NHTSA zbada śmiertelny wypadek z udziałem Tesli na autopilocie

NHTSA zbada śmiertelny wypadek z udziałem Tesli na autopilocie

NHTSA zbada śmiertelny wypadek z udziałem Tesli na autopilocie
Marcin Łobodziński
04.07.2016 13:42, aktualizacja: 01.10.2022 22:31

Organizacja National Highway Traffic Safety Administration zajęła się sprawą wypadku jednego z samochodów Tesli, w którym zginął kierowca. Przedmiotem zainteresowania jest tryb autopilota.

Wypadek z udziałem 40-letniego mężczyzny prowadzącego Teslę Model S, miał miejsce na Florydzie, 7 maja tego roku. Samochód jechał drogą na autopilocie, gdy nagle ruch przecięła ciężarówka z naczepą. Model S nie wykonał awaryjnego hamowania na czas, kierowca nie zareagował i doszło do tragedii. Kierowca zginął na miejscu gdy auto wjechało pod naczepę i uderzyło w nią dachem. Zdarzenie to stało się punktem zapalnym do dyskusji o autonomicznych samochodach, a także argumentem dla przeciwników dopuszczenia ich kiedykolwiek do ruchu na drogach publicznych.

Elon Musk tłumaczy, że ciężarówka z białą naczepą wyjechała na drogę od strony słońca i ani system autopilota, ani nawet sam kierowca nie zauważyli pojazdu. Nie byłoby żadnego problemu i dyskusji gdyby nie dwie rzeczy: popularność każdej wieści na temat Tesli oraz informacji o autopilocie. Przyjrzyjmy się jednak faktom.

Tryb autopilota w Tesli Model S nie jest jeszcze produktem gotowym i pełnowartościowym. Jest to wersja beta, a kierowca używa go na własną odpowiedzialność. Sam Elon Musk przestrzegał jeszcze przed wprowadzeniem go do samochodu, że użytkownik musi kontrolować jazdę, a nawet trzymać ręce na kierownicy w trybie autopilota. Stosowne komunikaty pojawiają się również na panelu wskaźników po uruchomieniu systemu. Nie należy więc traktować Tesli jako samochodu autonomicznego, tak jak nie można w ten sposób traktować auta z adaptacyjnym tempomatem i systemem utrzymania pasa ruchu. Notabene, dowolny samochód z aktywnym tempomatem również nie uniknąłby takiego wypadku, ponieważ system nie reaguje na pojazdy, które nagle pojawiają się przed wozem, a także przed stojącymi przeszkodami*. To samo dotyczy systemu Line Assist, który w wielu modelach samochodów po prostu wyłącza się, gdy kierowca, który zdjął ręce z kierownicy, nie położy ich na niej z powrotem. W tej sytuacji, auto po prostu wjedzie w barierki, w drzewo czy do rowu.

Kolejna sprawa, to informacja o tym, że samochody Tesli przejechały już w trybie autonomicznym około 130 mln kilometrów bez wypadku śmiertelnego, natomiast średnio dla wszystkich samochodów w USA zdarza się to co 94 mln kilometrów. Oznacza to, że mimo tego jednego, fatalnego zdarzenia, Tesla i tak jest samochodem bardzo bezpiecznym. Co ciekawe, sam kierowca, który zginął w maju, chwalił się na kanale YouTube nagraniem, w którym widać jak jego Tesla uniknęła kolizji z ciężarówką zjeżdżającą na jej pas.

Autopilot Saves Model S

No i wreszcie ostatnia i zarazem kluczowa sprawa – sprawcą omawianego tu wypadku był nie kierowca Tesli, nie autopilot, ale kierowca ciężarówki, który nagle pojawił się na drodze i wymusił pierwszeństwo przejazdu. I to chyba wystarczy, by dać sobie spokój z kolejną „aferą” na temat Tesli. Nie dajcie się porwać sensacjom.

*adaptacyjne tempomaty są zaprogramowane w taki sposób, że hamują przed pojazdami tylko w określonym zakresie różnicy prędkości pomiędzy samochodami. Gdyby adaptacyjny tempomat hamował zawsze, robiłby to nierzadko również wtedy, gdy z naprzeciwka nadjeżdżałby inny pojazd, co byłoby bardzo niebezpieczne.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)