Mercedes-Benz GLE 350 d 4MATIC 9G-Tronic - test, opinia, spalanie, cena

SUV-y z wielką skutecznością zdobywają rynek, odbierając klientelę dotychczasowym, klasycznym segmentom. Auta kompaktowe, a nawet supermini mają już swoich uterenowionych odpowiedników. Mercedes GLE to SUV powiązany z kolei z Klasą E. Czy ten napompowany krewny nie jest znacznie lepszym rozwiązaniem niż klasyczny sedan?
Ten artykuł ma 2 strony:
Mercedes-Benz GLE 350 d 4MATIC 9G-Tronic — test, opinia
Jeśli jakikolwiek samochód miałby zastąpić luksusową limuzynę, to żaden pojazd nie zrobi tego lepiej niż SUV. Potężna atrapa chłodnicy GLE została ozdobiona wielką trójramienną gwiazdą z dwiema równie pokaźnymi poprzeczkami. Przy tym samochodzie naprawdę można poczuć się małym. Jego front jest wręcz monumentalny. Sylwetka również nie należy do skromnych – delikatnie mówiąc. GLE wygląda jak prawdziwy gigant.
Co ciekawe, nie sprawia wrażenia topornego. Mercedes porozcinał wielkie powierzchnie GLE głębokimi przetłoczeniami. Dzięki temu sylwetka, chociaż masywna, wygląda nowocześnie.
Zobacz również: Wideotest Maserati Ghibli
Ten olbrzym w konfiguracji, którą widzicie na zdjęciach mieści bardzo przytulne wnętrze. Jego górna część wykończona została w kolorze czekoladowym, a dolna w beżowym. Łącznikiem między tymi warstwami jest połacie klasycznego drewna podświetlone od dołu. Materiały wykorzystane do wykończenia kabiny GLE nie dają pola do popisu czepialskim. Owszem, wśród elementów pokrytych mięsistą skórą oraz drewnem, znajdziemy także tworzywa sztuczne. Są to jednak materiały dobrej jakości, wyglądające bardzo dobrze. Przyczepić można się jedynie do estetyki centralnej części kokpitu. Brakuje jej chociaż minimum lekkości. Wielki panel środkowy zasypany przyciskami, w stylu rodem z lat 90., nie pasuje do reszty. Do tego centralny wyświetlacz wykonany jest w formie tabletu, który ani się nie chowa, ani nie jest wkomponowany w deskę rozdzielczą.
Może zabrakło pomysłu na zabudowę ekranu, ale zdecydowanie czuć, że sporo wysiłku Niemcy włożyli w dopracowanie jego obsługi. Nie każdy producent sobie z tym radzi – w dobie kompletnej elektronizacji wszystkiego, co tylko się da oraz przenoszenia maksymalnej liczby funkcji na wielkie ekrany dotykowe, stworzenie systemu obsługi, który będzie intuicyjny nie jest proste. Mercedesowi ta sztuka się udała. Do systemu nie tylko łatwo się przyzwyczaić. Również fizycznie jego obsługa jest bardzo prosta i wygodna. Ręka bardzo wygodnie leży na gładziku i dobrze układa się nad nim i pokrętłem mieszczącym się poniżej. To drobiazg, ale bardzo cieszy.
Mercedes nie zapomniał, że te wszystkie elektryczne cudeńka, w tym wentylacja foteli, ładne podświetlenia i inne gadżety, to nie wszystko i kierowcę trzeba też dopieścić w klasyczny sposób. Dlatego przypuszczam, że dopracowaniu foteli inżynierowie tego niemieckiego producenta poświęcili niewiele mniej czasu, niż na zaprojektowanie innych elementów tego wozu. Gdy raz usiądziecie w mięsistych, wygodnych, doskonale dopasowanych fotelach, nie będziecie chcieli się od nich oderwać. Wyglądają niepozornie, ale są niezwykle komfortowe.
Komfortowo jest także z tyłu. To zawsze mocna strona SUV-ów. Dzięki wyciągniętemu w górę nadwoziu, mają one sporą ilość miejsca nad głowami, a bardziej pionowa niż w sedanach pozycja sprawia, że również na nogi nie brakuje przestrzeni. Pozytywnym zaskoczeniem było dla mnie miejsce środkowe. To zazwyczaj w tej klasie aut jest dosyć wypukłe i niewygodne przez niepotrzebne, głębokie profilowanie siedzisk bocznych. W GLE centralne miejsce jest twardsze niż te skrajne, ale mimo to siedzi się na nim wygodnie. To także zasługa stosunkowo niskiego tunelu środkowego.
Niemiecki producent pomyślał też o tych najprostszych rozwiązaniach, w których specjalizują się rodzinne vany. Doskonałym przykładem jest gumowana kieszeń na telefon w tylnej części przedniego podłokietnika. Dzięki niej pasażerowie tylnej kanapy maja gdzie położyć smartfona w trakcie ładowania z gniazda 12 V, które również się tu znalazło. Pozostałe schowki też są wyściełane, ale nie gumą, a miękkim materiałem. Dzięki temu cokolwiek tam włożymy, po pierwsze – nie zniszczy się, a po drugie – nie będzie grzechotać i szurać w trakcie jazdy.
Bagażnik Mercedesa GLE jest przepastny. To szeroki kufer o dobrej ustawności, sporej wysokości, nawet do rolety i dużym otworze wsadowym. Dodatkowo, pod sztywną podłogą znajdziemy spory schowek. Zmieszczą się w nim nawet niemałe zakupy.
Z tym komfortowym i bardzo przestronnym wnętrzem doskonale gra zestaw napędowy i zawieszenie, które znalazło się w moim egzemplarzu testowym. Silnik to potężny, widlasty motor wysokoprężny, który z sześciu cylindrów generuje 258 KM i 620 Nm. Te parametry bynajmniej nie czynią z tego kolosa sportowca. Przeciwnie – charakter tego silnika doskonale nadaje się do spokojnego przemierzania kolejnych kilometrów autostradą lub nieśpiesznego toczenia się przez miasto. Spory moment obrotowy ułatwia wyprzedzanie, ale manewr ten w GLE 350 d wykonuje się raczej spokojnie, niczym okrętem. To nie jest wóz, którym wyskakuje się z rzędu pojazdów, wciska pedał w podłogę i katapultuje z wyciem wysokich obrotów do prędkości nadświetlnej. Cokolwiek wymagającego przyspieszenia robimy w GLE z 3-litrowym dieslem, dzieje się to zdecydowanie, ale bez grama agresji. Dotyczy to także zwiększania prędkości gdy już jedziemy około 120 km/h. Skuteczna, ale nieco leniwa w tym przypadku skrzynia 9G-Tronic spokojnie zredukuje bieg, pod maską się zagotuje, a prędkościomierz zacznie żwawo przesuwać wskazówkę w stronę wartości z dwójką z przodu.
Idealnie z tym spokojnym, ale mocnym napędem współgra zawieszenie Airmatic. GLE bez względu na wszystko komfortowo płynie po wszystkich nierównościach. Wybiera każdą fałdę na asfalcie. Zawieszenie potrafi tylko lekko przysiąść kiedy dociśniemy prawą stopę do podłogi na postoju. Gdy GLE katapultuje się ze startu zatrzymanego, przez pierwszą chwilę tył zbliża się na moment do drogi, ale już po sekundzie system doprowadza wszystko do kultury.
Czy cokolwiek można w ogóle zarzucić GLE? Bardzo się starałem. Szukałem, oglądałem z każdej strony. Przez chwilę myślałem, że lusterka są za małe, ale w praktyce okazały się w sam raz. W końcu, gdy obszedłem ten wóz z każdej strony, musiałem skapitulować, by nie doszukiwać się wad na siłę. Nawet 3-litrowy diesel zaskoczył oszczędnością. Mimo sporych gabarytów pojazdu, który napędza, znacznie ponad 2 ton masy własnej, napędu na cztery koła i automatycznej skrzyni biegów, diesel ten spala w mieście 11 l/100 km, a w trasie zadowala się porcją na poziomie jedynie 7,1 l/100 km.
Na koniec pozostało mi odpowiedzieć na pytanie, które zadałem na początku. Czy GLE jest lepszy od Klasy E? Też kosztuje niemało – egzemplarz testowy z bardzo bogatym wyposażeniem to wydatek rzędu 390 tys. zł. Jest przy tym niezwykle komfortowy, bardzo dobrze wykonany, przestronny i nie brakuje mu prezencji. Na dodatek GLE dysponuje przyzwoitymi właściwościami terenowymi. Ten SUV robi więc wszystko to, z czym doskonale radzi sobie Klasa E i dodaje jeszcze do tego zestawu najlepszych składników coś od siebie.
PLUSY:
Przestronne wnętrze
Wysoka jakość wykonania
Kulturalny układ napędowy
Mocny, ale oszczędny silnik
Duży bagażnik
Wysoki komfort jazdy
Dopracowana obsługa systemu multimedialnego
MINUSY:
Przeciętny i nieco archaiczny projekt konsoli środkowej
Ogólna ocena samochodu:
Mercedes-Benz GLE 350 d 4MATIC 9G-Tronic — zdjęcia

Polecane przez autora:
- Kupisz go dwa razy. Lego ma nowy zestaw: Porsche 911 Turbo i Targa w jednym
- Lotnisko Chopina zza sterów oczyszczarki. Poznaliśmy logistyczny majstersztyk na EPWA
- Test: Hyundai i30 Wagon 1.6 CRDI - kiedy zdajesz sobie sprawę, że nie potrzebujesz SUV-a
Ten artykuł ma 44 komentarze
Pokaż wszystkie komentarze