Grand Prix Australii 2016 - Mercedesy nadal dominują© fot. Daimler Media

Grand Prix Australii 2016 - Mercedesy nadal dominują

W otwierającym tegoroczny sezon Formuły 1 wyścigu w Australii zwycięzcą został nie kto inny jak kierowca Mercedesa. Nie był to jednak Lewis Hamilton, a Nico Rosberg.

Już podczas kwalifikacji okazało się, że przynajmniej w pierwszym wyścigu sezonu nie będzie żadnych sensacji. Dominacja Mercedesów została utrzymana.

Nowy format kwalifikacji nie spodobał się kierowcom i zespołom. Już od pierwszych sekund Q1 wszyscy bardzo poważnie podeszli do walki o najlepszy czas. Powstał pewien chaos. Kierowcy, którzy nie zdążyli się poprawić odpadali jak muchy, nawet jeżeli ostatecznie wykręcili lepszy czas okrążenia. W nowym formacie kwalifikacji w określonym sekundami momencie odpada najsłabszy kierowca, nawet wtedy, gdy za dwie sekundy przejedzie linię mety z najlepszym czasem w stawce. Zespoły jednomyślnie przegłosowały porzucenie nowego formatu kwalifikacji, więc kto tego nie widział, pewnie już nie zobaczy.

Ostatecznie pole position przypadło Lewisowi Hamiltonowi, który uplasował się przed Nico Rosbergiem, Sebastianem Vettelem i Kimi Räikkönenem. Piąte miejsce przypadło rewelacyjnemu Maxowi Verstappenowi.

Obraz
© fot. Red Bull Content Pool

Na starcie do wyścigu jak z procy wystrzelili kierowcy Ferrari, którzy zajęli dwa pierwsze miejsca. W zamieszaniu Hamilton spadł na szóste miejsce, a Nico Rosberg pilnował z trzeciego swoich konkurentów w czerwonych bolidach. Sebastian Vettel szybko uciekał, choć ścigał go Räikkönen i Rosberg. Fin był buforem dla Niemca co sprawiło, że Ferrari było w bardzo dobrej sytuacji. Powoli straty odrabiał Hamilton, ale trafił na mocny opór ze strony Verstappena. Ekipa postanowiła wydłużyć przejazd Hamiltona, dlatego to Rosberg jako pierwszy zawitał do garażu. Pozwoliło mu to w ostateczności dogonić Vettela, ale zabrakło ułamków sekundy by wyjechać przed nim na tor.

Nieco później Räikkönen i Hamilton zjechali do boksu, ale zanim Lewis rozpoczął na nowo swoją szarżę, doszło do wypadku z udziałem Fernando Alonso i Estebana Gutierreza, nowego kierowcy zespołu Haas. Kraksa była widowiskowa i wyglądała groźnie, choć najbardziej poszkodowany Fernando Alonso wyszedł z niej cało. Trafił co prawda do centrum medycznego, ale nie stwierdzono żadnych poważnych obrażeń. Wyścig przerwano.

Przed wznowieniem rywalizacji czołówkę prowadził Vettel przed Rosbergiem, Räikkönenem, Ricciardo, Verstappenem, Sainzem i Hamiltonem. Przed mistrzem świata była więc cała masa pracy i trudne zadanie do wykonania. Po części wyręczył go pech, który nieustannie trzyma się Kimiego Räikkönena niemal od samego początku wznowionej w Ferrari kariery. Po awarii bolidu Fin zjechał do boksu, gdzie doszło do niegroźnego pożaru, co oczywiście było powodem do zakończenia dla niego wyścigu.

Tymczasem Hamilton walczył z młodzikami Toro Rosso, z którymi nie bardzo potrafił sobie poradzić. Dwie pozycje zyskał dopiero wtedy, gdy Sainz i Verstappen zjechali do boksu. Nico Rosberg zaczął dość szybko odrabiać straty do Vettela, który w końcu zjechał po nowe opony i… przegrał wyścig. Nie on nawet, ale mechanicy, którzy mieli problem z dokręceniem koła. Niemiec stracił co prawda nie więcej niż 2 sekundy, ale to wystarczyło.

Obraz
© fot. Red Bull Content Pool

Nico Rosberg miał już przed sobą tylko metę, a Hamilton jadący na drugiej pozycji po wyprzedzeniu Ricciardo mógł jedynie liczyć na pecha swojego partnera i najgroźniejszego rywala. Co prawda 9 sekund da się odrobić, ale jeszcze trzeba wyprzedzić. Za nim jechał Sebastian Vettel, ale pomimo nowych, miękkich opon nie wydawał się groźnym przeciwnikiem.

A jednak Vettel okazał się nie lada sportowcem i dogonił Hamiltona. Zbliżył się na tyle, by jedna udana próba ataku przesunęła go na drugie miejsce. Niestety przy takim ciśnieniu popełnił błąd, zbyt szeroko wyjeżdżając z jednego z zakrętów. Niestety już nie starczyło czasu by poprawić sytuację i spróbować ponownie.

Nico Rosberg zwyciężył w pierwszym wyścigu sezonu przed Hamiltonem i Vettelem, a piątkę uzupełnili Daniel Ricciardo i Felipe Massa. Niesamowity wynik w debiucie uzyskał zespół Haasa, który zawdzięcza to mądrej i konsekwentnej jeździe Romaina Grosjena kończącego rywalizację w Australii na szóstej pozycji. Nieszczęśnikami byli natomiast obaj kierowcy Toro Rosso, którzy z pewnością liczyli na więcej. Na więcej liczyli też wszyscy fani McLarena, a tymczasem 14. pozycja Jensona Buttona i Fernando Alonso w centrum medycznym to nie to, czego by chcieli.

Wyniki grand Prix Australii 2016

Poz.KierowcaZespółCzas
1.Nico RosbergMercedes1h 48:15,565 
2.Lewis HamiltonMercedes+8,606 s
3.Sebastian VettelFerrari+9,643 s
4.Daniel RicciardoRed Bull+34,330 s
5.Felipe MassaWilliams+58,979 s
6.Romain GrosjeanHaas+1:12,081 min
7.Nico HulkenbergForce India+1:14,199 min
8.Valtteri BottasWilliams+1:15,153 min
9.Carlos SainzToro Rosso+1:15,680 min
10.Max VerstappenToro Rosso+1:16,833 min
11.Jolyon PalmerRenault+1:23,399 min
12.Kevin MagnussenRenault+1:25,606 min
13.Sergio PerezForce India+1:31,699 min
14.Jenson ButtonMcLaren+1 okr.
15.Felipe NasrSauber+1 okr.
16.Pascal WehrleinManor+1 okr.
17.Marcus EricssonSauber---
18.Kimi RaikkonenFerrari---
19.Rio HaryantoManor---
20.Esteban GuttierezHaas---
21.Fernando AlonsoMcLaren---
22.Daniil KvyatRed Bull---
Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (2)