rzeczywiście zależało na ograniczeniu sprzedaży superaut, podatek byłby znacznie wyższy. Brak popytu oznaczałby jednak brak wpływów do budżetu. 10% wydaje się natomiast rozsądną opcją, która nie wpłynie drastycznie na rynek, a jednocześnie zapewni władzy spore i regularne wpływy do budżetu.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (6)