Poradniki i mechanikaPrawa Murphy'ego na drodze - jak sobie z nimi radzić?*

Prawa Murphy'ego na drodze - jak sobie z nimi radzić?*

Prawa Murphy'ego na drodze - jak sobie z nimi radzić?*
Źródło zdjęć: © [Zdjęcie zdenerwowanego kierowcy (fot. Shutterstock / Ilya Kirillov)](http://www.shutterstock.com/pl/pic112647893/stockphotoeviltruckdriver.html?src=jC_kAtcpcMOR7SB_Tyakjw16)
Marcin Łobodziński
01.04.2016 12:34, aktualizacja: 30.03.2023 11:41

Prawa Murphy'ego – zbiór popularnych, często humorystycznych powiedzeń, sprowadzających się do założenia, że rzeczy pójdą tak źle, jak to tylko możliwe. Prawa Murphy’ego niestety obowiązują również na drodze. Jeżeli coś może się nie udać - nie uda się na pewno. Dziś radzę, jak sobie z nimi radzić.

Doskonale wiesz, że kanapka spadnie zawsze masłem na podłogę, a jeżeli szukasz swojej ulubionej płyty w dużej stercie, to z całą pewnością będzie ona jedną z tych na samym dole. Nie pomoże ci rozpoczęcie szukania od dołu, bo jeżeli tak zrobisz, to znajdziesz ją na samej górze. Na drodze jednym z praw, które obowiązuje praktycznie zawsze jest prawo dotyczące wyprzedzania rowerzysty…

Jeżeli doganiasz rowerzystę, a z naprzeciwka jedzie samochód, to na pewno spotkacie się na wysokości roweru

Jeżeli zbliżasz się do rowerzysty jadącego w tym samym kierunku, a z naprzeciwka jedzie inne auto, to na pewno spotkacie się wszyscy w jednym miejscu, co zmusi cię do hamowania by nie potrącić rowerzysty. Co zrobić, by nie spotkać się w jednym miejscu? Nie masz szans. Jeżeli zwolnisz, to samochód z naprzeciwka będzie jechał powoli. Jeżeli przyspieszysz, to on na pewno przyspieszy. Jeżeli będziesz starał się kalkulować, to szlag trafi twoje kalkulacje, bo rowerzysta się zatrzyma.

Moja rada: wciśnij gaz w podłogę i poczuj się jak na filmie „Szybcy i wściekli”. Sprawdź auto i siebie, może się uda. Jeżeli nie, to przynajmniej sprawdzisz skuteczność hamulców bo raczej dawno tego nie robiłeś.

Jeżeli będziesz tym kierowcą jadącym z naprzeciwka, możesz obserwować sfrustrowaną minę drugiego kierowcy, który musi zwolnić przed tym przeklętym rowerem.

A co powiesz na taką sytuację?

Jeżeli jesteś w grupie aut jadących za powolnym kierowcą, to na pewno tobie nie uda się go wyprzedzić

Jedziesz w grupie samochodów, przed tobą kilka pojazdów. Niby poza obszarem zabudowanym, a na liczniku 60 km/h. Myślisz: „co jest grane?” Wychylasz się i widzisz, że po prostu jeden z nich, ten na czele, wybrał się na niedzielną przejażdżkę, choć jest środek tygodnia, a reszta się za nim wlecze. Blisko siebie, bo wiadomo, że…

Jeżeli chcesz wyprzedzić kilka aut na raz, to na pewno nie ma pomiędzy nimi miejsca, by się w razie potrzeby wcisnąć

… choć taka jazda jest niezgodna z prawem. Ale nic. Jedziesz i czekasz na swoją kolej. To wielki błąd! Nie możesz czekać, bo gdy przyjdzie twoja kolej, będzie zakaz wyprzedzania, miasto, wzniesienie, niekończący się zakręt, który gdy się skończy, nasili się ruch z naprzeciwka. A zatem naciągnij pas, zrób groźną minę, redukcja i gaz w podłogę. Nie ma takiego miejsca, w które się nie wciśniesz. Pamiętaj, że jeżeli jedziesz małym samochodem, potrzebujesz ledwie 4 metry pomiędzy autami. Jeżeli Fordem F-250, to miejsce zrobi się samo, a jeżeli Octavią, to inni ci ustąpią, bo pewnie jesteś niebezpiecznym kierowcą flotowym.

Niestety mam dla Ciebie złą wiadomość. Gdy wciśniesz się już w takie miejsce, że zostanie ci jeden manewr wyprzedzania do osiągnięcia celu, przyjdzie po prostu twoja kolej. Wtedy zaczną się zakazy, wzniesienia i zakręty…

Teraz wjedźmy do miasta. Najlepiej późną porą, albo w święto. Mały ruch samochodów może być również wtedy, gdy ludzie pracują, choć po ilości aut pod supermarketami nie widać, by ktokolwiek o godzinie 11 w tygodniu był w pracy. Tak czy inaczej, w niektórych miastach możesz liczyć na spokojną jazdę głównymi arteriami. W oddali widzisz sygnalizator. Wiesz, że możesz liczyć na tzw. zieloną falę, ale w to nie wierzysz i jedziesz swoje. Oczywiście…

Czerwone światło zapala się zawsze gdy dojeżdżasz do sygnalizatora

Czy jesteś w stanie coś zrobić? Pewnie. Najskuteczniej jest wjechać na bardzo głębokim żółtym. Tak żółtym, że aż czerwonym. Możesz także obserwować światła i wcisnąć gaz w podłogę próbując zdążyć przed czerwonym. Możesz liczyć na zieloną falę i zwalnić. Zwolnij do 50 km/h i jedź spokojnie. Jest spore prawdopodobieństwo, że… nici z tego. Musisz zacząć od samego początku. Odczekaj więc swoje na czerwonym i rusz płynnie na zielonym. Jedź przepisowo, a na pewno zielona fala cię obejmie. Robisz to po raz pierwszy w tym mieście? To jest mały problem…

Zielona fala działa zawsze, ale akurat nie w tym mieście, po którym jedziesz

Widząc czerwone długo przed sobą nie licz na to, że zwalniając doczekasz się zielonego. To tak nie działa. Będziesz jechał powoli, ale czerwone nie zgaśnie. Pełzasz już na pierwszym biegu, a ono wciąż się nie zmienia. W końcu poddajesz się, zatrzymujesz i…

Światło zmienia się na zielone dopiero wtedy, gdy zatrzymasz pojazd przed sygnalizatorem

Teraz przejście dla pieszych. Oczywiście możesz liczyć na to, że dotnie cię ta zasada:

Jeżeli przepuszczasz pieszego na przejściu bez sygnalizatora, to pieszy nie ma ochoty przechodzić

Znasz tę sytuację. Zatrzymujesz się przed przejściem, a pieszy wymownym wzrokiem pyta cię: co wyprawiasz? No tak, on przecież tam tylko stoi i zastanawia się. Co robić? Nie przepuszczaj pieszych przez drogę, niech wiedzą, gdzie ich miejsce.

Doceniasz pewnie przejścia z sygnalizacją, która wyjaśnia definitywnie temat pierwszeństwa i ułatwia bycie kulturalnym. Ale nie staruszkom…

Na czerwonym świetle przechodzą tylko osoby starsze, najczęściej bardzo powoli

No cóż, trzeba im wybaczyć. Nie mają lekko. Uważaj tylko na babcie z rowerami przy przejściu. Nie trać czasu na ich przepuszczanie. One nie stoją po to by przejść z rowerem, ale by włączyć się do ruchu drogowego, a przejście to wygodne do tego miejsce.

Pewnie tak jak ja nienawidzisz stać w korku i nie możesz się doczekać na samochody autonomiczne, które będą robiły tę czynność – ruszanie i hamowanie na przestrzeni 4 metrów – za ciebie. Ale na razie nic na to nie poradzimy. Trudno, trzeba stać. Jednak problem pojawia się wtedy, gdy w jednym kierunku są dwa pasy ruchu. Który wybrać? Lewy? Nie bardzo, bo jak ktoś będzie z niego skręcał w lewo, to zatrzyma ruch na dłużej. A może prawy? Tym jadą wolniejsi kierowcy, a autobusy włączają się do ruchu. To który?

Może warto poczekać i poobserwować. Wystarczą dwie minuty by spostrzec, że ty stoisz na tym wolniejszym pasie. Raz po raz mija cię inny pojazd, a ty wciąż się wleczesz. Zmieniasz pas i wtedy…

Jeżeli w korku zmienisz pas, to ten z którego zjechałeś na pewno będzie szybszy

Trudno. Wystarczy poczekać, bo pewnie to tylko chwilowe. Nie, to nie jest chwilowe. Którego pasa byś nie wybrał, ten będzie wolniejszy. Im trudniej będzie ci go zmienić, tym szybciej po zmianie będziesz chciał powrócić na poprzedni. Rozsądnie jest pozostać na tym jednym i sobie odpuścić. Były nawet badania na ten temat, ale miej pewność, że będziesz jechał wolniej. Co zrobić? Najlepiej wyluzować i jechać jednym pasem do końca.

W tym czasie możesz robić różne rzeczy, na przykład wsłuchać się w dźwięk silnika pracującego na wolnych obrotach. Problem w tym, że odczuwasz jakieś drgania. Silnik jakoś nierówno się kręci, szarpie i co jakiś czas wydaje z siebie dziwny odgłos. Może to złudzenie? Drugiego i trzeciego dnia to samo, a to przecież nowe, 10-letnie auto. Trzeba jechać do serwisu, bo może się coś dzieje. Co powiesz mechanikowi? Pewnie jego zdaniem głupoty, bo…

Jeżeli masz nietypowe objawy awarii w samochodzie, to z pewnością ustąpią przed wizytą w serwisie

Miej pewność, że jeżeli umówisz się na wizytę, to jakbyś umówił się z awarią: tego dnia nie będzie objawów. Tego dnia znikną wszystkie odgłosy, niepokojące dźwięki i objawy. Nie będzie niczego, ale nie martw się. Mechanicy mają całą masę takich klientów, którym coś się wydaje i powiedzą: proszę przyjechać, jak objawy powrócą.

Nie licz na to. Jeśli powrócą, to na pewno nie będziesz miał czasu albo będziesz zbyt daleko od serwisu. Objawy będą tylko wtedy, gdy nie będziesz u mechanika. Moja rada? Nagraj to. Masz pewnie smartfona z aparatem, więc złap awarię na gorącym uczynku jak tylko się pojawi. Nagraj dźwięki, a nawet możesz nagrać wibracje jeżeli będziesz potrafił. A potem pokaż to mechanikowi, który powie: panie z takim czymś to ja nic nie poradzę. Proszę przyjechać jak objawy powrócą…

Trzeba się przyzwyczaić i pewnie się przyzwyczaisz. Przyzwyczaj się też do tego, że jadąc gdzieś w trasę której nie znasz, warto mieć więcej paliwa w baku. Dlaczego? Ponieważ…

Stacje benzynowe znikają wtedy, gdy tylko zapala się kontrolka rezerwy. Jeżeli są, to paliwo jest absurdalnie drogie.

Normalnie jesteś przyzwyczajony do jazdy na rezerwie, ale w nieznanej trasie zapomnij o pomarańczowej kontrolce. Jeżeli dopuścisz do jej zapalenia się gdzieś w miejscu odległym od domu, to szybko nauczysz się ekodrivingu. Zapomnij też o około 50 km jazdy na rezerwie. W promieniu 50 km nie znajdziesz stacji. Jeżeli znajdziesz, to paliwo będzie tak drogie, że zaryzykujesz i pojedziesz dalej.

Moja rada? Nie musisz tankować do pełna, ale zawsze miej trochę więcej paliwa. Gdy trafisz na koszmarnie drogie, a będziesz trafiał tym częściej im mniej paliwa będzie w baku, to zatankuj 5 litrów i szukaj następnej stacji. Dlaczego? Bo jeśli nalejesz do pełna tej drożyzny, to za 1 km pojawi się stacja, na której paliwo będzie tańsze o 60 gr/l.

Zjedźmy jeszcze na koniec z dróg. Offroad to coś, co chłopcy lubią najbardziej. A szczególnie gdy mają dobry samochód terenowy, czyli taki z napisem 4x4 na klapie bagażnika i plastikowymi nadkolami. Im mniej sprawny w terenie tym lepiej, bo pewnie znacie zasadę: im lepsza terenówka, tym trzeba dalej iść po traktor. Pewnie, że znacie. Problem jest w czymś zupełnie innym.

Jeżeli zakopiesz się w terenie i będziesz sam, w najbliższej miejscowości na pewno nie znajdziesz traktora

Miej tego świadomość. Nie będzie traktora! Dookoła 200 hektarów pól uprawnych, a we wsi nikt nie ma traktora. Wszystkie konie zostały sprzedane, a traktorów brak. Może ktoś ma terenówkę i pomoże? Na pewno nie ma, albo akurat się popsuła. Nawet jeżeli masz rodzinę czy znajomych w najbliższej wsi, to oni ci powiedzą: nikt nie ma traktora. Nie trać więc czasu na szukanie traktora, tylko dzwoń do przyjaciela, na którego zawsze możesz liczyć. Niech weźmie z domu kalosze, dwa szpadle i jakieś podkłady – może uda wam się coś zdziałać bez tego przeklętego traktora.

Wszystkie opisane tu sytuacje są prawdziwe, ale moje porady traktuj z dużym przymrużeniem oka, a najlepiej wcale ich nie stosuj, bo nic to nie da. Zawsze przestrzegaj przepisów ruchu drogowego i zasad bezpieczeństwa, ale i tak to właśnie ty dostaniesz mandat…

  • artykuł prima aprillisowy
Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)