Grand Prix Włoch 2016 - pierwszy raz dla Rosberga na Monzy

Uczciwie trzeba przyznać, że zespół Scuderia Ferrari jest w kryzysie i zwycięstwo jest im bardzo potrzebne. Zwłaszcza w domowym wyścigu przed własną publicznością. Zaryzykowali strategią, bo tempo nie pozwalało na wiele. Niestety plan się nie powiódł.

Grand Prix Włoch na torze Monza nierzadko jest interesującą rozrywką, ale też w okolicach terminu jej rozgrywania dzieje się sporo w polityce i w sferze kontraktów. Pisaliśmy już o tym, że Felipe Massa ogłosił zakończenie kariery kierowcy F1 po tym jak nie dogadał się z Williamsem w sprawie kontraktu na przyszły rok. Tak na marginesie, pozycja Valtteriego Bottasa też jest zagrożona.

Prawdopodobnie w przyszłym roku nie zobaczymy także mistrza świata z 2009 roku, Jensona Buttona, który przedłużył kontrakt z McLarenem w roli doradcy z opcją jeżdżenia w sezonie 2018. Jego miejsce w kokpicie w 2017 roku przejmie Stoffel Vandoorne. Mówi się, że problem ze znalezieniem zespołu może mieć także Kevin Magnussen, kiedyś kierowca McLarena, obecnie Renault. Karty na rynku kierowców rozdaje Sergio Perez, który ma za sobą solidne wsparcie finansowe i dobre wyniki.

Sam wyścig we Włoszech stał pod znakiem zapytania w kolejnych sezonach, ale w piątek ustalono, że na Monzy bolidy Formuły 1 będą się ścigały jeszcze przez trzy kolejne lata. Przejdźmy jednak do tegorocznego Grand Prix.

Wczoraj w kwalifikacjach najszybszy był oczywiście duet Mercedesa z Hamiltonem na czele. Za nimi uplasowali się dwaj kierowcy Ferrari. Hamilton nie wykorzystał dobrze swojej pozycji do objęcia prowadzenia po starcie. Wręcz go zawalił i po pierwszej szykanie znalazł się na szóstej pozycji. Na czoło wysunął się Nico Rosberg przed Sebastianem Vettelem, Kimim Räikkönenem, Valtterim Bottasem i Danielem Ricciardo. Tego ostatniego Hamilton wyprzedził już na drugim okrążeniu.

Rosberg pewnie jechał po swoje pierwsze zwycięstwo na Monzy powoli odjeżdżając Vettelowi. Do Niemców dystans tracił Räikkönen, natomiast Bottas walczył o pozycję z Hamiltonem. Ostatecznie uległ mistrzowi świata, który miał następnego w kolejce do pokonania Kimiego. Fin wcześniej pojawił się w alei serwisowej po nowe, supermiękkie ogumienie. Ferrari miało strategię dwóch postojów w przeciwieństwie do Mercedesa, dlatego chwilę później ściągnięto Vettela.

Po pit stopach kierowców Mercedesa Nico utrzymał pozycję lidera, natomiast Hamilton odzyskał sporo czasu do dwójki Ferrari. Był co prawda za nimi, ale reprezentanci Scuderii mieli przed sobą jeszcze jedną wizytę u mechaników. Stało się rzecz jasna tak, jak można było się domyślić. Kierowcy Ferrari nie wykorzystali swojej strategii, a po pit stopiach znaleźli się nie tylko za dwójką Mercedesa, ale musieli się jeszcze przebijać by choć jeden z nich finiszował na podium.

W czołówce niewiele się zmieniało do samej mety. Vettel i Räikkönen zajęli „swoje” 3. i 4 miejsca, a Ricciardo wyprzedził Bottasa i awansował na 5. Zbyt wiele dystansu dzieliło Rosberga i Hamiltona by doszło do bezpośredniego starcia. Tym samym, Nico wygrał po raz pierwszy na Monzy i zbliżył się do Lewisa w klasyfikacji kierowców na 2 punkty. Podium dla Vettela i Scuderii we włoskiej eliminacji był oczywiście świętem dla Tifosi.