Volkswagen Golf R DSG - test, opinia, spalanie, cena

Mogłoby się wydawać, że hierarchia w rodzinie Golfa jest jasna. Na dole mamy wszystkie zwykłe wersje. Później jest ostre GTI. Na szczycie mamy Golfa R. W praktyce moc i osiągi to nie wszystko.
Ten artykuł ma 2 strony:
Volkswagen Golf R DSG — test, opinia
Nie napiszę teraz jak dopracowana jest ergonomia w tym samochodzie. Nie napiszę też po raz 10 ile miejsca jest na tylnej kanapie. Dużo miejsca w bagażniku? Kogo to obchodzi? Jasne, to hot hatch, więc ma być nie tylko szybki, ale i praktyczny, więc z tyłu powinno być miejsca pod dostatkiem. I jest. Do tego mamy tu podwójną podłogę, więc pod płytą, którą można obniżyć, zmieścimy jeszcze garść drobiazgów. Na dodatek przewieziesz tu pralkę, bo oparcia kanapy z łatwością się składają. Wspaniale, tylko, raz jeszcze powtórzę – to bez znaczenia.
Takich samochodów nie wybiera się rozumem. Już widzę rzesze klientów, które wybrały hot hatcha X zamiast hot hatcha Y, bo ten pierwszy miał większy bagażnik i więcej miejsca na tylnej kanapie. Ktoś tak robi? Ktokolwiek? Wątpię.
Zobacz również: Nowy Ford Focus RS (2016) - test
Hot hatch ma być nie tylko praktyczny. Przede wszystkim powinien mieć charakter i dysponować bardzo dobrymi osiągami. Czy Golf R może zaoferować wystarczającą dawkę mocy? O tak, może:
Gdy startujemy tym granatowym potworem wyposażonym w DSG w trybie launch control, niemiłosiernie kopie w plecy i naciąga wszystkie zmarszczki na twarzy. Gdyby gwiazdy Hollywood wiedziały jak zbawienny wpływ na wygląd facjaty ma jazda tym samochodem, kliniki oferujące zabiegi z botoksu padłyby w ciągu pół roku. Dzięki napędowi na cztery koła i aż 300 KM generowanym przez 2-litrowy silnik benzynowy Golf R zapewnia rewelacyjne osiągi.
Nic nie zmienia się gdy już się toczymy. Golf R potrafi katapultować się także w trakcie jazdy. Gdy prawy pedał ląduje w podłodze, DSG redukuje bieg zanim jeszcze zdążysz się zreflektować, że może trochę przesadziłeś z gazem. Jest już za późno. Silnik wkręca się na wysokie obroty, czujesz tylko jak wygodny, sportowy fotel kopie Cię w plecy. Następuje detonacja i 300 KM uderza przez cztery koła w asfalt. Odpowiedź jest natychmiastowa. Pedał gazu jest tu jak spust, który muśnięty zwalnia iglicę bijącą w spłonkę. Volkswagen zbudował prawdziwy pocisk na kołach.
To nie wszystko. Pojechać szybko prosto potrafi każdy głupi. Golf R zapewnia także świetne prowadzenie na krętych drogach. To przede wszystkim zasługa napędu na cztery koła, który z zachwycającą skutecznością przenosi całą stajnię na asfalt. Do tego kierowca ma do dyspozycji precyzyjny układ kierowniczy, który przekazuje w jego ręce sporą dawką informacji z jezdni.
Niemcy naprawdę dopracowali ten wóz. Nie wybierając się nim na zamknięty obiekt bardzo trudno jest docisnąć go do jego granic możliwości. Jest wyważony, wiele wybacza i, powtórzę to raz jeszcze, dysponuje bardzo dobrymi właściwościami trakcyjnymi.
Ogromnym plusem Golfa R jest też jego dźwięk silnika. Przez cały czas spędzony z tą maszyną szukałem najlepszego porównania i ostatecznie doszedłem do wniosku, że najlepszym punktem odniesienia będzie bokser montowany pod maskami mocarnych Imprez. Trudno w to uwierzyć, ale wewnątrz tej niebieskiej piguły brzmienie jest naprawdę godne porównania z tą legendą.
Było tak blisko. Golf R mógł być idealny. Ale Volkswagen przedobrzył. Skoro mamy rasowy dźwięk silnika, to czemu nie wymusić mu jeszcze strzałów z wydechu? Wśród współczesnych seryjnych samochodów najlepiej brzmi to w Mini John Cooper Works i 500 esseesse ze stajni Abartha. W przypadku Golfa R wiadomo jaki był zamiar, ale to, co udało się uzyskać trudno porównać do czegokolwiek, co naturalnie powstaje w układzie wydechowym samochodu benzynowego. Niby strzela, ale robi to tak nieprawdopodobnie sztucznie, że lepiej byłoby, gdyby Volkswagen w ogóle darował sobie ten „rasowy” dodatek.
I tu płynnie przechodzimy do drugiego problemu Golfa R, który niektórzy mogą potraktować jako zaletę. To jest sleeper. Najprawdziwszy sleeper, który ma sporo mocy, ale nie obnosi się z tym. To byłoby nawet fajne, gdyby nie konkurencja, z jaką mierzy się ten samochód. Spójrzcie tylko na topowe odmiany hot hatchy innych producentów: nowa Honda Civic Type R, nowy Ford Focus RS, Renault Mégane R.S. 275 Trophy – to wszystko to wulgarne rakiety, które każdego chwytają za poły i krzyczą „patrz na mnie!”, a później roznoszą go w pył w trakcie jazdy.
Tymczasem Volkswagen Golf R jest grzeczniejszy niż GTI. W trakcie nocnej jazdy po mieście trudno w ogóle zwrócić czyjąkolwiek uwagę. GTI ma swoje charakterystyczne felgi, fotele w kratę, czerwoną listwę świetnie wkomponowaną w grill i przednie reflektory. Tej stylistycznej kropki nad i w, swoją drogą bardzo ładnym, pakiecie stylistycznym R brakuje. Przed nami stoi po prostu niezwykle szybki i dopracowany pod względem techniki Golf. Z pewnością są osoby, które cenią go za to, że nie rzuca się w oczy. Rozumiem to. Jednak dla mnie czegoś tu brakuje. Ten brak charakteru szczególnie daje się we znaki we wnętrzu. Sportowe fotele i dodatki z aluminium wcale nie załatwiają sprawy.
Jeszcze do niedawna mocną stroną Golfa R była cena. To było najtańsze 300 KM z napędem na obie osie dostępne na rynku. Teraz do gry wszedł nowy Ford Focus RS, który jest mocniejszy, szybszy i tańszy. Szach mat.
Wylałem trochę goryczy na topowego hot hatcha Volkswagena, ale mimo to uważam, że to świetny wóz. Potrafi dostarczyć mnóstwo frajdy z jazdy i dzięki perfekcjonistycznemu podejściu niemieckich inżynierów nie da się łatwo sponiewierać na torze. Mimo to wolałbym wolniejszego, ale bardziej charakternego Golfa GTI.
PLUSY:
Bardzo dobre właściwości trakcyjne
Duża moc skutecznie przenoszona na asfalt
Przyjemne brzmienie silnika
Szybka przekładnia DSG
Dobra ergonomia
MINUSY:
Brak wyraźnego charakteru
Bardzo sztucznie brzmiące strzały z wydechu
Ogólna ocena samochodu:
Volkswagen Golf R DSG — zdjęcia

Polecane przez autora:
- Lotnisko Chopina zza sterów oczyszczarki. Poznaliśmy logistyczny majstersztyk na EPWA
- Test: Hyundai i30 Wagon 1.6 CRDI - kiedy zdajesz sobie sprawę, że nie potrzebujesz SUV-a
- Test: Volkswagen T-Roc R - najbliżej klasycznego GTI, jak się da
Ten artykuł ma 102 komentarze
Pokaż wszystkie komentarze